reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Amniopunkcja robić czy nie?

Cześć Dziewczyny
Jestem nowa na tym forum.
postanowiłam napisać żeby porozmawiać z kimś kto już przez to przechodził, może coś mi doradzicie
Mam 39 lat
Dwa tygodnie temu robiłam w 12 tc usg i wyszło ok wszystko w normie.
Dziś odebrałam wyniki testu pappa i trisomia 21 u mnie jest 1:82, lekarz genetyk po konsultacji skierował mnie na amniopunkcję.
jestem załamana...
Do tego w klinice, w której robiłam usg i test najbliższy wolny termin amnio wypada w trakcie 17tc, pani w rejestracji stwierdziła, że to trochę późno iże muszę sobie poszukać innego miejsca...
W którym tygodniu ciąży najlepiej zrobić amnio?

O amnio nie napiszę bo nie robiłam ale może trochę Cię uspokoję :)
Jakie miałaś wyniki biochemiczne? Mi też wyszedł PAPPA słabo a USG ok. Ryzyko nieco powyżej 300 ale i tak mnie to martwiło. Na amnio mnie nie wysłali bo ryzyko poronienia było większe niż ryzyko wady... wysłano mnie tzn. bardziej zalecono usg połówkowe. Tam wyszło wszystko ok i już nic nie zalecano. W zeszłym tyg poszłam jeszcze ma usg III trymestru i też wszystko ok. Dr na tym usg powiedziała że pappa w moim wieku zwykle słabo wychodzi - jestem w podobnym wieku jak Ty :) Już z racji wieku mamy duże ryzyko a więc jak tylko trochę biochemia odstaje od normy od razu wpadamy w zakres wysokiego ryzyka. Moja koleżanka miała podobne do Twojego ryzyko. Nie robiła amnio z uwagi na możliwe powikłania, zrobiła NIFTY i oczywiście wyszedł OK. Ja nie robiłam żadnych testów prócz ww. usg. Niby 100% pewności nie ma po usg ale jestem spokojna. Nie wyszło tam kompletnie nic nieprawidłowego. A pappa jak wiele dziewczyn pisało już na forum często daje fałszywe wyniki i nie potrzebnie stresuje. Nie spotkałam się z sytuacją gdy usg wyszło dobrze, pappa źle i były wady. Raczej zawsze było coś złego na usg... a wierz mi przeczytałam sporo stron forum nie tylko pl :)
Polecam przeczytać fajny artykuł dr Wiechecia na ten temat... mi dużo wyjaśnił: https://badaniaprenatalne.pl/jak-zrozumiec-wyniki-obliczonego-ryzyka-dla-trisomii-21/#comments
 
reklama
Cześć Dziewczyny
Jestem nowa na tym forum.
postanowiłam napisać żeby porozmawiać z kimś kto już przez to przechodził, może coś mi doradzicie
Mam 39 lat
Dwa tygodnie temu robiłam w 12 tc usg i wyszło ok wszystko w normie.
Dziś odebrałam wyniki testu pappa i trisomia 21 u mnie jest 1:82, lekarz genetyk po konsultacji skierował mnie na amniopunkcję.
jestem załamana...
Do tego w klinice, w której robiłam usg i test najbliższy wolny termin amnio wypada w trakcie 17tc, pani w rejestracji stwierdziła, że to trochę późno iże muszę sobie poszukać innego miejsca...
W którym tygodniu ciąży najlepiej zrobić amnio?

Amnio z tego co wiem najlepiej robić 15tc+
Ja pappa tez miałam kiepska 1:133 ale do tego podwyższone NT2,8 na usg i gin skierował mnie na NIPT dodając ze jak to wyjdzie ok to mam spać spokojnie. Wyszło prawidłowo wiec tego się trzymam.
W pappa najwiecej roboty robi wiek wiec jego wiarygodność na prawdę jest słaba, ciagle sie dziwie ze jest to badanie na które tak powszechnie sie kieruje kobiety..
 
