reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Archiwum ciążowe-dolegliwości,porody,ciąża przenoszona,cesarka,wieści i nieobecności

Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
modroklejka, tak w środku akcji przerwa... no nie ;-)
M*R*, ale super ten Twój poród, taki "lightowy" :-)
 
reklama
No, może tym razem sie uda....

Od razu ostrzegam te z Was które są mniej cierpliwe-żeby sobie darowaly :-)

W szpitalu leżałam od 25 marca, standardowo podłączyli mi oksytocynę i czekali, że cos samo zacznie sie dziać...oczywiście nic takiego nie miało miejsca, wiec KAZALI CZEKAC... leżałam tak do niedzieli, wyjąc co wieczór w poduszkę, że ja chce do domu, że to bez sensu, że nawet dziecka urodzić nie potrafie...:confused2: W niedzielę 29 marca była taka sliczna pogoda, że postanowiłam NAWIAĆ ZE SZPITALA :tak: TAK, TAK I NAWET SIE UDALO!!!

W niedzilę praktycznie caly dzień są odwiedziny i straszna "zamaracha" na oddziale i z badaniami, wiec poprosiłam męża żeby przywiózł mi ubrania i chociaż na trochę zabral do domu-ZGODZIŁ SIE :-D

W domciu bylo cudownie...zjadłam obiad...taaaa...obiad- 3 kanapki z pasztetem, kotleta z ziemniakami i surówką , ciasto i jabłko!!! Ale mi się chcialo...a podobno jedzenie w szpitalu nie takie złe....:eek:


cdn
 
Po tym obiadku jakoś brzuch mnie rozbolal...ale myśle "no przeciez sie najadlam jak szalona-ma prawo bolec" ;-)

Mąż odwiozł mnie do szpitala koło 16, a mnie zaczeło nosic, brzuch boli...co gorsza bardziej zaczely bolec mnie plecy-BÓLE Z KRZYŻA, WIADOMO, MNIE TO ZAWSZE SPOTYKA CO NAJGORSZE!!! zgłosiłam sie do pielegniarki na ktg a tu :SKURCZE :szok:

potrzymali mnie tak do 21, zrobili jeszcze jedno ktg-a jak!!! chyba sie zaczyna!!!
Przeniosłam sie na porodówke...a tam...po badaniu....ZERO ROZWARCIA, SZYJKA NIE ZGŁADZONA!!!! " to skurcze przepowiadające" mowi polozna, a ja myśle "ku...jak to sa przepowiadające to bedzie wesoło":-) Mialam juz skurcze co 7-5 minut...ale kazali mi sie położyc i spac...CIEKAWE JAK MĄDRALE???

oczywiście ze spania nici-boli jak cholera i zaczynam miec skurcze co 5-3 minuty...myśle sobie NIEMOŻLIWE TO MUSI BYC TO!!!

zadzwonilam do męża, biedny, wyrwany ze snu nie wiedzial co sie dzieje-byl po 1 w nocy

cdn
 
Jak przyjechal moj Kochany to wiedzialam, ze juz wszystko bedzie ok, połozna mnie zbadala i mówi ze mam rozwarcie na 2 cm-A NIE MÓWIŁAM!!!!

Zaczeliśmy ćwiczyc tak jak nas uczono na szkole rodzenia, mąż dzielnie robił mi masaż bo ból w plecach był okropny...w międzyczaswie wziełam prysznic i gadalismy sobie jak to będzie fajowo jak Junior sie juz urodzi :-D Z moim Tomeczkiem wszystko znosilam dzielnie!!!

O 4 rano połozna znowu wola na badanie I TU ZAŁAMKA: ZERO POSTEPU, LEDWO 2 CM!!!! :szok::crazy: myślalam ze sie załamę!!! oczywiście znowu ryk!!! szlocham tak i szlocham...a bóle i skurcze wogóle mni przeszły-SZIT!!!

cdn
 
Na obchodzie lekarze sie wkurzyli "to Pani rodzi czy nie??? czas sie zdecydować!!!";-) i znowu oksytocyna...leże tak i leże i znowu mnie nachodzi, mąż cały czas ze mną...i tak leżeliśmy sobie do 13 :sorry: rozwarcie zrobiło sie na 8 cm :-D połozna mówi "no do 15 pani urodzi" HUUUURA!!!! wcale juz tak nie bolalo...nie wiem no co te kobitki narzekaja ;-)

Moglam jeszcze ic pod prysznic wiec sie ucieszyłam, że nie muszę leżeć plackiem, polewałam sie ciepła woda i było wspaniale...błogo i nagle SKURCZ PARTY!!!!! krzycze do męża "muszę przeć" on "nawet sie nie waż-wyłaź, idziemy na sale!!!"

Zaczeła sie jazda bez trzymanki :eek: parła,m i parłam a tu nic...tylko coraz wiecej lekarzy i połoznych sie zbiega....
 
Nie byłam w stanie myslec...trwało to wieczność...
NAGLE NA SALE WPADA ORDYNATOR!!! mysle sobie ze chyba nie jest dobrze, lekarze odskoczyli ode mnie w popłochu...i nagle, ni z gruszki ni z pietruszki "ONA NIE URODZI SAMA-CESARKA!!! NATYCHMIAAST!!!!"

okazało sie ze Szymonek nie chcial sie wstawic w kanał rodny i ciagle krecił główka...gdyby kazali rodzic mi na siłe, mogłoby to sie żle skonczyc...:baffled:

potem było jak w filmie :-) podpisywanie dokumentow, wywiad itp itd

jak juz była na sali operacyjnej to znow wszystko mi odeszło i grzecznie siedziałam, jak robili mi znieczulenie :tak:
 
Lekarz który odbierał Szymonka, jak go zobaczyl krzyknął "jeju a ile tego dzieciaka tu jest, jaki on duuuuzy"...nie mógł go wyciągnąć...bardzo mnie to rozbawiło :-D

Mały przyszedł na swiat 30.03 o 3.03 smieszna data i godzina niee????

61 cm długi i 4100g wagi :-) śliczny, pulchny kolosik...nasz kochany....
 
reklama
Dziekuje za uwagę i gratuluje tym z Was które dotrwaly do końca ;-)

mam nadzieje, że Was nie zanudziłam!!!
 
Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
Do góry