U mnie droga byla dosyc skomplikowana.Pierwsza ciaza byla ksiazkowa, albo tak mi sie wydawalo,bo lekarz do ktorego wtedy chodzilam byl jakby to powiedziec -slaby.No ale wtedy tez nie spodziewalam sie ze tak to sie potoczy.Nagle w 18tc zaczelam podkrwawiac, pojechalam na kontrole i juz widzialam ze nie jest dobrze,facet mnie zbadal i pobladl, uslyszalam "pecherz plodowy uwypuklony,do szpitala".W szpitalu zrobiono mi badania okazalo sie ze jest powazna infekcja, zrobili wymaz na ktorego wynik juz nie dotrzymalam.Potem okazalo sie byla to infekcja e.coli. Znalazlam nowa lekarke, zbadala mnie, ogladnela dokumentacje i stwierdzila ze powodem otwarcia szyjki u mnie byla infekcja.Zaszlam w kolejna ciaze, Pani doktor ogladala, wizyty raz w miesiacu, w 16tc szyjka ladna, a w 18na papierze toaletowym zobaczylam czop sluzowy.Pojechalam na kontrole i uslyszalam dokladnie to samo co wczesniej. Lezac w szpitalu Pani doktor stwierdzila ze w kolejnej ciazy czy mi sie to podoba czy nie, powinnam miec zalozony szew.Ciazy nie dalo sie utrzymac, przy wychodzeniu ze szpitala uslyszalam od ordynatora "przykro nam, prosze posze probowac bedziemy obserwowac kolejna ciaze",nie mialam wtedy sily prowadzic z nim dyskusji, ale tak prawde mowiac to co mi z ich obserwacji, ktora polega na tym ze klada Cie na oddzial z podniesionym tylkiem bez mozliwosci wstawania.Wtedy zrozumialam ze musze wziasc sprawe w swoje rece, bo na nich pomoc nie moge liczyc.Zapisalam sie do poradni immunologicznej, gdzie po badaniach wyszla mi mutacja genu odpowiedzialnego za krzepliwosc.Za wlasne pieniadze zrobilam histeriskopie, ktora wykazala 3 centymetrowa przegrode w macicy (gdzie macica ma 6cm),wiec polowa macicy nie byla elastyczna. Tym samym zalozenie szwu na szyjke w takiej sytuacji nic by nie dalo asie w najgorszej sytuacji szew amputowalby mi szyjke Wyciecie przegrody robilam w Lodzi, wiec jak wrocilam do Krakowa zabralam sie za szukanie lekarza z prawdziwego zdarzenia.Nie chcialam juz miec do czynienia ze szpitalem na Kopernika ale niestety moj Pan Doktor tam pracuje i mial mozliwosc zalozenia mi szwu tylko tam. No nic, zacisnelam zeby i jakos to przezylam.Poniewaz moj lekarz nie pracuje na patologi, przychodzil do mnie, na kontrole i cale szczescie bo tamtejsi lekarze nie pofatygowali sie zeby mnie zbadac, czy na koniec zrobic mi usg, ktore powinno byc robione bo tak powiedzial mi moj lekarz.Ale na wypisie oczywiscie napisali"pacjentka wypisana w stanie ogolnym dobrym, plod zywy",ciekawe skad to wiedzieli. Mam dluga liste zastrzezen do tego oddzialu, dlatego dziewczyny ktore tam traficie walczcie o swoje, domagajcie sie i nie liczcie na zaangazowanie lekarzy, oni robia tylko minimum tego co powinni i nic ponadto.