Witajcie
Długo się zbierałam aby napisać i w końcu - jakoś muszę to z siebie wyrzucić, bo już nie daję rady.
Mam 36 lat, na wizycie u lekarza dowiedziałam się, że z racji wieku powinnam zrobić badania prenatalne. Wtedy jeszcze nie zdawałam sobie sprawy, jak one zmienią moje życie i nastawienie do wielu spraw.
Radość ciąży zniknęła, gdy w 12tc miałam usg prenatalne, wszystko okazało się prawidłowe oprócz NT, które wyniosło 5,7mm. Jeszcze wtedy nie rozumiałam, o co w tym chodzi. Lekarz stwierdził, że nie podoba mu się to i pierwsza rzecz o jaką mnie spytał, to było, co zrobię, gdy okaże się, że dziecko jest chore, czy usunę ciążę. To był dla mnie szok. Leżę i patrzę na ten monitor, jak ta mała istotka wywija fikołki, a on mnie pyta o takie rzeczy!!! Niewiele kojarzyłam z tego co mi potem tłumaczył, milczałam jak zaklęta i przez mgłę tylko pamiętam, że wspomniał o tym, by się wstępnie umówić na usg połówkowe i zalecał amniopunkcję. Po wyjściu z gabinetu w lekkim szoku poszłam na pobranie krwi do testu pappa i wróciłam do domu w stanie totalnej hipnozy.
Po chyba tygodniu dostałam informację, że są już wyniki, ale do odebrania u lekarza w gabinecie bo jest wizyta z konsultacją. Przez czas oczekiwania przejrzałam fora i różne artykuły i wiedziałam, że sam wiek psuje bardzo wyniki. Tak więc mimo tej wiedzy szok i tak był, bo trisomia 21 wyszła 1:8, trisomia 18 1:25, trisomia 13 1:97. I tylko przez to NT i wiek???
Wizyta u genetyka, cytuję: "do usg to nie mam do czego się przyczepić, wszystko prawidłowe". Tylko to nieszczęsne wysokie NT - pomyślałam. Dostałam skierowanie na dodatkowe rozszerzone badanie mikromacierzy, choć uważała, że robi to tylko na prośbę mojego lekarza, bo nie widzi wskazań.
No nic myślę, trzeba zrobić tę amniopunkcję. Czekałam ponad dwa tygodnie żeby było po 15tc. Pojechałam do szpitala, lekarz stwierdził, że będzie bezpieczniej z racji tego, że daleko mam do domu. I chwała mu za to... Naczytalam się, że nakłucie nie boli, trwa chwilę i takie tam, ale dalej był paniczny stres, bo nie mogłam sobie wyobrazić wbijania tej igły w brzuch. Nakłuwali mnie trzy razy, nie udało się nic pobrać. Pierwszego nakłucia prawie nie czułam, przy drugim pojawił się znaczny ból, przy trzecim już nie mogłam oddychać. To był koszmar. Lekarze nie wiedzieli co się dzieje. Usłyszałam, że mam oddychać, że z dzieckiem wszystko jest ok. Na usg nie było widać, co mogło być powodem, że nie mogą się przebić. Powtórka za tydzień. Myślałam, że umrę. Dostałam przeciwbólowy, antybiotyk i magnez z pompy. Najtrudniej było przetrwać ten tydzień oczekiwania, najbardziej bałam się tego bólu. Czas jakoś szybko minął i znowu pojawiłam się w szpitalu. Tym razem poprosiłam lekarke o magnez przed zabiegiem, zgodziła się. Co za ulga. Za pierwszym razem znowu się nie udało, wezwali innego lekarza, tak mieli zrobić, gdy coś nie wyjdzie. Widać było, że facet ma doświadczenie, spojrzał na usg i pewnym ruchem wbił się, pobrali 22ml. Okazało się, że mam zrosty po cc z poprzedniej ciąży, stąd cała prawa strona macicy jest taka, że igly im się wyginały. W końcu po wszystkim. Nie bolało.
Minęły dwa tygodnie, wczoraj dzwoniłam, nie ma jeszcze wyników. Prosili by dzwonić po upływie trzech tygodni. Choć lekarz mówił, że przy mikromacierzach powinny być po niecałych dwóch i nie brałam przyspieszonych, tym bardziej też, że po tych przeżyciach i zapomniałam zapytać. Pierwszy tydzień jakoś zleciał, drugi zaczął się dłużyć. Nie mam z kim o tym porozmawiać, unikam znajomych bo nie chcę już słuchać pytań o samopoczucie i całej reszty. Moja rodzina o niczym nie wie, oprócz tego, że jestem w ciąży, nie mam z nimi dobrych relacji. Wczoraj pokłócilismy się z partnerem, to jest/będzie jego pierwsze dziecko, moje drugie. Nie wytrzymał napięcia, stresu, to się tak dłuży. A ja też już wymiękam, starsze dziecię trzeba ogarnąć do szkoły, odrobić lekcje itd. Czuję, że mam niezłego doła, zmuszam się, by się ogarnąć, prawie nie wychodzę z domu, unikam ludzi, nie odbieram telefonów. To mnie przerasta. Panicznie boję się wyników. Tego, co będzie dalej.
 
