A ja tak samo jak Agata.. padam ze zmęczenia..:sick: Za dużo na dziś zostawiliśmy sobie.. Rano poszliśmy ze święconką.. potem pojechaliśmy z mężem i Oliwierkiem na cmentarz zrobić porządek na pomnikach dziadków i teściowej oraz wstawić nowe kwiaty i postawić już świąteczne znicze- wzięliśmy małego bo to był dziś jego jedyny spacer do kościoła wózkiem i potem autem na cmentarz. A potem dopiero zaczęło się latanie a to ciasta a to sprzątanie a to mąż jeszcze mył auto, a to dywan trzepał po odkurzaniu, a to naczynia, mycie podłóg.. ostatecznie dokańczałam sprzątanie jak już mąż pojechał na nockę.. mały dziś dał popalić bo ząbkuje więc darł się co chwila.. jak wieczorem myłam podłogi a że chciałam to zrobić dokładnie na święta chociaż to nie mopem a ręcznie więc co kawałek musiałam przestawiać leżak z małym i wiadro z wodą.. normalnie szok.. Ostatecznie tato jak wracał z mamą z pracy wpadli do mnie koło 8 i zajęli się chwilę małym, mama go wykąpała i mogłam dokończyć sprzątanie..
Teraz tak siedzę i zastanawiam się czy by nie zafarbować sobie jeszcze włosów..
Teraz tak siedzę i zastanawiam się czy by nie zafarbować sobie jeszcze włosów..