ja pierwszy poród miałam naturalny- dość szybko mi poszło bo zmieściłam się w niecałych 6godzinach. bolało cholernie ale po kilku godzinach miałam malucha ze sobą i jakoś zapomniałam, że bolało... jeden ze szwów miałam kiepsko założony i trochę mnie ciągnął więc pamiętam dyskomfort przy siadaniu przez pierwsze dni... i po kilku tygodniach pierwszy seks który był niesamowicie stresujący bo nie wiadomo jak będzie(było suuu... )... generalnie po 2tygodniach zapomniałam o jakichkolwiek dolegliwościach. drugi poród to poród wywoływany i w trakcie cesarskie cięcie z powodu zanikania tętna. wrażenia- kupa stresu, nie zdążyłam zasnąć i już mnie cięli- czułam-koszmar...z małym nie widziałam się od razu, zdjęcia jakoś mało mnie przekonały, zastanawiałam się czy to moje dziecko bo nie spodziewaliśmy sie że będzie taki duży- o 1kg większy niż poprzedni synuś. po przebudzeniu ból, ciągły ból, problem z obróceniem sie na drugi bok, ze wstawaniem na drugi dzień, głodówka... potem ściąganie szwów i stres przed dotknięciem, uciśnięciem rany- nosiłam pomiędzy ubraniem a ciałem pieluszkę tetrową. chodziłam jak kaczka. aby jako tako dojść do siebie potrzebowałam 4 tygodnie. do dziś wielu rzeczy nie mogę, rana zagojona ale nie mam odwagi całkowicie się w tym miejscu wygolić- pożyczam strzyżarkę od męża i tak w powietrzu przycinam włosski. muszę spytać lekarza czy mogę stosować juz maść naa blizny. generalnie jak dla mnie poróód siłami natury nie jest może łatwiejszy ale szybciej dochodzi się do siebie. ja rozumiem cesarkę ze wskazań lekarskich ale całkowicie nie rozumiem tych płatnych na życzenie... wcale nie jest lepiej- tym bardziej, że to jakby nie było operacja....