Amnio z tego co wiem najlepiej robić 15tc+
Ja pappa tez miałam kiepska 1:133 ale do tego podwyższone NT2,8 na usg i gin skierował mnie na NIPT dodając ze jak to wyjdzie ok to mam spać spokojnie. Wyszło prawidłowo wiec tego się trzymam.
W pappa najwiecej roboty robi wiek wiec jego wiarygodność na prawdę jest słaba, ciagle sie dziwie ze jest to badanie na które tak powszechnie sie kieruje kobiety..
Zgadzam się z tym - po co robią te testy szczególnie starszym przyszłym mamom :) - tym bardziej, że są już na ten temat badania, które pokazują że wyniki fałszywe mogą być bardzo duże... cyt. z art. który wyżej wskazałam. "Należy podkreślić w tym miejscu, że im starsza pacjentka, tym zwiększa się czułość testu CST, jednak dzieje się to kosztem wyników fałszywie podejrzanych sięgających nawet 50% po 40 roku życia."
 
Witajcie
Długo się zbierałam aby napisać i w końcu - jakoś muszę to z siebie wyrzucić, bo już nie daję rady.
Mam 36 lat, na wizycie u lekarza dowiedziałam się, że z racji wieku powinnam zrobić badania prenatalne. Wtedy jeszcze nie zdawałam sobie sprawy, jak one zmienią moje życie i nastawienie do wielu spraw.
Radość ciąży zniknęła, gdy w 12tc miałam usg prenatalne, wszystko okazało się prawidłowe oprócz NT, które wyniosło 5,7mm. Jeszcze wtedy nie rozumiałam, o co w tym chodzi. Lekarz stwierdził, że nie podoba mu się to i pierwsza rzecz o jaką mnie spytał, to było, co zrobię, gdy okaże się, że dziecko jest chore, czy usunę ciążę. To był dla mnie szok. Leżę i patrzę na ten monitor, jak ta mała istotka wywija fikołki, a on mnie pyta o takie rzeczy!!! Niewiele kojarzyłam z tego co mi potem tłumaczył, milczałam jak zaklęta i przez mgłę tylko pamiętam, że wspomniał o tym, by się wstępnie umówić na usg połówkowe i zalecał amniopunkcję. Po wyjściu z gabinetu w lekkim szoku poszłam na pobranie krwi do testu pappa i wróciłam do domu w stanie totalnej hipnozy.
Po chyba tygodniu dostałam informację, że są już wyniki, ale do odebrania u lekarza w gabinecie bo jest wizyta z konsultacją. Przez czas oczekiwania przejrzałam fora i różne artykuły i wiedziałam, że sam wiek psuje bardzo wyniki. Tak więc mimo tej wiedzy szok i tak był, bo trisomia 21 wyszła 1:8, trisomia 18 1:25, trisomia 13 1:97. I tylko przez to NT i wiek???
Wizyta u genetyka, cytuję: "do usg to nie mam do czego się przyczepić, wszystko prawidłowe". Tylko to nieszczęsne wysokie NT - pomyślałam. Dostałam skierowanie na dodatkowe rozszerzone badanie mikromacierzy, choć uważała, że robi to tylko na prośbę mojego lekarza, bo nie widzi wskazań.
No nic myślę, trzeba zrobić tę amniopunkcję. Czekałam ponad dwa tygodnie żeby było po 15tc. Pojechałam do szpitala, lekarz stwierdził, że będzie bezpieczniej z racji tego, że daleko mam do domu. I chwała mu za to... Naczytalam się, że nakłucie nie boli, trwa chwilę i takie tam, ale dalej był paniczny stres, bo nie mogłam sobie wyobrazić wbijania tej igły w brzuch. Nakłuwali mnie trzy razy, nie udało się nic pobrać. Pierwszego nakłucia prawie nie czułam, przy drugim pojawił się znaczny ból, przy trzecim już