Jestem kochane..
Nie odzywałam się, bo ten szpital mnie po prostu wykańczał. Budzili nas w nocy co 2-3 godziny i non stop mierzyli temp. , robili ktg, bociana (takie coś co przytyka się na chwilkę do brzucha i słychać tętno malucha) . Wszystkie kobiety były bardziej wymęczone niż w domu. Ktg były dwa, dziewczyny na sali 4 , więc najpierw o 5,40 rano robili dwóm przez godzinę, potem kolejnym dwóm. No i potem za dnia ze 2 razy jeszcze, czasem 3.
6 stycznia mnie wypuścili.. Dla przypomnienia - pojechałam tam ponieważ miałam tak ogromnego hemoroida przez którego nie mogłam siedzieć stać.. ryczałam z bólu. Okazało się, że tworzy się zakrzep. Odesłali mnie 60km dalej, bo bali sie cokolwiek ze mną robić ze względu na ciążę. W tamtym szpitalu stwierdzili, że mam rozwarcie i pędzili ze mną na porodówkę. Dostałam kroplówkę z fenoterolem i rzekomo isoptin (którego w tabl nie dostałam, a nie wiem czy jest opcja aby był w kroplówce) . Potem położyli mnie na patologii ciąży i przez te 7 dni dostawałam Clexan - zastrzyki w brzuch , takie przeciwzakrzepowe. Hemoroid wciąż jest tyle, że zmniejszył się. Ale nadal ból nie ustał do konca, chirurga nie widziałam na oczy mimo, że prosiłam kilkakrotnie o konsultację bo w końcu po to tam przyjechałam. Ostatniego dnia lekarz nawet usg mi nie zrobił. Włożył tylko palucha i powiedział, że szyjka jest twarda i zamknięta. To ja pytam gdzie zostało to rozwarcie? Co zabawne dziewczyny ze skurczami miały kroplówki z fenoterolu przez 48h , a ja z 1,5 godz. i później nic. A przecież rzekomo zatrzymywali akcję porodową.
Wczoraj byłam u swojego gina po zwolnienie i Bogu dzięki zbadał mnie. Okazało się, że moja szyjka 23 grudnia miała 30,1mm , a wczoraj już 22 mm ;( jest zamknięta ale jakoś mnie to nie pociesza chyba już nawet ;( za tydzień mam kolejną wizytę. Jeśli skróci się znów, to do końca ciąży czeka mnie leżenie w szpitalu ;( wyć mi się chce na samą myśl. Na szew jest za późno. Zakłada się go do 25tc bo później moze wyrządzić więcej szkody niż pożytku wg mojego gina.
Powiem Wam, że jestem wykończona psychicznie

ciągle leżałam, oszczędzałam się jak mogłam od 23.12 , a tu jeszcze skracająca się szyjka ;( w dodatku wczoraj tak bardzo mi brzuch twardniał myślałam, że oszaleję. Raz to na pewno mały wciskał mi głowę, bo miałam wybrzuszenie z jednej strony. To miejsce jest całe obolałe, czuję się jakbym miała tam wielkiego siniaka. Ale kolejne razy wątpię, że to on bo brzuch twardniał tak okropnie po obu stronach pępka... tak mocno jak nigdy.