reklama
rosmerta
Mama Hubka - lutówka'07
Rozalka a karmisz Kubę nadal piersią?
nasz Hubek też spał niespokojnie,a w nocy karmiłam go piersią (w dzień dopajany Nutramigenem) i okazało się, że on poprostu było w nocy głodny i się nie najdał, a odkąd po piciu z piersi podaje mu nutramigen dodatkowo to Hubek śpi spokojniej i rzadziej sie budzi. jak miałam wiecej pkarmu, to odciągałam swój i podawałam mu dodatkowo z butelki, po tym jak najadł sie z piersi i tez spał spokojniej
nasz Hubek też spał niespokojnie,a w nocy karmiłam go piersią (w dzień dopajany Nutramigenem) i okazało się, że on poprostu było w nocy głodny i się nie najdał, a odkąd po piciu z piersi podaje mu nutramigen dodatkowo to Hubek śpi spokojniej i rzadziej sie budzi. jak miałam wiecej pkarmu, to odciągałam swój i podawałam mu dodatkowo z butelki, po tym jak najadł sie z piersi i tez spał spokojniej
rosmerta
Mama Hubka - lutówka'07
spróbować warto, bo i maluszek bedzie spokojniejszy i wy tez, bo bardziej wyspani. u nas HUbek zmniejszyl ilosc pobudek do 2 teraz, czasem zdarzaja sie gorsze nocki jak te ostatnie, ale to ze wzgledu na jego AZS - dlonie go swedza i nie moze spac bo ciagle pociera
Joasiek
Mamy lutowe'07 Fan(ka)
- Dołączył(a)
- 2 Wrzesień 2006
- Postów
- 5 063
ewamat i rozalka nie podałyście maila, a przez forum maila można wysłać, ale bez załącznika niestety W takim razie wrzucam ta książkę na serwer i kto ma ochotę, będzie mógł sobie ściagnąć:
Druga książka jest tu: http://jb.jdm.pl/rozne/kazde_dziecko.pdf
(cierpliwości bo to 4,5mb do załadowania... po otwarciu najlepiej zapisać sobie na dysku)
ewamat: Wiesz, ja myślę że to wszystko zalezy od wieku dziecka i tego ile jest już w stanie zrozumieć.
Zajrzyj proszę na pierwszy post w tym wątku... Milenka miała troszkę ponad miesiąc, a ja chciałam zastosować tą metodę (nie wiedziałam jeszcze że można dopiero po 6. mcu życia) wobec niej i rzeczywiście ten okropny rozdzierający, rozpaczliwy płacz sprawił, że serce mi się kroiło i szybciutko z tego pomysłu zrezygnowałam....
Teraz dojrzałam do tego żeby ponownie spróbować. I teraz wyglądało to już zdecydowanie inaczej.
Pierwszego dnia krzyków pomieszanych z płaczem i marudzeniem było 45 minut, ale to był już płacz zupełnie innego rodzaju... płacz bardziej ze złości że nie biorę jej na rączki, niż z rozpaczy że została sama. Mała kochana manipulatorka ;-)Jak wchodzę żeby uspokoić, wystarczy że dotknę i jest cisza... ale jak tylko zrobię krok od łóżeczka to wrzask!!! Wychodzę, wrzask powoli mija i przechodzi w nawoływanie.. wchodzę znowu na minutkę, przy wyjściu znowu protest... tak jeszcze ze 3-4 razy i w końcu przy wychodzeniu Milenka usypia, już jej nie rusza że wychodzę bo wie że jestem obok.
Tak to mniej więcej wyglądało pierwszego dnia.
I z każdym dniem jest lepiej - mniej wrzasków i płaczu i szybciej zasypia
A babcia... czwartego dnia sama musiała się zastosować do tej metody przy usypianiu jak poszłam do pracy i udało jej się, więc nie jest źle ;-)
Z tego co wyczytałam w którejś z tych książek, to im dziecko starsze, tym trudniej i dłużej się uczy zasypiać. Chyba każda mama sama musi ocenić, czy jej dzieciątko na tyle juz rozumie, że mama jest tuż obok i może bezpiecznie zasnąć w łóżeczku, że może zastosować ta metodę
W każdym razie ja zachęcam żeby spróbować.... autorzy piszą, że w skrajnie trudnych przypadkach nauka zasypiania trwa do dwóch tygodni. Ale najczęściej krócej. Po tym czasie dziecko powinno nauczyć się: zasypiać samo odłożone do łóżeczka i przesypiać już całą nockę bez jedzenia. Może nie w każdym przypadku tak będzie, ale wg mnie warto spróbować
Druga książka jest tu: http://jb.jdm.pl/rozne/kazde_dziecko.pdf
(cierpliwości bo to 4,5mb do załadowania... po otwarciu najlepiej zapisać sobie na dysku)
ewamat: Wiesz, ja myślę że to wszystko zalezy od wieku dziecka i tego ile jest już w stanie zrozumieć.
Zajrzyj proszę na pierwszy post w tym wątku... Milenka miała troszkę ponad miesiąc, a ja chciałam zastosować tą metodę (nie wiedziałam jeszcze że można dopiero po 6. mcu życia) wobec niej i rzeczywiście ten okropny rozdzierający, rozpaczliwy płacz sprawił, że serce mi się kroiło i szybciutko z tego pomysłu zrezygnowałam....
Teraz dojrzałam do tego żeby ponownie spróbować. I teraz wyglądało to już zdecydowanie inaczej.
Pierwszego dnia krzyków pomieszanych z płaczem i marudzeniem było 45 minut, ale to był już płacz zupełnie innego rodzaju... płacz bardziej ze złości że nie biorę jej na rączki, niż z rozpaczy że została sama. Mała kochana manipulatorka ;-)Jak wchodzę żeby uspokoić, wystarczy że dotknę i jest cisza... ale jak tylko zrobię krok od łóżeczka to wrzask!!! Wychodzę, wrzask powoli mija i przechodzi w nawoływanie.. wchodzę znowu na minutkę, przy wyjściu znowu protest... tak jeszcze ze 3-4 razy i w końcu przy wychodzeniu Milenka usypia, już jej nie rusza że wychodzę bo wie że jestem obok.
Tak to mniej więcej wyglądało pierwszego dnia.
I z każdym dniem jest lepiej - mniej wrzasków i płaczu i szybciej zasypia
A babcia... czwartego dnia sama musiała się zastosować do tej metody przy usypianiu jak poszłam do pracy i udało jej się, więc nie jest źle ;-)
Z tego co wyczytałam w którejś z tych książek, to im dziecko starsze, tym trudniej i dłużej się uczy zasypiać. Chyba każda mama sama musi ocenić, czy jej dzieciątko na tyle juz rozumie, że mama jest tuż obok i może bezpiecznie zasnąć w łóżeczku, że może zastosować ta metodę
W każdym razie ja zachęcam żeby spróbować.... autorzy piszą, że w skrajnie trudnych przypadkach nauka zasypiania trwa do dwóch tygodni. Ale najczęściej krócej. Po tym czasie dziecko powinno nauczyć się: zasypiać samo odłożone do łóżeczka i przesypiać już całą nockę bez jedzenia. Może nie w każdym przypadku tak będzie, ale wg mnie warto spróbować
Joasiek, bardzo Ci dziękuję. Książkę już sobie zapisałam. Zazdroszczę Ci samozaparcia. We mnie jest chyba za dużo strachu, ze nie dam rady. Będę musiała pokazać ja Andrzejowi, żebyśmy mogli działać wspólnie. Ale on się łamie jeszcze szybciej ode mnie. Teorię niby zna, ale przecież jego córeńka nie może płakać.
U mnie to samo, zresztą jest jeszcze jeden problem, o którym Ewamat nie pisze, ale napewno też go ma: rodzeństwo uczące się. Nie mogę pozwolić płakać małej jak zasypia i kilka razy w nocy jak się obudzi, bo starszaki muszą mieć spokój do nauki i wyspać się do szkoły.Joasiek, bardzo Ci dziękuję. Książkę już sobie zapisałam. Zazdroszczę Ci samozaparcia. We mnie jest chyba za dużo strachu, ze nie dam rady. Będę musiała pokazać ja Andrzejowi, żebyśmy mogli działać wspólnie. Ale on się łamie jeszcze szybciej ode mnie. Teorię niby zna, ale przecież jego córeńka nie może płakać.