nie mogłam oddychać. To był koszmar. Lekarze nie wiedzieli co się dzieje. Usłyszałam, że mam oddychać, że z dzieckiem wszystko jest ok. Na usg nie było widać, co mogło być powodem, że nie mogą się przebić. Powtórka za tydzień. Myślałam, że umrę. Dostałam przeciwbólowy, antybiotyk i magnez z pompy. Najtrudniej było przetrwać ten tydzień oczekiwania, najbardziej bałam się tego bólu. Czas jakoś szybko minął i znowu pojawiłam się w szpitalu. Tym razem poprosiłam lekarke o magnez przed zabiegiem, zgodziła się. Co za ulga. Za pierwszym razem znowu się nie udało, wezwali innego lekarza, tak mieli zrobić, gdy coś nie wyjdzie. Widać było, że facet ma doświadczenie, spojrzał na usg i pewnym ruchem wbił się, pobrali 22ml. Okazało się, że mam zrosty po cc z poprzedniej ciąży, stąd cała prawa strona macicy jest taka, że igly im się wyginały. W końcu po wszystkim. Nie bolało.
Minęły dwa tygodnie, wczoraj dzwoniłam, nie ma jeszcze wyników. Prosili by dzwonić po upływie trzech tygodni. Choć lekarz mówił, że przy mikromacierzach powinny być po niecałych dwóch i nie brałam przyspieszonych, tym bardziej też, że po tych przeżyciach i zapomniałam zapytać. Pierwszy tydzień jakoś zleciał, drugi zaczął się dłużyć. Nie mam z kim o tym porozmawiać, unikam znajomych bo nie chcę już słuchać pytań o samopoczucie i całej reszty. Moja rodzina o niczym nie wie, oprócz tego, że jestem w ciąży, nie mam z nimi dobrych relacji. Wczoraj pokłócilismy się z partnerem, to jest/będzie jego pierwsze dziecko, moje drugie. Nie wytrzymał napięcia, stresu, to się tak dłuży. A ja też już wymiękam, starsze dziecię trzeba ogarnąć do szkoły, odrobić lekcje itd. Czuję, że mam niezłego doła, zmuszam się, by się ogarnąć, prawie nie wychodzę z domu, unikam ludzi, nie odbieram telefonów. To mnie przerasta. Panicznie boję się wyników. Tego, co będzie dalej.
Bardzo współczuję Tobie oczekiwania na wyniki i życzę wytrwałości.
Jednocześnie wierzę że wszystko będzie ok i tzymam za to mocno kciuki. Piszesz że jest problem tylko z NT. Słyszałam i czytałam o wielu takich przypadkach gdzie było tylko podwyższone NT i wyniki wychodziły dobre. Piszą również o tym.dr Wiecheć i Nocuń w przytaczanym przeze mnie wyżej art. - jest to chyba najlepsze wyjaśnienie badań prenatalnych, dodatkowo przez naukowców zajmujących się tym zagadnieniem. Cytuję "...najczęściej płody z zespołami genetycznymi prezentują parametry ultrasonograficzne w kombinacjach np. podwyższone NT oraz osłabione kostnienie nosa, lub podwyższone NT i niedomykalność zastawki trójdzielnej. Płody zdrowe albo nie prezentują tych cech albo wykazują pojedyncze cechy np. zwiększone NT bez współistnienia z dodatkowymi parametrami...". Oczywiście jest to wyrwane z kontekstu - polecam przeczytać całość.
W takich jak Twój przypadkach warto pomiar zweryfikować u innego lekarza. Jednak z uwagi na to że jesteś już po amnio to teraz już najlepiej poczekać wyniki bo będziesz mieć 100% pewność. Musisz się uzbroić w cierpliwość i nie stresować bo to też szkodzi maluszkowi... choć wiem że jest to niezmiernie trudne...
 
