Teraz i ja powinnam napisać coś o sobie, choć tego za bardzo nie lubię i nie potrafię.
Mam umysł raczej ścisły z duszą artystyczną. Z wykształcenia jestem matematykiem. Studia skończyłam w Opolu i tu poznałam swojego męża. Pod koniec studiów ściągnęłam męża do siebie, tj. do Żor. Tam pracowałam w szkole i z mężem prowadziliśmy sklepik w szkole. Wtedy jak o 7.10 przychodziliśmy do szkoły, tak mniej więcej o 19 wracaliśmy do domu. Czasami wracaliśmy nawet o 21 bądź 22, a to wtedy kiedy jechalismy po towar i trzeba go było potem porozkładać
. Nawet fajnie było.
Też mieliśmy dwa śłuby. Załatwiliśmy najpierw kościelny, ale że miał być dopiero po roku, to szybko wzięliśmy cywilny, aby mój mąż mógł mi pomagać w prowadzeniu interesiku bez dodatkowych kosztów.
Rok po śłubie pojawiła się Sara moja córeczka. Ja poszłam na macierzyński, potem na wychowawczy i działalność przestała przynosić nam dochody. Jacek zaczął szukać pracy. Jak już znalazł pracę, to zawsze w Opolu i wtedy nie mogliśmy być razem. Ponieważ nic trwałego nie mógł znaleźć wznowiliśmy działalność, tylko, że już nie w szkole i może to byl błąd. Nie mieliśmy niestety za dużo funduszy aby ją rozwinąć. Koło zamknięte. W konsekwencji Jacek znowu poszukiwał pracy i znalazł ją znowu w Opolu. Jak popracował kilka miesięcy i mieliśmy pewność, że to już coś trwalszego, zaczęliśmy z pomocą rodziców szukać własnego gniazdka . W tym czasie byłam już w upragnionej ciąży z moim synkiem
Teraz mieszkamy wszyscy razem w Opolu, a Jacek ciągle pracuje w jednym miejscu. Mnie kończy się macierzyński, potem pójdę na wychowawczy. Nie napisałam wcześniej, że jak Sara miała dwa latka wróciłam do szkoły, ale to już nie było to co kiedyś. Zaczęłam, więc pracować z rodzicami. Dlatego teraz mogę być ze swoim synkiem, a nie szukać pracy.Po wychowawczym nie zamierzam już wracać do mojego wyuczonego zawodu. Pisałam wcześniej, że mam duszę artystyczną. W dzieciństwie udzielałam się w różnych kółkach tanecznych, teatralnych. Grałam główne role i zajmowaliśmy w przeglądach jedne z pierwszych miejsc ;D . Była to cudowna odskocznia od nauki. Myślałam, żeby iśc do szkoły aktorskiej, ale mama wybiła mi to z głowy. Zresztą jej wybiła to moja babcia. Pewnie miała rację, bo jestem osobą zbyt wrażliwą na krytykę, dość nieśmiałą i nie dałabym sobie rady w tym światku.
Marzy mi się, aby z mężem móc dalej prowadzić jakąś działalność, a nie pracować u kogoś. Jak się raz tego zasmakuje, to chce się do tego wrócić
Tak w skrócie opisałam ostatnich 10 lat mojego życia :laugh: :laugh: