reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Archiwum ciążowe-dolegliwości,porody,ciąża przenoszona,cesarka,wieści i nieobecności

Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
ja dzis prawie cała noc nie spałam, wszystko mnie boli, pozycji sobie nie moge znalesc:baffled: na szczescie to juz koncówka
wieczorem i w nocy bolał mnie b brzuch tak, jak na okres ale nie czułam za bardzo skurczy. Jak myslicie, czy jesli długo np. kilka godz boli tak dół brzucha to powinno sie jechac do szpitala czy dopóki nie ma regularnych skurczy to nie?:baffled:
nigdy nie wiem co robic w takich sytuacjach
 
reklama
u mnie czkwawka tez 3-5 razy dziennie:-( podobno to jednak już zostaje po porodzie maluchom.. Trochę się tego obawiam bo pewnie częściej się będzie m przez to ulewało, niż powinno:baffled:

U u mnie wczoraj był leniuszek, dopiero po godzinie po posiłku zaczynal sie ruszac.. Dziś lepiej już ale tez jakos leniwie.
Za to przedwczoraj to myślałam ze mi oczy z orbit wylecą:szok::-D tak byłam skopana..
no z ta czkawka to niestety tak jest....nasz Kubus w brzuszku czkal bardzo i po porodzie tez ...potrafil 15 minut miec czkawke ...ulewal strasznie ....ale nie mam pojecia czy ma to zwiazek....
Miłoszek tez taki czkawkowy jest
 
Iwona w takim bądź razie powodzenia na jutrzejszej cesarce. 3mam kciuki. !!!




 
wieczorem i w nocy bolał mnie b brzuch tak, jak na okres ale nie czułam za bardzo skurczy. Jak myslicie, czy jesli długo np. kilka godz boli tak dół brzucha to powinno sie jechac do szpitala czy dopóki nie ma regularnych skurczy to nie?:baffled:
Kitki, nie ma sensu jechać do szpitala dopóki skurcze nie są regularne, nie ustają po zmianie pozycji, nie ustają po wzięciu ciepłego prysznica - bo jak pojedziesz do szpitala, to mogą się uspokoić jeżeli było ich tylko kilka, i bez sensu droga i stres... :dry:
co do czkawki - moja dzidzia też ma co najmniej 3 razy dziennie, Weronika też tak miała, nie powodowało to co prawda większego ulewania, ale nawet do teraz ma czkawkę gdy zbyt mocno się śmieje, zawsze jak się wygłupiamy i dużo się śmieje to dostaje czkawki :sorry2:
 
Iwonka trzymam kciuki dasz radę i daj znać jak najszybciej po, kurcze jak ja Ci zazdroszczę ;-):tak:.
U mnie za dwa tygodnie od jutra będzie po, mam taką nadzieję :-), bo taki mam wyznaczony wstępnie termin c.c.:happy:
 
No wiec tak w miare w skrocie wszystko odbylo sie mniej wiecej tak:

