reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Archiwum ciążowe-dolegliwości,porody,ciąża przenoszona,cesarka,wieści i nieobecności

Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
modroklejka, tak w środku akcji przerwa... no nie ;-)
M*R*, ale super ten Twój poród, taki "lightowy" :-)
 
reklama
No, może tym razem sie uda....

Od razu ostrzegam te z Was które są mniej cierpliwe-żeby sobie darowaly :-)

W szpitalu leżałam od 25 marca, standardowo podłączyli mi oksytocynę i czekali, że cos samo zacznie sie dziać...oczywiście nic takiego nie miało miejsca, wiec KAZALI CZEKAC... leżałam tak do niedzieli, wyjąc co wieczór w poduszkę, że ja chce do domu, że to bez sensu, że nawet dziecka urodzić nie potrafie...:confused2: W niedzielę 29 marca była taka sliczna pogoda, że postanowiłam NAWIAĆ ZE SZPITALA :tak: TAK, TAK I NAWET SIE UDALO!!!

W niedzilę praktycznie caly dzień są odwiedziny i straszna "zamaracha" na oddziale i z badaniami, wiec poprosiłam męża żeby przywiózł mi ubrania i chociaż na trochę zabral do domu-ZGODZIŁ SIE :-D

W domciu bylo cudownie...zjadłam obiad...taaaa...obiad- 3 kanapki z pasztetem, kotleta z ziemniakami i surówką , ciasto i jabłko!!! Ale mi się chcialo...a podobno jedzenie w szpitalu nie takie złe....:eek:


cdn
 
Po tym obiadku jakoś brzuch mnie rozbolal...ale myśle "no przeciez sie najadlam jak szalona-ma prawo bolec" ;-)

Mąż odwiozł mnie do szpitala koło 16, a mnie zaczeło nosic, brzuch boli...co gorsza bardziej zaczely bolec mnie plecy-BÓLE Z KRZYŻA, WIADOMO, MNIE TO ZAWSZE SPOTYKA CO NAJGORSZE!!! zgłosiłam sie do pielegniarki na ktg a tu :SKURCZE :szok:

potrzymali mnie tak do 21, zrobili jeszcze jedno ktg-a jak!!! chyba sie zaczyna!!!
Przeniosłam sie na porodówke...a tam...po badaniu....ZERO ROZWARCIA, SZYJKA NIE ZGŁADZONA!!!! " to skurcze przepowiadające" mowi polozna, a ja myśle "ku...jak to sa przepowiadające to bedzie wesoło":-) Mialam juz skurcze co 7-5 minut...ale kazali mi sie położyc i spac...CIEKAWE JAK MĄDRALE???

oczywiście ze spania nici-boli jak cholera i zaczynam miec skurcze co 5-3 minuty...myśle sobie NIEMOŻLIWE TO MUSI BYC TO!!!

zadzwonilam do męża, biedny, wyrwany ze snu nie wiedzial co sie dzieje-byl po 1 w nocy

cdn
 
Jak przyjechal moj Kochany to wiedzialam, ze juz wszystko bedzie ok, połozna mnie zbadala i mówi ze mam rozwarcie na 2 cm-A NIE MÓWIŁAM!!!!

Zaczeliśmy ćwiczyc tak jak nas uczono na szkole rodzenia, mąż dzielnie robił mi masaż bo ból w plecach był okropny...w międzyczaswie wziełam prysznic i gadalismy sobie jak to będzie fajowo jak Junior sie juz urodzi :-D Z moim Tomeczkiem wszystko znosilam dzielnie!!!

O 4 rano połozna znowu wola na badanie I TU ZAŁAMKA: ZERO POSTEPU, LEDWO 2 CM!!!! :szok::crazy: myślalam ze sie załamę!!! oczywiście znowu ryk!!! szlocham tak i szlocham...a bóle i skurcze wogóle mni przeszły-SZIT!!!

cdn
 
Na obchodzie lekarze sie wkurzyli "to Pani rodzi czy nie??? czas sie zdecydować!!!";-) i znowu oksytocyna...leże tak i leże i znowu mnie nachodzi, mąż cały czas ze mną...i tak leżeliśmy sobie do 13 :sorry: rozwarcie zrobiło sie na 8 cm :-D połozna mówi "no do 15 pani urodzi" HUUUURA!!!! wcale juz tak nie bolalo...nie wiem no co te kobitki narzekaja ;-)

Moglam jeszcze ic pod prysznic wiec sie ucieszyłam, że nie muszę leżeć plackiem, polewałam sie ciepła woda i było wspaniale...błogo i nagle SKURCZ PARTY!!!!! krzycze do męża "muszę przeć" on "nawet sie nie waż-wyłaź, idziemy na sale!!!"

Zaczeła sie jazda bez trzymanki :eek: parła,m i parłam a tu nic...tylko coraz wiecej lekarzy i połoznych sie zbiega....
 
Nie byłam w stanie myslec...trwało to wieczność...
NAGLE NA SALE WPADA ORDYNATOR!!! mysle sobie ze chyba nie jest dobrze, lekarze odskoczyli ode mnie w popłochu...i nagle, ni z gruszki ni z pietruszki "ONA NIE URODZI SAMA-CESARKA!!! NATYCHMIAAST!!!!"

okazało sie ze Szymonek nie chcial sie wstawic w kanał rodny i ciagle krecił główka...gdyby kazali rodzic mi na siłe, mogłoby to sie żle skonczyc...:baffled:

potem było jak w filmie :-) podpisywanie dokumentow, wywiad itp itd

jak juz była na sali operacyjnej to znow wszystko mi odeszło i grzecznie siedziałam, jak robili mi znieczulenie :tak:
 
Lekarz który odbierał Szymonka, jak go zobaczyl krzyknął "jeju a ile tego dzieciaka tu jest, jaki on duuuuzy"...nie mógł go wyciągnąć...bardzo mnie to rozbawiło :-D

Mały przyszedł na swiat 30.03 o 3.03 smieszna data i godzina niee????

61 cm długi i 4100g wagi :-) śliczny, pulchny kolosik...nasz kochany....
 
reklama
Dziekuje za uwagę i gratuluje tym z Was które dotrwaly do końca ;-)

mam nadzieje, że Was nie zanudziłam!!!
 
Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
Do góry