My to już się zastanawiamy poważnie czy nie spakować łóżeczka, bo tak jak w dzień Oli spędza trochę czasu w łóżeczku (ale to naprawdę trochę) to w nocy spi znowu od czasów choroby z nami. A łóżeczko zajmuje sporo miejsca w naszym i tak niewielkim pokoju, w tym miejscu można by urządzić kącik zabaw dla małej
Mi spanie z Oliwką nie przeszkadza wcale jak się budzi tylko 2-3 razy i nie wisi mi na cycu przez ileś tam godzin w nocy. A nawet jest wygodniejsze niż wstawanie do niej i podchodzenie do łóżeczka jak jestem zaspana.
Z tym, że wiem, że później ją będzie ciężko odzwyczaić od spania z nami. Ale to muszę sobie zostawić chyba na następne wakacje, bo starszaki wtedy będą mogły odespać. I wtedy też Oli przejdzie prawdopodobnie do pokoju Pauliny.
susumali
mamy lutowe'07 Entuzjast(k)a
- Dołączył(a)
- 1 Październik 2006
- Postów
- 6 146
dzieki Joasiek za linka. myslalam o kupnie tek ksiazki. a tak jest taniej he he
o tej drugiej metodzie czytalam baaaaaaaaaardzo duzo i caly czas zastanawiam sie czy ja sprobowac czy nie....czytalam ze jest skuteczna ale ze w niektorych przypadkach prowadzi do znerwicowania dzieci...i boje sie wlasnie tego u Laili... ale czasem jak musze wstawac po x razy do niej i jak widze ze rano i ona przez te ciagle pobudki jest zmeczona to mysle ze trzeba cos z tym zrobic...
o tej drugiej metodzie czytalam baaaaaaaaaardzo duzo i caly czas zastanawiam sie czy ja sprobowac czy nie....czytalam ze jest skuteczna ale ze w niektorych przypadkach prowadzi do znerwicowania dzieci...i boje sie wlasnie tego u Laili... ale czasem jak musze wstawac po x razy do niej i jak widze ze rano i ona przez te ciagle pobudki jest zmeczona to mysle ze trzeba cos z tym zrobic...
reklama
Joasiek
Mamy lutowe'07 Fan(ka)
- Dołączył(a)
- 2 Wrzesień 2006
- Postów
- 5 063
Na razie, po 5 dniach usypiania Milenki w ten sposób, nie widzę niczego niepokojącego w jej zachowaniu.... jest pogodna, w ciągu dnia nie płacze, w nocy też nie... więc nie będziemy się poddawać i nauczymy się ładnie spać
Wiecie, ja się na płacz małej uodporniłam w ciągu pierwszych 4 miesięcy jej życia, kiedy to darła się w niebogłosy przez 3 godziny dziennie.... teraz te kilka minut to już naprawdę pestka ;-) Niestety ale my zdecydowanie musielismy coś zrobić z tym spaniem.... nie chodziło już nawet o to, że źle się już Milenkę na rączkach usypia bo budzi się ilekroć się ja odkłada. Tylko o te nocne pobudki, po których oboje w pracy byliśmy później nieporzytomni.... na dłuższą metę tak się nie da funkcjonować
Wczoraj zasypianie trwało 15 minut z zegarkiem w ręku. Po drugim moim wejściu do pokoju Milenka zasnęła już szybciutko około 20.00 i znowu spała bez żadnej przerwy do 6 rano :-)
Wiecie, ja się na płacz małej uodporniłam w ciągu pierwszych 4 miesięcy jej życia, kiedy to darła się w niebogłosy przez 3 godziny dziennie.... teraz te kilka minut to już naprawdę pestka ;-) Niestety ale my zdecydowanie musielismy coś zrobić z tym spaniem.... nie chodziło już nawet o to, że źle się już Milenkę na rączkach usypia bo budzi się ilekroć się ja odkłada. Tylko o te nocne pobudki, po których oboje w pracy byliśmy później nieporzytomni.... na dłuższą metę tak się nie da funkcjonować
Wczoraj zasypianie trwało 15 minut z zegarkiem w ręku. Po drugim moim wejściu do pokoju Milenka zasnęła już szybciutko około 20.00 i znowu spała bez żadnej przerwy do 6 rano :-)
Podziel się: