reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ból i twardnienie brzucha, skracanie się szyjki macicy, skurcze

Magnio szwy są dobre, nawet bardzo dobre donosisz spokojnie, leżąc i oszczędzając się oczywiście. nie ma bata!!! Tu bardziej chodzi o to by nie łazić i nie prowokować silnych skurczy bo szew trzyma mocno, ale szyjka może popękac, Ale szew trzyma,więc napewno nie urodzisz wcześniej. Ja Ci to mówię!!!!:) wiadomo będzie raz lepiej raz gorzej, bedą dni załamania i rozpaczy, że będziesz miała wszystkiego dość. Nie oszukujmy się, że nie. Każda z nas tak ma i bedzie miała juz do końca. ważne że na tym forum jesteśmy razem, że wspieramy się i rozumiemy i możemy poradzić i pocieszyć. A resztę przeżyjemy. :-)
 
Ostatnia edycja:
reklama
Witam dziewczyny,
Wcześniej wypowiadałam się w tym wątku, a teraz tak sobie tylko podczytuję ;-)
Widzę, że wiele z Was ma problemy z szyjką, chciałam Was pocieszyć, że ja w 8tc miałam szyjkę długości 2cm. Od tego momentu brałam luteinę oraz magnez i no-spę (do końca ciąży). Potem po 20tc doszły twardnienia brzucha (pracowałam po 12 godzin dziennie :sorry:) i w 27tc wylądowałam na IP, potem drugi raz koło 30tc po tym jak naliczyłam 10 skurczy w ciągu 15 min! Lekarz powiedział, że szyjka jest tak krótka, że jej praktycznie nie ma, ale również nie chciał nic przepisać, ostrzegał, że ciąże podtrzymywane kończą się ciężkimi porodami... Ja byłam pewna, że do terminu (23 sierpnia) nie donoszę, brzuch był twardy jak skała nawet podczas snu...
Wszystkie twardnienia/skurcze ustały na miesiąc przed terminem. Po tym jak upłynął termin zaczęłam normalnie funkcjonować, a nawet więcej, chodziłam na 10 piętro i spowrotem i NIC! Mimo, że od dłuższego czasu było rozwarcie na 2 cm i brak czopu... Poród został w końcu wywołany 2 tyg po terminie (6 września). Wtedy też się dowiedziałam od lekarki podczas obchodu, że większość ciąż przeterminowanych była wcześniej podtrzymywana!
Poród był ciężki. Od 8 rano do 20 zeszły 2 kroplówki z oksy, koło 12 ordynator przebił pęcherz płodowy, lewatywa, wszystko to na nic. Najgorzej wspominam bóle krzyżowe. Nie życze ich nikomu!!! W końcu koło 23 poszłam z pod prysznic, potem spowrotem badanie i rozwarcie na 4 palce (od rana powiększyło się tylko 2cm!!!) wtedy straciłam nadzieję, że urodze naturalnie. Pitem ktg i... coś nie tak. Leżałam tyłem do monitoru, ale słyszałam, że tętno maluszka jest niemiarowe... Decyzja o cesarce i po północy przyszła na świat córeczka, 3730 g, 7pkt, objawy niedotlenienia, leżała przez noc w inkubatorze, potem przez 3 dni pod kroplówką na wzmocnienie (była bardzo osłabiona przez ciężki poród). Wypisano nas po tygodniu. Nie obyło bez latania po specialistach, neurologach. Wiadomo, co niedotlenienie może spowodować... Na szczęście jest ok :tak:
Niemniej jednak, jakbym miała zajść w ciąże po raz drugi, postawiłabym na naturę. Doszłam do wniosku, że macica musi ćwiczyć, u niektórych wiąże się to z bólem, u niektórych niewyczuwalne. Gdybym mogła cofnąć czas, nie brałabym leków, nie leżała plackiem cały dzień od 27tc. Jestem 100%, że wtedy poród wyglądałby inaczej.
Nie chcę, żeby to co napisałam było dla Was wyznacznikiem, bo każda ciąża, każdy przypadek jest inny. W końcu ile jest porodów przedwczesnych.
Moja jedyna rada, cieszcie się ciążą! Odpoczywajcie. Jazdy zaczną się po porodzie ;-) I nie martwcie się szyjkami. Przynajmniej u mnie, skrócona szyjka z rozwarciem nie oznaczała szybkiego porodu.
Pozdrawiam i życzę łatwych porodów o czasie! :tak: I ZDROWIA dla maluszków!
 
Ostatnia edycja:
wyczekany masz racje, kazda z nas ma i bedzie miała lepsze i gorsze dni. to nieuniknione, ale najwazniejsze jest pozytywne nastawienie i wiara ze wszystko dobrze sie skonczy:)
saudades dzieki za twojego posta:) poruszyłas wazny i ciekawy temat. masz w nim duzo racji. tylko jak tak spogladam z boku na moja sytuacje to stwierdzam ze chyba przede wszystkim pralizuje mnie strach, strach przed urodzeniem wczesniaczka, bo wiesz jak to jest, człowiek sie tyle naczyta o przedwczesnych porodach, ze zaczyna sie identyfikowac z róznymi historiami. ja bardzo załuje ze nie moge wyjsc na dwór, pochwalic sie brzuszkiem, ze nie moge pojsc z mezem na spacer, ze nie moge sama przygotowac wyprawki dla malca, nie moge bo sie boje, boje sie ze przez moja nieuwage corcia urodzi sie za szybko, ze to bedzie moja wina, bo byłam zła mama która nie dbała o zdrowie swojego dziecka - i stad ten paraliżujacy strach. a strach rodzi sie w głowie. z drugiej strony masz racje - matka natura wie co robi, tylko, ze ja mimo ze bardzo bym chciała - boje sie jej zaufac. i jeszcze słowa gina - "pani moniko w tej chwili, z ta szyjka to jedziemy po bandzie, prosze tylko lezec i wstawac do lazienki i absolutnie sie nie ruszac"...nie sposób zapomniec o takich słowach.
 