O amnio nie napiszę bo nie robiłam ale może trochę Cię uspokoję :)
Jakie miałaś wyniki biochemiczne? Mi też wyszedł PAPPA słabo a USG ok. Ryzyko nieco powyżej 300 ale i tak mnie to martwiło. Na amnio mnie nie wysłali bo ryzyko poronienia było większe niż ryzyko wady... wysłano mnie tzn. bardziej zalecono usg połówkowe. Tam wyszło wszystko ok i już nic nie zalecano. W zeszłym tyg poszłam jeszcze ma usg III trymestru i też wszystko ok. Dr na tym usg powiedziała że pappa w moim wieku zwykle słabo wychodzi - jestem w podobnym wieku jak Ty :) Już z racji wieku mamy duże ryzyko a więc jak tylko trochę biochemia odstaje od normy od razu wpadamy w zakres wysokiego ryzyka. Moja koleżanka miała podobne do Twojego ryzyko. Nie robiła amnio z uwagi na możliwe powikłania, zrobiła NIFTY i oczywiście wyszedł OK. Ja nie robiłam żadnych testów prócz ww. usg. Niby 100% pewności nie ma po usg ale jestem spokojna. Nie wyszło tam kompletnie nic nieprawidłowego. A pappa jak wiele dziewczyn pisało już na forum często daje fałszywe wyniki i nie potrzebnie stresuje. Nie spotkałam się z sytuacją gdy usg wyszło dobrze, pappa źle i były wady. Raczej zawsze było coś złego na usg... a wierz mi przeczytałam sporo stron forum nie tylko pl :)
Polecam przeczytać fajny artykuł dr Wiechecia na ten temat... mi dużo wyjaśnił: https://badaniaprenatalne.pl/jak-zrozumiec-wyniki-obliczonego-ryzyka-dla-trisomii-21/#comments



wyniki biochemiczne:
wolne b-hcg 34,2 odpowiad 1,151mom
pappa-a 0855 odpowiada 0,464 mom
uterine artery pi 1,65 odpowiada 1,010 mom
jeśli chodzi o usg:
nt 1,9mm
crl 54 mm
 
