reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Archiwum ciążowe-dolegliwości,porody,ciąża przenoszona,cesarka,wieści i nieobecności

Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
Justyna ponawiam pytanie Sary;-),dziwne to ze tak Cie odseparowali od dzieciaczka,ale widze ze co szpital to inne zachowania i opieka.
 
reklama
Mam chwilke czasu wiec moze i ja opisze swoj porod..
21go bylam umowiona na godz16 do szpitala na badanie. Moj gin mnie zbadal i powiedzial ze fajnie mu sie bada i zostaje. Po badaniu troche zaczelam krwawic ale to normalne.. wzieli mnie na porodoweczke zrobili lewatywke i w sumie zaczely mi sie bole. kazali chodzic duzo i przy kazdym skurczy kucac. Wiec tak jak mowili tak robilam.. Poniewaz mialam porod rodzinny zadzwonilam po meza zeby tak o 21 przyjechal. W miedzy czasie robili KTG podali mi nospe w zastrzyku skurcze mialam ale bardzo malusie i moj gin stwierdzil ze ostatnia urodze (w sumie bylysmy w 4 na porodowce). Jak m przyjechal zaczely sie powoli mocne bole o 22 podali mi juz znieczulenie i kazali lezec bo moge wymiotowac zaroty glowy miec itd a skurcze juz dosc mocne i co 3 min rozwarcie na 6cm.. Lekarz moj chociaz staral sie przy badaniach byc delikatny ja wylam z bolu niestety mam niski prog bolu i dla mnie to byla masakra. Moj m bardzo mi pomagal oddychac kucac pozniej kazali sobie skakac na pileczce ale niestety skakanie bolalo wiec tylko na boki sie przewracalam.. Ta meka przez bole trwala 2 godz bo pozniej zaczely sie skurcze parte.. Z pilki szybciutko na fotel i jazda gin mnie zbadal i niestety ale Zuzia sie zablokowala i kazal mi zejsc z fotela i jeszcze kucac przy skurczach masakra edym slowem gdyby nie m to bym tam fikla zaczelam krzycze ze juz nie chce rodzic ze juz mam dosc to sie ze mnie zaczeli smiac (maz lekarz i 4 polorzne). Jak juz polorzna stwierdzila ze szybciutko na fotel zanim sie podnioslam i podeszlam do fotela zlapal mnie znow skurcz wiec nie weszlam bo nie mialam sily skurcz przeszedl a mnie sie siku chce spojrzalam na lekarza i mowei ze chyba mi sie sikac chce cos mnie cisnie a moj gin MOnia to sikaj i zesiuralam sie jeszcze pod fotelem hehe pozniej je przepraszalam ale mowia ze to dla nich norma i nie mam za co przepraszac. Polorzylam sie polorzna mi mowi ze przy skurczu przec i glowa do brzucha wiec 1 party pozniej 2 naciela mnie(2cm) i mala wyskoczyla.Urodzila sie o 00.30 (pol godz wczesniej i by sie urodzila w pierwszy dzien wiosny). Grzes poszedl odciac pepowinke i zaraz dali mi mala na brzuszek.. Bylam w takim szoku ze nawet sie nie poplakalam. Zabrali ja na badania a moj kochany gin dal mi znieczulenie i zaczol szyc. A ja glupia zamiast lezec spokojnie zapytalam czy moge zadzwonic i czy mu nie bedzie przeszkadzac jak se pogadam przez tel bo nie bede wtedy myslala o szyciu powiedzial zebym se gadala wiec obdzwonilam najblizszych i nie myslalam o tym co robi.. Generalnie porod wspominam dobrze szybciutko poszlo bez wiekszych problemow a na porodowce zostalam ochrzczona MOnia co juz nie chce rodzic hehe
 
nie w matce polce. w madurowiczu. z całej opieki jestem bardzo zadowolona. połozne były super, poza tymi z oddziału noworodkowego, które dziewczynom po cc potrafiły odmówić wzięcia dziecka na noc mówiąc, że on tam nie są od zajmowania się dziećmi... dla mnie nie było fajnie. przyszła położna pierwszego dnia (na noworodki trafiłam w niedzielę, bo nie było wcześniej miejsc - rodziłam w piątek) i powiedziała, że wszystko nam powiedzą, ale żadna się nie pojawiła. nie wiedziałyśmy jak karmić dzieci i czym to musiałyśmy sie dopytywać po trzy razy gdzie są butelki itd. jedzenie stao na korytarzu - gdyby nie dziewczyna po naturalnym to nikt by nam jedzenia nie podał a ledwo się ruszałyśmy. a w nocy urządzały sobie imprezki ... tzn. strasznie głośno się zachowywały. szczególnie jak młodsze były. mam też troche zastrzeżeń do lekarzy. po porodzie przyszła lekarka i powiedziała, że mała ma główkę skrzywioną i stópkę bo jej za ciasno w brzuchu było, ale że to naturalne i przy wypisie powiedza co z tym zrobić żeby tak nie zostało. przy wypisie oczywiście była już inna lekarka i nie widziała problemu a dziecko jeszcze w domu przechylało mi główkę w jedna stronę. z tym sobie poradziłam bo podkładałam pieluszkę ale stópkę nie wiem czy masować czy co.:tak: pójdę do lekarza to zapytam jeszcze szkoda, że to dopiero 13...
ale na połozne z innych oddziałów i lekarzy nie mogę narzekać... :-D
 
dawidek urodzil sie 21 marca:-)
3 dni po terminie,a zaczelo sie tak wieczorem bolaly mnie lydki i dostalam jakiegos ataku smiechu,z moim sie tak smialismy zbyle czeo ze lzy woczach mialam,potem o godz 24-30 odeszly mi wody,na cale szczescie zdarzylam do lazienki:-)i tak co chwile na raty latalam do tej lazienki,w koncu o 2 zebralismy sie do szpitala,bo jak wody mi odeszly to momentalnie skurczy dostalam ale nie byly mocne,w drodze do szpitala wody mi nie odeszly ale jak wyszlam z auta to mnie zalalo,i musialam isc na porodowke w mokrych spodniach:-Dnajpierw ktg atam porod:-)
skurcze do godz 7-30 mialam do zniesienia,dobrze ze moj byl przy mnie non stop bo sama to bym nie dala rady. a jeszcze tego samego dnia w tym szpitalu rodzilo 5 dziewczyn wiec nie bylo wesolo.przyszla polozna i do mnie zebym sie przespala bo czeka mnie jeszcze kilka godz do rozwiazania a ja se mysle ze jakas chora jest,bo ja nawet na chwile nie moglam zasnac zbolu,nawet jak sie polozylam to co chwile mialam skurcze to sie wyrywalam mojemu z lozka no bo nie dalo rady wylezec.potem o godz ok 9 dostalam juz mocnych skurczy,nie dawalam rady w koncu w bolu i w rozpaczy zadzwonilam do mojej gin i mowie ze nie daje rady aona do mnie no to prosze do szpitala a ja na to ze jestem juz na porodowce:-)i ona za chwile juz przyszla dobrze sie stalo ze miala wtedy dyzur:-)
wziela mnie na samolot bada i poczulam jak glowka jest juz nisko bo go dotknela i ona do mnie z tekstem kobieto ty za 3 min rodzisz:-)nawet nie zdarzylabym prosic ja o cesarke bo wierzcie mi mialam taki zamiar.no i rzeczywiscie 2 faza porodu trwala 20 min,samo parcie nie bolalo,dawidek sie urodzil 21 marca 2009 o godz 10-35:-) z waga 4230 i 58cm.polozna byla zdziwiona ze dalam rade urodzic takiego duzego chlopca, a ja bylam taka podekscytowana ze az nie wierzylam ze udalo mi sie urodzic,potem polozyli mi synka na brzusio a ja pierwsze co chwycilam go za stopki,chcialo mi sie plakac ale chyba z tego wszytskiego lez juz nie mialam,potem dochodzac do siebie dawidek lezal nie daleko mnie i juz od pierwszych chwil sie usmiechal rozgladal sie:-):-):-)
wspominam swoj porod dobrze,gdyby nie to ze mialam potem lyzeczkowanie jednak wszystko jest do przezycia,:-)
 
I ja napiszę kilka zdań o swoim porodzie.
Termin na 25.03, 29.03(niedziela) zgłosiłam się do szpitala z powodu słabszych ruchów, zrobili mi ktg, wszystko okazało się być w porządku, ale z racji że byłam po terminie postanowili zostawić mnie na patologii. W poniedziałek zrobili mi usg, okazało się, że mam mniej wód płodowych, że niby jeszcze w normie, ale że to stan "wart obserwacji", we wtorek okazało się że tętno małej słabnie, no i ordynator na obchodzie stwierdził, że wysyłają mnie na porodówkę. Na porodówce byłam jakoś po 10, zanim podłączyli mi oksytocynę i robili "wywiad środowiskowy" czyli wypełnili te wszystkie papierki było chyba koło 11.
Planowaliśmy poród bez udziału Tomka, ponieważ on nie chciał. I muszę powiedzieć, że jestem z nigo dumna, ponieważ zmienił decyzję. W momencie jak dostałam skurczy i już nie byłam w stanie z nim smsować informując go o przebiegu akcji zaczął się o mnie martwić, przyjechał do szpitala, znalazł porodówkę, sam wszedł na nią (a jest "zablokowana" kodem który tylko personel znał).
Poród był mega bolesny, dostałam dwa znieczulenia, jedno w krzyż, drugie dożylnie. Obecność Tomaszka dodawała otuchy. O 16 urodziła się Małgosia. Tomek bał się przeciąć pępowine (położna go 3 razy namawiała:tak:). Dodam, że miałam świetną położną, cały czas do mnie przychodziła, o wszystkim informowała, rozmawiała ze mną, pocieszała.

I mam takie odczucie. Gdy byłam jeszcze w ciąży i czytałam wasze opisy porodów i czytałam o bólu, to przyznam, że inaczej to pojmowałam. Dopiero gdy sama urodziłam i to przeżyłam to dopiero teraz rozumiem co to znaczy BÓL przy porodzie ... i wiem że żadna "nierodząca" nie zrozumie w pełni opisów porodu i jego przebiegu dopóki sama tego nie przezyje. I choć ten ból jest naprawdę ogromny, to o dziwo po porodzie wcale się go nie rozpamiętuje .....

:-)
 
magda19lenka - dokładnie jak napisałaś - trudno komukolwiek opisać dokładnie ten ból, a jednocześnie tak szybko się go zapomina :-)
 
Dziewczyny po cc nie wiem co sie dzieje ale na moim szwie robia sie strupki.
Czy wy tez tak macie?
 
reklama
U mnie się nie robią, właściwie to mi się już rana wygoiła i teraz to już bieleje, tylko w środku czasami jeszcze coś czuję.
 
Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
Do góry