reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Archiwum ciążowe-dolegliwości,porody,ciąża przenoszona,cesarka,wieści i nieobecności

Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
Dla mnie Apap to ostateczność. Dlatego tez nie biorę w ciazy środków przeciwbolowych, no chyba ze nie mam juz wyjscia. Do tej pory jak pisałam wziełam raz i mam nadzieje ze to na tyle.
 
reklama
Tygrysek - dzięki za opis. Kolejny optymistyczny ale też realnie pokazujący minusy, które na pewno są. Ja już się nie mogę doczekać następnego piątku, bo wtedy będę wiedzieć już na 100% czy cesarka czy nie. Ale Mała kopie tak samo, więc chyba dobrze jej z główką u góry...

Ja też w następnym tygodniu mam wiedzieć czy cc czy sn...
Przeczytałam te wszystkie opisy, gdybym miała wybór - nie wiem co bym wybrała. Gdybym była tylko po porodzie Michała, wybrałabym sn. Ale rodziłam też Krzysia - taki biedny, poobijany się urodził przez niekompetencję położnej i lekarza... I tu przemawia do mnie argument, że po cc dzieci są nieuszkodzone, w dobrym stanie. Największy minus to dla mnie ryzyko, że nie będzie można od razu karmić piersią (wiem niestety, że po cc, jeżeli dziecko miało podane mleko modyfikowane, laktacja może się zaburzyć i część matek nie ma tyle pokarmu by karmić TYLKO piersią, a ja jestem absolutną fanką karmienia tylko naturalnego - na początku oczywiście) i powiem szczerze, że boje się też ZZO - wiem, że teraz przypadki paraliżu się już nie zdarzają, ale wiele kobiet często długo nie odzyskuje dość długo czucia w nogach.
Gdyby nie ryzyko podduszenia dziecka w czasie sn, na pewno wolałabym taki poród, nie cesarkę!. A tak to - nie wiem!
Mam nadzieję, że lekarz zdecyduje w następnym tygodniu w jedną lub drugą stronę.
 
No właśnie - jakiej szerokości jest ta blizna? tak z 10 cm czy więcej?
Kinga, Tygrysek - trzeciego dnia już w domu - super! W moim szpitalu po cc pozostaje się 5 dni...

ja mam blizne ok 9 cm i jest ona o ksztalcie usmieszku:-D:-D tzn linia w ksztalcie usmiechu:tak: jest tez bardzo nisko ok 1 cm lub 1,5 ponizej miejsca gdzie zaczyna sie owlosienie lonowe:tak:wiec jak nawet zalozysz bikini to nic nie widac:-D:-D teraz juz po 2 miesiacach wyglada to tak jakby ktos przejechal tobie w tym miejscu dlugopisem:tak: po 1,5 zaczelam tez juz normalnie depilowac to miejsce a na solarium opalam sie tez bez majteczek tylko smaruje ja kremem z wysokim filtrem:tak:
 
U nas w szpitalu trzymaja po cc az 7 dob,mnie udalo sie wyjsc po 6.Ale dzieki temu mozna sie sporo nauczyc pod okiem poloznych.
Moja blizna ma w tej chwili 13 cm i ma ksztal usmiechu.Podobno sie ona zbiegnie jeszcze.Te blizny ktore widzialam u kolezanek po cc maja max 10 cm wiec wierze ze faktycznie blizna jeszcze sie zejdzie.Poza tym wyglada ladnie-jest to cienka kreseczka,w sumie nie az tak widoczna.Ogolnie jestem zadowolona z powrotu do formy po cc-blizna juz prawie nie boli,z 15 kg zrzucilam juz 10,brzusio maly,ladnie sie wchlonal-nie jest zle,naprawde polecam cc!
 
Tygrysek, Sara - to fajnie, że po cc jeszcze bikini można założyć i że to się ładnie i szybko goi:-D Naprawdę, dzięki Waszym opisom oswoiłam się z tą myślą o cesarce i jakoś mi lepiej:tak:
 
No to pora na mnie mala spi wiec mysle ze zdaze:-D

Jak wiecie leżałam tydzien w szpitalu bo miałam nieregularne skurcze do których byłam już przyzwyczajona
W piątek 13 rano dowiedziałam się że możemy jeszcze wyjśc na troszke do domku, badanie ginekologiczne rozwarcie na 2,5 a pecherz tak napięty że lekarz mówi że w każdej minucie moge rodzić i wolał by żebym została. Ja móie że jak coś to jest mąż i szybko przyjedziemy ale wiedziałam że jeszcze tydzień napewno pochodzimy.W domku było tak że po tym badaniu troszke pokrwawiłam i pobolewał mnie brzusio i tak coraz bardziej i bardzij i myśle sobie kurna to skurcze bo coraz mocniejsze i dłuższe a jak nadchodziły to kurczowa łapałam męża za reke i sciskałam
Ale co tam mysle że to przez badanie i nospa pomoże i przejdzie hmmm nic mylnego były mocniejsze i co 5 minut ale do wytrzymania chodziłąm leżałam mąż prasował rzeczy dla malutkiej moja tora spakowana małej też. Kurcze pod wieczór było już niezle mąz zrobił mi kąpiel poleżałam odpoczełam i troszke przeszło.Myslę sobie ide popisze na forum bo długo mnie nie było położyłam się i poczułam jak coś mi pekło i takie ciepło szybko wstałam i poleciały mi wody ileośc może szklanka a poźniej znowu ale więcej mąż szybko po ręczniki ja szybko pod prysznic i się zaczęło pomysłałam no to rodzimy mąz panika ja też zdenerwowana a skurcze dopiero sie zaczęły.Nie mogłam wytrzymac z bólu ledwo się ubrałam ledwo chodziłam za każdym razem jak miałam skurcze to musiłam stanoć i się skulić myslałam że nie dojde do samochodu zaczełam krzyczeć na męża czemu tak daleko zaparkował W samochodzie mysłałąm ze szybe wykopie i krzyczałam kur....o kur....jak boli.........Wszytkie swiatła zaliczaliśmy a ja myslałam że padne
Na porodówce babko zeszła i zabrała nas na badanie ja ledwo sie kulałam przy badaniu wyszło że mam rozwarcie na 6 cm panika szybko zabrali nas do góy na porodóke ja już nawet nie wiedziałam co się dzieje tylko czułąm jak nadchodzą skurcze które już były tak czesto że myslałam że w ogóle nie odpuszczają
Lekarz jeden lekarz drugi położna mąz i ja położyli mnie na lózko podłaczyli KTG kroplówka nie wiem co to było i tlen bo coś mi słabo się robiło i traciłam z nimi kontakt miałam dreszcze że lekarz myslał że mam padaczke podali mi relanium jakiś zastrzyk w dupke ocknełam się i znowu skurcze nie do opisania zwijałam się na tym łożku mąż mnie wspierał trzymał za rekę podawał picie przecierał czoło a ja jakby w amoku ból i nic więcej kazali mi oddychać ale kurna nie dawałam rady to było dla mnie za trudne w takich skurczach tak oddychać chć się sarałam nie mogłam modliłam się żeby to już był koniec
ńie mogłam chodzić tylko leżeć prosiłam żeby mi zrobili cesarke bo już nie daje rady a oni że nie bo dziecko już jest w kanale rodnym i że zaraz bedziemy rodzić a ja im na to że nie wierze heheh
Prosze o coś co mi ulży o znieczulenie oni na to że nie daja zresztą to już zaraz będzie koniec ja załamka zamykam oczy jak jest skurcz i wyje stękam kręce sie zboku na bok i modle się zeby było już koniec.....
Mówie im że musze przeć to bylo jakoś 22 a w szpitalu byliśmu około 21 z kawałekiem oni na to że jeszcze nie ja krzycze że musze czuje że musze oni że nie wkońcu położna mnie bada i mówi że już pełne kazała mi lekko dwa razy poprzeć i w nastepnym skurczu już nabrać dużo powietrza i przeć tak jak na kupke No to tak nogi do góry rękoma trzymam i prze z całych sił i tak znowu i znowu i czuje jak mi tam główka przechodzi palcem sprawdzam jak daleko jest główeczka lekarz mi kazał włożyć bym wiedziała jak szybko jest postęp i prze znowu i sprawadzam i mysle sobie że w tym już musze urodzić ale nie dałąm dupy i zamiast przec to nabralam znowu powietrza glowka sie schowała i nastepny raz jest wyszla szybko znowu parcie czuje jak mi coś tam położna robi pewnie nacięła wkłada cała ręke i wyciaga bark i idzie drugi i wkońcu poczułąm wielką ulgę jest wytrysknęłą ze mnie jak z armaty a ja wielkie oddechy ulgi słysze jak płacze i jak lekarz mói że mamy mała piękna córeczke pokazali mi ja na chwilkę i zabrali do badania powiedzieli że waży 2850 i ma 52 cm urodziłą sie 23 45 nasza walentynka płakałam razem z męzem ze szczęścia
Potem szycie sprawdzanie czy macica cała predzej łożysko ale to dwa parcia i wyszło sprawdzali czy całe A co do szycie to hmm we wnatrz nic nie czułąm ale na zewnątrz to tak bolało ale to w porownaniu do tego co było to był pikuś na koniec wszystko przemyli mi jodyna i myślałam że padne przewiezli mnie do sali a za chwilke przynieśli malutka do wygrzania bo była zimniutka i tak leżałyśmy dwie doby i do domku
I takim sposobem urodziłam Martynkę która miałą owinięty bark pępowinom ale wszytsko się dobrze skończyło
Wieki ból się opłacał jak ją zobaczyłam :-) to wszystko wynagradza taka malutka istotka powoduje że sie już bólu ne czuje


Na koniec dodam to był mój ostatni raz nie chce więcej już porodów nigdy!!!!!!!!!:-D
 
Aaaaa mąz odciął pepowini i zachował sie jak lekarz ginekolog strasznie mi pomagał i za to go kocham jeszcze bardziej był cały czas ze mną:-)
 
Truda, rewelacyjnie opisalas porod. Jak czytalam to czulam jakbym tam byla. Z jednej strony przypomnialam sobie caly moj porod sprzed 2.5 lat (ał jak bolalo), a z drugiej strony jeszcze bardzie nie moge sie doczekac swojego porodu (a tak naprawde az zobacze ta mala istotke:)
 
baaardzo jestem wam wdzięczna dziewczyny za te opisy... dodają otuchy bo jakie by one nie były to dzidzie są z wami i jesteście szczęśliwe:)))
 
reklama
Truda super opis. Ból był, ale minął. Teraz masz córeczkę przy sobie i to jest najpiękniejsze...






 
Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
Do góry