Witajcie,
po krótce opiszę swoją historię, która zaczęła się 7 lat temu, kiedy w pierwszej ciąży test pappa wyszedł źle, bardzo niskie białko pappa spowodowało, że ryzyko T21 było 1:29, T13 1:178. Badanie USG wszystko prawidłowo, zrobiłam wtedy amniopunkcję i test fish, po kilku dniach otrzymałam test fish prawidłowy
To pozwoliło mi się uspokoić, po 3 tygodniach oczekiwania na wynik amniopunkcji dostałam informację, że niestety nie udało się nic wyhodować i zalecają powtórzenie. Po dokładnym USG w 18 tygodniu nie zdecydowałam się już na powtórkę amnio. Mam zdrowego synka
Natomiast w 30 tc wystąpił stan przedrzucawkowy i to prawdopodobnie dlatego białko pappa było tak niskie.
Teraz jestem w ciąży po raz drugi (mam 37 lat), ze względu na stan przedrzucawkowy w pierwszej ciąży od początku biorę acard. Wiedziałam, że pewnie ze względu na wiek, pappa wyjdzie nieciekawie, dlatego w 10 tygodniu zrobiłam Sanco (wynik prawidłowy, chłopiec). W USG wszystko prawidłowo, ale białko pappa znowu niskie, chociaż nie aż tak jak w 1 ciąży, tym razem ryzyko T21 skorygowane 1:210, T13 1:239.
Lekarz sugeruje amniopunkcję (twierdzi, że Sanco to nadal tylko test przesiewowy i nie daje pewności), a ja się zastanawiam co robić. Z jednej strony boję się powikłań, z drugiej jeśli jej nie zrobię będę się stresować do końca ciąży. Nie wiem co zrobić
D.