wyniki biochemiczne:
wolne b-hcg 34,2 odpowiad 1,151mom
pappa-a 0855 odpowiada 0,464 mom
uterine artery pi 1,65 odpowiada 1,010 mom
jeśli chodzi o usg:
nt 1,9mm
crl 54 mm
Dziwne że takie wysokie ryzyko Tobie wyszło... b-hcg masz w normie NT też i tylko pappa nieznacznie poniżej normy - 0.5 - którą wszędzie podają.
Myślę że to właśnie kwestia wieku. Myślę że z samego NT ryzyko byłoby znacznie niższe. Jeśli nie masz tego obliczonego to możesz sobie sprawdzić na stronie: Link do: The Fetal Medicine Foundation
A o samej biochemii już pisałam i polecałam artykuł który wiele na ten temat wyjaśnia.
Ja na Twoim miejscu chyba nie poszłabym na amnio tylko na inny mniej inwazyjny test. Ale wcześniej poszłabym na konsultacje do dobrego specjalisty. Niestety dr Wiecheć nie ma konaultacji tel ani mailowych bo sama byłam zainteresowana konsultacją z nim. Ostatecznie udało mi się usg u dr współpracującego z nim, który mnie uspokoił i potwierdził wpływ wieku.
 
Witajcie
Długo się zbierałam aby napisać i w końcu - jakoś muszę to z siebie wyrzucić, bo już nie daję rady.
Mam 36 lat, na wizycie u lekarza dowiedziałam się, że z racji wieku powinnam zrobić badania prenatalne. Wtedy jeszcze nie zdawałam sobie sprawy, jak one zmienią moje życie i nastawienie do wielu spraw.
Radość ciąży zniknęła, gdy w 12tc miałam usg prenatalne, wszystko okazało się prawidłowe oprócz NT, które wyniosło 5,7mm. Jeszcze wtedy nie rozumiałam, o co w tym chodzi. Lekarz stwierdził, że nie podoba mu się to i pierwsza rzecz o jaką mnie spytał, to było, co zrobię, gdy okaże się, że dziecko jest chore, czy usunę ciążę. To był dla mnie szok. Leżę i patrzę na ten monitor, jak ta mała istotka wywija fikołki, a on mnie pyta o takie rzeczy!!! Niewiele kojarzyłam z tego co mi potem tłumaczył, milczałam jak zaklęta i przez mgłę tylko pamiętam, że wspomniał o tym, by się wstępnie umówić na usg połówkowe i zalecał amniopunkcję. Po wyjściu z gabinetu w lekkim szoku poszłam na pobranie krwi do testu pappa i wróciłam do domu w stanie totalnej hipnozy.
Po chyba tygodniu dostałam informację, że są już wyniki, ale do odebrania u lekarza w gabinecie bo jest wizyta z konsultacją. Przez czas oczekiwania przejrzałam fora i różne artykuły i wiedziałam, że sam wiek psuje bardzo wyniki. Tak więc mimo tej wiedzy szok i tak był, bo trisomia 21 wyszła 1:8, trisomia 18 1:25, trisomia 13 1:97. I tylko przez to NT i wiek???
Wizyta u genetyka, cytuję: "do usg to nie mam do czego się przyczepić, wszystko prawidłowe". Tylko to nieszczęsne wysokie NT - pomyślałam. Dostałam skierowanie na dodatkowe rozszerzone badanie mikromacierzy, choć uważała, że robi to tylko na prośbę mojego lekarza, bo nie widzi wskazań.
No nic myślę, trzeba zrobić tę amniopunkcję. Czekałam ponad dwa tygodnie żeby było po 15tc. Pojechałam do szpitala, lekarz stwierdził, że będzie bezpieczniej z racji tego, że daleko mam do domu. I chwała mu za to... Naczytalam się, że nakłucie nie boli, trwa chwilę i takie tam, ale dalej był paniczny stres, bo nie mogłam sobie wyobrazić wbijania tej igły w brzuch. Nakłuwali mnie trzy razy, nie udało się nic pobrać. Pierwszego nakłucia prawie nie czułam, przy drugim pojawił się znaczny ból, przy trzecim już nie mogłam oddychać. To był koszmar. Lekarze nie wiedzieli co się dzieje. Usłyszałam, że mam oddychać, że z dzieckiem wszystko jest ok. Na usg nie było widać, co mogło być powodem, że nie mogą się przebić. Powtórka za tydzień. Myślałam, że umrę. Dostałam przeciwbólowy, antybiotyk i magnez z pompy. Najtrudniej było przetrwać ten tydzień oczekiwania, najbardziej bałam się tego bólu. Czas jakoś szybko minął i znowu pojawiłam się w szpitalu. Tym razem poprosiłam lekarke o magnez przed zabiegiem, zgodziła się. Co za ulga. Za pierwszym razem znowu się nie udało, wezwali innego lekarza, tak mieli zrobić, gdy coś nie wyjdzie. Widać było, że facet ma doświadczenie, spojrzał na usg i pewnym ruchem wbił się, pobrali 22ml. Okazało się, że mam zrosty po cc z poprzedniej ciąży, stąd cała prawa strona macicy jest taka, że igly im się wyginały. W końcu po wszystkim. Nie bolało.
Minęły dwa tygodnie, wczoraj dzwoniłam, nie ma jeszcze wyników. Prosili by dzwonić po upływie trzech tygodni. Choć lekarz mówił, że przy mikromacierzach powinny być po niecałych dwóch i nie brałam przyspieszonych, tym bardziej też, że po tych przeżyciach i zapomniałam zapytać. Pierwszy tydzień jakoś zleciał, drugi zaczął się dłużyć. Nie mam z kim o tym porozmawiać, unikam znajomych bo nie chcę już słuchać pytań o samopoczucie i całej reszty. Moja rodzina o niczym nie wie, oprócz tego, że jestem w ciąży, nie mam z nimi dobrych relacji. Wczoraj pokłócilismy się z partnerem, to jest/będzie jego pierwsze dziecko, moje drugie. Nie wytrzymał napięcia, stresu, to się tak dłuży. A ja też już wymiękam, starsze dziecię trzeba ogarnąć do szkoły, odrobić lekcje itd. Czuję, że mam niezłego doła, zmuszam się, by się ogarnąć, prawie nie wychodzę z domu, unikam ludzi, nie odbieram telefonów. To mnie przerasta. Panicznie boję się wyników. Tego, co będzie dalej.

