Ja też jestem żona "zołza" i nie puszczam męża na piwko z kolegami no chyba że z 2 to oki ale na jakąś imprezkę beze mnie Może to i źle że tak robie , bo ja też bym chciała czasami z koleżankami się gdzieś wyrwać,bez dzieci.
A u nas z kolei jest na odwrót, tzn. ja męża wyganiam żeby się z kolegami "rozerwał", bo np. ja przed porodem to przynajmniej raz w miesiącu spotkanie z koleżankami z pracy w jakiejś knajpce. A mój mąż ostatnio był z kolegami na swoim wieczorze kawalerskim .
Ja ostatnio byłam na początku grudnia w chińskiej i nawet "wyrwałam faceta na brzuch" ;-) - no tylko bez skojarzeń - już się tłumaczę.
W grudniu miałam już pokaźny brzuszek i wcale tego nie ukrywałam. I doczepił się do mnie gostek, bo mu wpadłam w oko, ja mu mówię, że jestem już zajęta i pokazuję mu brzuch i obrączkę, a on na to że jemu to nie przeszkadza, a nawet na rękę bo on bardzo lubi dzieci (he, he to niech se zrobi ). Później zaczął mi gadać, że na miejscu mojego męża nie wypuścił by mnie z domu w takim stanie itp. (na szczęście nie jest na jego miejscu). A najgorzej było na koniec, jak wychodziłyśmy - on bardzo chciał mnie odprowadzić do domu (na szczęście byłam samochodem i wracałam z koleżankami) :-) - ehhh, ci faceci.
A kolejny wypad mam w tym tygodniu - moja koleżanka odchodzi z pracy, wyjeżdża do Anglii i robi pożegnanie. Dobrze, że mężuś ma nocki, to zostanie z Olim .