Witajcie, infomuję, że dnia 24.03.2009 urodziła mi się piękna córeczka, miała 4130, 58 cm i dostała 10 punktów. Wiesci dopiero teraz bo w środędopiero wyszłysmy ze szpitala. Mała dostała żółtaczki a później infekcji ale jużjest wszystko ok i jesesmy w domku ))
- Status
- Zamknięty i nie można odpowiadać.
reklama
ja do szpitala dopiero jutro idę tzn w poniedziałek, mają mnie już tam zostawić i zobaczyć dlaczego dzidzia nie chce wyjść no i zacząć coś działać, mam nadzieję że najpóźniej we wtorek będę miała dzidzie w ramionach ale dużo zależny od lekarzy a chyba najmniej ode mnie
Agusia1987
Entuzjast(k)a
- Dołączył(a)
- 6 Listopad 2008
- Postów
- 1 623
midnight gratuluję :-) urodziłyśmy tego samego dnia:-)
avanti85
Entuzjast(k)a
midnidht GRATULUJĘ CÓRCI :-) ale duża się urodziła
Moje maleństwo
Mamusia Amelki
midnidth gratuluje corci
M*R*
Fanka BB :)
Ja tez na raty a to dlatego ze w pilke gralam z cora ,pozniej prasowanko odwalilam,pozegnalam mame bo juz pojechala na lotnisko i teraz moge spokojnie usiasc i napisac jak to bylo u mnie(synus lula-jak zwykle ;-)).
26ego o 8ej rano zjawilam sie na oddziale,od razu sie przebralam w szpitalne fatalaszki.Pani doktor stwierdzila ze jestem trzecia w kolejce do ciecia wiec nabralam sobie gazetek co mi mamus z Polski nawiozla,maz krzyzowki jechal;-):-).
Po 2 godzinkach zaczely sie wycieczki lekarzy,podpisywanie papierow itd.Kobitka z mojego pokoju miala byc cieta jako ostatnia w tym dniu i jak na zawolanie zaczela rodzic naturalnie ,wiec zawiezli ja na stol jako pierwsza.
O godzinie 11ej telefony mi sie urywaly czy juz...a ja na to ze gazete czytam i zeby cierpliwie czekali.
Okolo 12 ej maz wybral sie do pokoju glownej zarzadzajacej i spytal kiedy beda mnie ciac bo ja juz zaczynalam byc bardzo glodna(od 22ej poprzedniego dnia zero picia i jedzenia...a oni obiad na wozkach mi wozili kolo nosa).Powiedzieli ze jeszcze dwie kobitki przede mna,wiec jak cos to bedzie kroplowa i bede jadla ze tak powiem dozylnie;-).Maz zapytal milo czy jak nie zdarza mnie rozciac dzis to czy moge wrocic jutro ,bo leze bez sensu i zajmuje lozko innym,co fakt to fakt.
Po 10 minutach przyjechalo po mnie lozko i oznajmiono mi to juz czas na nas.Chyba interwencja meza podzialala;-).
Na sali operacyjnej byl cyrk,mialam dwoch anestezjologow ,jajcarzy co niemiara,obgadali mi wszystkie polozne na oddziale.Z mezem (dodam ze jest bardzo dowcipny)dobrali sie idealnie cala cesarke sie przesmialam,dwoch chirurgow tez mialo wtedy dobry dzien bo spytali co bym zjadla a ja ze konia z kopytami...
Maz z racji odpornosci na widok krwi dostal pozwolenie na podgladanie,rzucil mi uwage,ze fajne mam miesnie brzucha od srodka i ze przytylo mi sie bo tluszczu co niemara.Za chwilke chirurg rzucil ze maja niespodzianke,synus byl okrecony dwa razy pepowina-to jedyna zla wiadomosc.Maz jak juz pisalam wczesniej widzial jak go wyjmuja ,mowil mi ze ma blond wloski i ze ma otwarte oczka.Malutki po wyjeciu zostal mi polozny na piersiach,od razu zaczal ssac i ssal przez dobre 15 minut gdy bylam zszywana.Rzucilam tylko chirurgowi aby policzyl narzedzia bo nie chce zadnej lyzki w brzuchu..a on co?Udal ze liczy i zaczal udawac ze jednej brakuje.Jak juz mnie zeszyli to wtedy poczulam lekkie pieczenie ale poprzednim razem czulam to samo,nie zgodzilam sie na zadne dopalacze typu morfina bo wiem ze po niej mam mdlosci i wymiotuje.2 godziny na sali pooperacyjnej byly pod znakiem poznawania nowych sasiadow-dwie polozne mieszkaja na ulicy obok mnie-zgadalysmy sie hehe.Podali mi paracetamol dozylnie ,oprocz jakichs kroplowek ale co to bylo to nie wiem.Wstalam na drugi dzien o 6ej rano.Kazali wybrac sie do WC,tak tez zrobilam.
Podsumowujac bardzo milo wspominam kolejna cesarke troche byla na wariata ale juz sie przywyczailam do tego ze moj maz wprowadza taka atmosfere,lubi pozartowac.
26ego o 8ej rano zjawilam sie na oddziale,od razu sie przebralam w szpitalne fatalaszki.Pani doktor stwierdzila ze jestem trzecia w kolejce do ciecia wiec nabralam sobie gazetek co mi mamus z Polski nawiozla,maz krzyzowki jechal;-):-).