@Rowi, współczuje tych przejść z amniopunkcją, stres, łzy i nerwy z badań znamy oczywiście pewnie tu wszystkie...
Podwyższone NT często moze być spowodowane przez zwykła infekcje, poza tym ponad 95% dzieci z wyższym NT rodzi się mimo wszystko zdrowych bo jego przyczyny nie są do końca znane.. Wiem ze to kolejne statystyki, których uderzeniowa ilość moze dobić jednak coś w tym jest. Ja mimo wszystko doceniam możliwości jakie daje obecnie diagnostyka i o których jeszcze kilka lat temu nikomu sie nie śniło.
Pomyśl ze masz amnio za sobą, nic złego sie nie stało a przecież to tez u większości budzi wiele obaw. Za kilka dni dostaniesz wynik i trzymamy kciuki za dobre wieści.
 
Ja przypomnę że miałam wyniki usg dobre ale biochemia krwi miałam zła PAPP-A 0.644 A b-hCG 4.444 MoM pytałam się po amnio dlaczego tak wychodzi krew Jeśli jest wszystko ok ale Oni sami nie wiedzą dlaczego moja dzidzia rośnie kopie aż czasami tak mocno że mam wrażenie że mi wyskoczy z brzucha mówi że czasami jest tak że wychodzi źle dzidzia jest zdrowa
 
reklama
Mam 38 lat, to była moja trzecia ciąża.Zawsze miałam.podwyzszone ryzyko ale nigdy aż tak.Obraz USG prawidłowy, biochemia kiepska plus mój wiek.
Ryzyko ZD 1:57.

Moja córka jest zdrowa. Śpi obok w koszu w rozowym kocyku w jednorożce.Czekalam na wyniki 6 tygodni.6 tygodni koszmaru i myślę, że moze je zrozumieć tylko ktoś, kto przeżył sam taki stres i strach o zdrowie dziecka.
 
Do góry