W poniedzialek 09.02. ucieszona ze moge wstawac bo ciaza juz donoszona (skonczony 37 tc) przy jednoczesnym zmniejszeniu dawki fenoterolu do 1,5 tabletki na dobe po prostu sie przetrenowalam.Maz mial tego dnia wolne,wiec z rana pojechalismy na zakupy kupic lozeczko,przewijak,apteczne drobiazgi (herbatki antykolkowe,na laktacje itp),materac,posciel itp dla malej.Potem cmaz zlozyl lozeczko,ja je ubralam a po poludniu przyjechal brat meza z narzeczona pomoc nam przestawiac meble w sypialni tak,by zmiescilo sie jeszcze lozeczko.Jak juz poszli to doszykowalam kacik malej i poszlam ogladac TV (lecialo na wspolnej).Potem zjadlam 4 wielkie kanapki i sloik warzywnej salatki z majonezem (a przed cc nie mozna jesc:-D),polozylam sie przed laptopem i czuje nagle takie fale ciepla jedna za druga-cos jakby mocz ale to nie mocz.Skapnelam sie ze to wody i zaczelam krzyczec ze odchodza mi wody,maz spal obok wiec musialam wrzasnac glosniej ze musimy zadzwonic po karetke.Maz spanikowany powtarzal "o jezu co robic",to ja mowie pakuj mi torbe bo rozpakowana po ostatnim pobycie szpitalu.I na lezaco mowilam mu co gdzie mam i jak pakowac,a tu spodnie przesiakly,kanapa zalana...Potem nie moglismy sobie przypomniec numeru pogotowia,ale w koncu sie udalo.Pogotowie bylo za 15 min.Kazano mi sie przebrac z tych mokrych spodni,wziac dokumenty i pojechalismy.Chamstwo nad chamstwami nie wpuscili meza ze mna do karetki-kazali mu jechac osobno!Siedzac w karetce (nawet noszy nie mieli a jak odejda wody to powinno sie trzymac poziom a nie pion),plakalam i odmawialam modlitwy aby wszystko bylo dobrze z mala.Potem plakalam jeszcze bardziej bo przestalam czuc ruchy malej,nawet przemknelo mi przez mysl ze to juz koniec,ona jest martwa.Zaryczana i samotna bo maz dojechal za jakies 20 min poszlam na izbe przyjec i po 10 min biurokracji zawiezli mnie wozkiem na oddzial.Tam poprosilam o natychmiastowe zbadanie tetna dziecka bo ruchow nadal nie czulam.Okazalo sie jednak ze wszystko jest OK.Potem zbadali mnie ginekologicznie i powiedzieli ze jest rozwarcie na poltora palca (wiec male jeszcze) ale najdalej za 1,5 h bede na stole operacyjnym.Maz wreszcie dojechal,zadzwonil do mojej mamy a mama w szoku jakby nie zrozumiala ze to JUZ,myslala ze ciecie bedzie nastepnego dnia z rana.Poprosilam ja by przyjechala,bo w szoku sama na to nie wpadla.Nie zdazyla jednak przed operacja,tylko w trakcie wiec nie widzialysmy sie zanim mnie pocieli a tak chcialam bo jestemy nie tylko matka i corka ale przyjaciolkami.Potem pobrali mi krew,dawali rozne zastrzyki,pytali o rozne rzeczy a ja z bolu (zaczely sie juz skurcze)ledwo wiedzialam co mowie.No i trafilam na stol.Dostalam znieczulenie w kregoslup,podczas operacji bylam swiadoma,tylko na chwile zasnelam.Patrzylam sobie w lampy na suficie obserwujac co nieco.Po okolo 30 min zobaczylam corcie,plakala wysokim dziewczecym glosikiem,to bylo takie wzruszajace.Potem mi ja pokazali na sekundke na wozeczku i pojechala na badania w skali Apgar.Nastepnie zakladano mi szwy i w sumie po okolo 45 min od znieczulenia bylo po wszystkim.Bylo mi bardzo zimno,mialam dreszcze.Jak juz zawiezli mnie na sale (obok byla dziewczyna ktora miala cc 1,5 godz przede mna),przyszli do mnie mama i maz opowiadajac ile corcia wazy,mierzy,czy zdrowa itp.Bylam taka szczesliwa.Potem podlaczyli mnie pod kroplowki,cewnik,uspili.O tym jak znosilam powrot do siebie po cc opisalam na watku o cesarskim cieciu.Coreczke zobaczylam ponownie rano,gdy kazano nam przystawic dzieci do cyca (w moim przypadku pustego,pokarm pojawil mi sie dopiero w 5 dobie po cc)-sliczna i malutka.I pomyslec ze te male raczki i nozki mnie kopaly w brzuchu a teraz juz dziecko spi w lozeczku.To jest nie do uwierzenia,MAM CORECZKE-prawdziwy cud!
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
reklama
Sara nie ciekawie że nie pozwolili Twojemu mężowi jechać z Wami w karetce :crazy: w końcu mąż w takim momencie to duże wsparcie. Ja właśnie tego że nie będę czuła ruchów dziecka boje się najbardziej, no i tego że nie zauważę odchodzenia wód (ale to już mnie trochę uspokoiłaś na innym wątku ;-)) hm ale tych dwóch rzeczy na pewno boję się bardziej niż bólu itd. Sara na szczęście masz już małą przy sobie :-).
 
Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
Do góry