Po 2 godzinkach zaczely sie wycieczki lekarzy,podpisywanie papierow itd.Kobitka z mojego pokoju miala byc cieta jako ostatnia w tym dniu i jak na zawolanie zaczela rodzic naturalnie ,wiec zawiezli ja na stol jako pierwsza.
O godzinie 11ej telefony mi sie urywaly czy juz...a ja na to ze gazete czytam i zeby cierpliwie czekali.
Okolo 12 ej maz wybral sie do pokoju glownej zarzadzajacej i spytal kiedy beda mnie ciac bo ja juz zaczynalam byc bardzo glodna(od 22ej poprzedniego dnia zero picia i jedzenia...a oni obiad na wozkach mi wozili kolo nosa).Powiedzieli ze jeszcze dwie kobitki przede mna,wiec jak cos to bedzie kroplowa i bede jadla ze tak powiem dozylnie;-).Maz zapytal milo czy jak nie zdarza mnie rozciac dzis to czy moge wrocic jutro ,bo leze bez sensu i zajmuje lozko innym,co fakt to fakt.
Po 10 minutach przyjechalo po mnie lozko i oznajmiono mi to juz czas na nas.Chyba interwencja meza podzialala;-).
Na sali operacyjnej byl cyrk,mialam dwoch anestezjologow ,jajcarzy co niemiara,obgadali mi wszystkie polozne na oddziale.Z mezem (dodam ze jest bardzo dowcipny)dobrali sie idealnie cala cesarke sie przesmialam,dwoch chirurgow tez mialo wtedy dobry dzien bo spytali co bym zjadla a ja ze konia z kopytami...
Maz z racji odpornosci na widok krwi dostal pozwolenie na podgladanie,rzucil mi uwage,ze fajne mam miesnie brzucha od srodka i ze przytylo mi sie bo tluszczu co niemara.Za chwilke chirurg rzucil ze maja niespodzianke,synus byl okrecony dwa razy pepowina-to jedyna zla wiadomosc.Maz jak juz pisalam wczesniej widzial jak go wyjmuja ,mowil mi ze ma blond wloski i ze ma otwarte oczka.Malutki po wyjeciu zostal mi polozny na piersiach,od razu zaczal ssac i ssal przez dobre 15 minut gdy bylam zszywana.Rzucilam tylko chirurgowi aby policzyl narzedzia bo nie chce zadnej lyzki w brzuchu..a on co?Udal ze liczy i zaczal udawac ze jednej brakuje.Jak juz mnie zeszyli to wtedy poczulam lekkie pieczenie ale poprzednim razem czulam to samo,nie zgodzilam sie na zadne dopalacze typu morfina bo wiem ze po niej mam mdlosci i wymiotuje.2 godziny na sali pooperacyjnej byly pod znakiem poznawania nowych sasiadow-dwie polozne mieszkaja na ulicy obok mnie-zgadalysmy sie hehe.Podali mi paracetamol dozylnie ,oprocz jakichs kroplowek ale co to bylo to nie wiem.Wstalam na drugi dzien o 6ej rano.Kazali wybrac sie do WC,tak tez zrobilam.
Podsumowujac bardzo milo wspominam kolejna cesarke troche byla na wariata ale juz sie przywyczailam do tego ze moj maz wprowadza taka atmosfere,lubi pozartowac.
Agusia1987
Entuzjast(k)a
- Dołączył(a)
- 6 Listopad 2008
- Postów
- 1 623
Zapomniałam wczoraj napisać że pisałam z Gosią88:, oto treść jej smsa:
"cześć ja leżę z małą w szpitalu. Poród zaczął się sam ze środy na czwartek o 1 w nocy dostałam skurczy.O godzinie 15:27 w czwartek urodziła się moja laura 58cm, 3900wagini 9pkt-ale przez cc bo akcja zatrzymała się na 8 cm rozwarcia, ja dostałam krwotoku a wcześniej odeszły mi zielone wody. Maleńka ma antybiotyk i leżymy do piątku w szpitalu ale radzi sobie pięknie a ja jestem przeszcześliwa. Pozdrowienia dla Ciebie i Marcóweczek ."
"cześć ja leżę z małą w szpitalu. Poród zaczął się sam ze środy na czwartek o 1 w nocy dostałam skurczy.O godzinie 15:27 w czwartek urodziła się moja laura 58cm, 3900wagini 9pkt-ale przez cc bo akcja zatrzymała się na 8 cm rozwarcia, ja dostałam krwotoku a wcześniej odeszły mi zielone wody. Maleńka ma antybiotyk i leżymy do piątku w szpitalu ale radzi sobie pięknie a ja jestem przeszcześliwa. Pozdrowienia dla Ciebie i Marcóweczek ."
dziewczyny dzięki , nie jestem w stanie przeczytać tego wszystkiego co naprodukowałyście,już myślałam, że ja jako ostatnia tu urodziłam ale widzę, że są jeszcze oczekujące dodam jeszcze, że poród był drogą naturalną i bez oksy, samo się rozkręciło. Jak znajdę chwilę opiszę swój poród. Buziaki
Moje maleństwo
Mamusia Amelki
Gosia88 ogromne gratulacje!!:-)
reklama
- Status
- Zamknięty i nie można odpowiadać.
Podziel się: