reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Archiwum ciążowe-dolegliwości,porody,ciąża przenoszona,cesarka,wieści i nieobecności

Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
reklama
Cos w tym jest...ale odejde od tematu..jak cora zachorowala to mojemu mezowi nie pozwolili jechac w karetce,a mi jako matce pozwolono(trzymalam mala na kolanach przypieli nas pasami itd.)..dziwne bo przeciez ojciec /maz to rowniez rodzina.
Teraz juz wiem ze jak cos to pojade ambulansem a maz autem za nami..moze tu chodzi o jakies procedury ;-).
 
Sara - to Cię Julitka zaskoczyła! Cudnie, że masz już ją obok siebie. Skoro pokarm miałaś dopiero w piątej dobie, to czym karmili małą w tym czasie w szpitalu?
 
Aaa a ja jakoś sobie ubzdurałam w głowie że jak cc to męża przy porodzie nie może być, hm nie wiem skąd w mojej głowie się wzięło takie przekonanie. ATsonia no prawa zawrzało :eek: a przecież jesteśmy tutaj w jednym celu, i wszystkie w podobnej sytuacji więc po co się kłócić. Przechodzimy trudne 9 miesięcy kiedy mamy różne dolegliwości i obojętnie czy urodzimy sn czy cc to możemy być z siebie dumne. A moim zdaniem moje melenstwo naprawdę nie miało nic złego na myśli, bo ja też gdybym miała wybór to nigdy nie wybrałabym cc w przypadku gdy nie ma żadnych przeciwskazań do sn. Mam nadzieję że bedę rodzić sn bo na razie wszytsko na to wskazuje. A cc chyba bym się bardziej bała niż sn hmm.Wszytskie zmierzamy do tego samego więc takie kłótnie są dla mnie bezsensowne :-p.
 
no to jeszcze ja dodam swoje 5 groszy...

cc mialam 3 lata temu- ulozenie miednicowe...mlody jednak postanowil przyjsc pare dni przed umowiona cc ...poniewaz sie objadlam na kolacje a o 19 odeszly mi wody plodowe w domku.... czekalam 3 godzinki podlaczona do ktg na wyrku porodowym z rozwarciem na 3 cm i zaczynajacymi sie skurczami ostrymi... o 11 mnie pokrojili...cewnik zalozyli nic nie czulam , nie golili mnie ani lewatywy nie mialam.... nie czulam nic jak mnie znieczulali .... dziwne uczucie nie czuc nic prawie do szyji... ahah maz patrzyl sobie przez szybke , potem przewiezli mnie na sale poporodowa noi tam niezle mna trzeslo ale to efekt po plynach noi znieczuleniu chyba.... malego przywiezli mi pokazac i byl z nami (ze mna i mezem ) w sumie powinni mi moze przystawic go do piersi...chociaz nie wiemczy mozna juz wtedy.... lezalam plackiem ale ze byla noc wiec nie przeszkadzalo mi to ...gdyby nie fakt ze krwotoku dotslam byloby fajnie podlaczyli mi dwie jednostki krwi....i w sumie ok bylo...na drugi dzien kazali wstawac w sumie to nic nie bolalao raczej oslabienie mi dawalo bardzej w kosc potem urodzilam dwa giga sktzrrpy mysle ze po krwotoku na 4 dobe dostalam pokarm a na 5 dzwigalam mlodego juz sama.....pierwsze jedzenie dostalam na chyba 2 dobe zmielone zarcie bleee ...ale jakos glod nie przeszkadzal mi....caly pobyt w szpitalu byla ze mna mama, maz....w sumie wspominam go batrdzo milo...w domu szybko doszlam do siebie na 4 dobe mialam wyyjsc gdyby nie te sktrzepy i nieobkurczajaca sie macica...
 
To i ja opiszę wam swój poród.
W 35 tyg wylądowałam w szpitalu bo miałam skurcze mimo że brałam fenoterol i przeleżałam cała noc na porodówce koszmar zero snu mimo że udało się wszystko zachamować musiałam tą noc tam spędzić bo nie było na oddziale miejsc rano wyglądałam gorzej niż po porodzie.
Tydzień lerzałam w szpitalu i w 36 tyg pan ordynator stwierdził że odstawiamy leki to jak mi odstawili rano to w nocy odeszły mi wody, i taka cieknąca szłam do położnej korytarzem że to już .
Ogoliły mnie zrobiono mi lewatywe i kazały spakować swoje rzeczy bo po porodzie nie lerzy się na tej samej sali tylko już z mamami i maluszkami , a ja nie spiesząc się pomalutku jeszcze zadzwoniłam do męża i na porodówkę.
Cały czas położna kazała mi chodzić potem kucać przy skurczach ,dobrze że mąż był przy mnie bo kto by mnie podnosił ja nie miałam siły wstać z kucków i jeszcze musiałam się szczypać po brodawkach , robiłam wszystko co mi kazała ale jak weszlam na piłkę to było przegięcie ostatnie 2 cm na piłce i to był koszmar.Strasznie bolało .Potem akcja porodowa przyszedł lekarz stierdził że skurcze słabną dał mi zastrzyk i 5 skurczy i Nikuś był na świecie ale jak wyskakiwał to miałam plamki przed oczami jak bym miał odlecieć.Potem mieliśmy stresa bo mały był siny i nie oddychał dostał 5/6 punktów zryczałam się okropnie ale jest wszystko dobrze. Lekarz dobrze mnie zszył na drugi dzień latałam po oddziale i nawet nogę na nogę mołam założyć . Dziewczyny się śmiały że jestem nie do zdarcia , a ja miałam małego w inkubatorze na innej sali i nie miałam czasu leżeć i odpoczywać ,mam nadzieję że teraz będzie mniej dramatycznie .Mój poród trwał 9,5 h .
 
reklama
wiadomosć od Ewelci:
Napisała ze ściska nas wszystkie i dobrze ze trzymamy za nią kciuki:tak: Że są jej bardzo potrzebne. Czasem ma złe chwile ale jak spojrzy na synka to wie że da radę chociażby dla niego. Uścisnki dla NAS:tak::tak:
 
Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
Do góry