Witam ja wlasnie wstalam bo dzis brzuch mam jak kamien:-(powiem wam ze sie martwie ale bez przesady, mam dobre przeczucia i zamierzam jeszcze ponad mies wytrzymac:-)ale sa dni ze tylko rycze bo nie mam sily ale zwykle to przechodzi po dniu;-)robie to co mowi lekarz wiec musi byc dobrze;-)
 
Też staram się mieć dobre nastawienie do całej sytuacji i mniej się stresować. Twierdzę, że gdyby było źle lekarz kazałby mi cały czas leżeć i nie wypuścili by mnie ze szpitala. Dziewczyny jesteśmy już daleko i damy radę!!! Tylko wiem po sobie, że najlepiej nie czytać tych wszystkich informacji o przedwczesnych porodach na necie , bo stresujemy się jeszcze bardziej!!!
 
Olenka ja czytam tylko o porodach o czasie a nie przedwczesnych:-)wszystkie damy rade pozniej bedziemy marzyly o takim lezakowaniu:-D
 
dziewczynki ja np. czekam do tego 36 tyg, nie po to by rodzić, ale wiem, że wtedy wyluzuje. ja tez tak samo jak maqnio po prostu sie boje. i tak samo nie chce miec do siebie potem o nic zalu, pretensji. choć mi np. jedna pacjentka w szpitalu mówiła ważną rzecz. czasem wola tam zostawic bo wiadomo, tam nuda i pacjentka jest zmuszona lezec. a w domu wiadomo. nie wszystkie sa posłuszne. wiec lekarze tez musza nastraszyc porzadnie, czasem na wyrost, zeby sie takiej babie nie zachciało na zakupy łazić, podłogi myć itd, a wiem, że dużo kobiet ntak robi. A potem lament, że za późno na pomoc i trzeba się przykuc w szpitalu do łóżka. Mój za kazdym razem jak coś było ni tak o d razu pytał czy ja czasami sobie nie polatałam za bardzo. Więc to tez o to chodzi. Bo tak jak któraś z was pisała jakby byla tragedia leżałybyśmy w szpitalu i nawet na siku byśmy nie wstawały. Więc uważajmy na siebie, ale nawet bardziej uwazajmy na swoje glowy. musimy byc silne, zeby potem porody i opieka nad dzidziami nas nie przerosła.
 
Hej Mondy. Leniuch jestem, przespalam pol dnia... Wiec robisz tak: grzejesz mleczko, w cieplym rozpuszczasz miodek, do tego wciskasz czornek. 1 duzy zabek na kubek, albo 2 mniejsze. Nie gotujesz tego juz, bo chodzi o to, zeby zachowac te wszystkie substancje bakteriobojcze w czosnku. Jak mozna sie domyslic, napoj jest dosc... aromatyczny;-) Ale do przezycia! Mam nadzieje, ze pomoze:-) Efekt uboczny - przegonisz wszystkie wampiry z okolicy, he, he. Trzymam kciuki za skuteczne trucie bakcyla. Pozdrawiam

Anula, ja tez mam dni ze twardnieje, boli, a ja rycze... Ale potem zawsze jakos przychodzi lepszy dzien! Trzymaj sie dzielnie, przeszlo tyle razy, przejdzie i tym razem! Buziaki
 
Ostatnia edycja:
Czesc Saudades - i ja dorzuce trzy grosze do tematu przelezanych i podtrzymywanych ciaz. Magnio, Wyczekany Calkowicie sie z Wami zgadzam

Moja pierwsza ciaza byla z terminem na marzec tego roku. Czulam sie dobrze, jakies tam drobne plamienia byly, ale generalnie nic groznego. Mialam skurcze, ale lekarka zupelnie to zignorowala. Powiedziala, ze moge robic co chce, latac samolotem, itp, nie dostalam nic rozkurczowego. Zarodek rozwijal sie dobrze, serduszko pieknie bilo. Pod koniec 2go miesiaca wybralam sie na piesza wycieczke z mama. 3 dni lazenia z malym i leciutkim plecaczkiem, ale troche tych kilometow bylo. Po powrocie dostalam silnych skurczy, krwawilam 5 dni i wilam sie z bolu, az w koncu poronilam... Lekarka nie mogla uwierzyc. A ja do konca zycia bede wiedziala, ze ten aniolek to przez moja kozacka bezmyslnosc, upor i niesluchanie madrzejszych od siebie (mojej mamy). Poczucie winy bylo straszne.
Tym razem bylam madrzejsza i jak bylo zle to przelezalam. I udalo sie, mimo skurczy w I trymestrze. Teraz bede lezec nawet gdyby mieli ten porod wywolac, bo bede wiedziala ze - nawet jesli urodze wczesniej - TO NIE BEDZIE MOJA WINA. Tez slyszalam ze takie lezenie moze doprowadzic do przenoszenia, ale wole to, niz ten kamien na sercu. Ze znowu cos schrzanilam przez glupote.

Buziaki
 
reklama
Do góry