Martha biedna :* ja się ciągle pocieszam, że 29tc to już nie tak źle. Dzidzia przeżyje na pewno. Tylko nie chciałabym aby mały był schorowany. A wiadomo im dłużej w brzuszku tym lepiej.
Mitaginka juz widzę oczyma wyobraźni siebie siedzącą na wiaderku haha. Ale budujemy nowy dom i dlatego tutaj nie robiliśmy góry bo trzeba by masę zmian wprowadzić, podnieść dom, dach zmienić.. zbyt duże koszty. No i nie przewidziałam, że będę aż tak "niedysponowana" żeby do wiadra sikać haha. No cóż - czego się nie zrobi dla dziecka
jeden zastrzyk ze sterydami dostałam w tyłek- tyle, że wszyscy twierdzili, że on cholernie boli. A ja to na widok igły mam ochotę mdleć.. i najtwardsze dziewczyny wymiękały, a ja nie poczułam prawie nic. Zero boleści po zastrzyku co mnie zdziwiło. Zastanawiam się czy to aby na pewno było to.. Pierwszy rzekomo na porodówce mi podali więc jedyna opcja to w kroplówce.. bo żadnego innego zastrzyku nie dostałam, a już na pewno nie w dupsko. A drugi nie bolał nic - mimo, że mnie boli każdy zastrzyk, na sam szelest igły mam ochotę zemdleć
I ja też małego ciągle czuję. Matko co on wyprawia odkąd wyszliśmy z tego szpitala. Normalnie ADHD mu się włączyło. Czuję go na raz po jednej i po drugiej stronie brzucha. Jakby mógł to by chyba jeszcze dupę wypiął na środku żebym poczuła haha. Ale raz to mi coś tak wcisnął w brzuch - podejrzewam, że głowę - że aż mnie to bolało, miałam wrażenie, że mi skórę rozerwie dosłownie. Nie wiedziałam czy to on czy skurcz. Ale wystarczyło odkryć bluzkę i piękna ogromna gucia z jednej strony nie pozostawiała żadnych watpliwości. Jeszcze na drugi dzień czułam jakbym tam sińca wielkiego miała.