wiola0904
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 11 Styczeń 2020
- Postów
- 14 667
Ja powiem Wam Dziewczyny, że każda ma rację, a racja jak dupa.... Każdy ma swoją. I można tu polemizować i porównywać argumenty do usr***j śmierci. Od siebie dodam tyle, że byłam wczoraj z rocznym synkiem na usg płuc (3 miesiące po przechorowaniu covid), dziecko jest zdrowe, zero objawów, nigdy nie miał nawet katarku, usg zrobiliśmy kontrolnie) i po ponad 3 miesiącach nadal ma okropne zmiany na płucach. Rozmawialiśmy z panią doktor, powiedziała, że ma dzieci, które po 9 miesiacach nadal mają zmiany, choć nie widać tego na pierwszy rzut oka. Niby nic a jednak... A jednak wyjątkowo bardoz muszę na synka uważać... Winie się, że zachorował na covid, bo nie bałam się, zabieraliśmy go na zakupy, choć nie musieliśmy, łamaliśmy wszelkie zakazy i nakazy związane z pandemia... I modlę się, żeby synkowi nie przeszło to w astmę. Bo nie wybaczę sobie do końca życia.
Nie jestem antyszczepionkowcem, nigdy nie byłam. Choć siebie nie szczepiłam nigdy na np grypę, to synek jest zaszczepiony wszystkimi szczepieniami (6w1, rotawirusy, meningokoki, pneumokoki). Nie miałam zamiaru się szczepić ale wczoraj bardzo długo rozmawiałam z panią doktor... Jestem w 11tygodniu ciąży. Mogę coś zrobić dla swojego nienarodzonego jeszcze dziecka. Dodam tylko tyle, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia niestety... Jeszcze niedawno sama pisałam tutaj, że po co robić coś dla kogoś, że trzeba dbać o siebie i własną rodzinę i wlansie myślę, że fajnie byłoby gdyby mój synek mógł być bezpieczny. Żeby nie łapał infekcji bo wiem, że może mu zaszkodzić. Że fajnie jakby społeczeństwo się szczepiło. Nie tylko dla samych sobie ale dla ogółu... I dopiero taka sytuacja uświadamia mi, że ja szczepionki się nie boję, nie szczepiłam się w sumie sama nie wiem czemu a być może z boku mnie jest mama, która chcąc odrobinę normalności dla swojego chorego dziecka, zabierze je na plac zabaw, z nadzieją, że osoby tam przebywające nie zaraża go... Niby tylko tyle a jednak tak ogromnie dużo.
To trudny temat.... Dla każdego z nas.
Nie jestem antyszczepionkowcem, nigdy nie byłam. Choć siebie nie szczepiłam nigdy na np grypę, to synek jest zaszczepiony wszystkimi szczepieniami (6w1, rotawirusy, meningokoki, pneumokoki). Nie miałam zamiaru się szczepić ale wczoraj bardzo długo rozmawiałam z panią doktor... Jestem w 11tygodniu ciąży. Mogę coś zrobić dla swojego nienarodzonego jeszcze dziecka. Dodam tylko tyle, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia niestety... Jeszcze niedawno sama pisałam tutaj, że po co robić coś dla kogoś, że trzeba dbać o siebie i własną rodzinę i wlansie myślę, że fajnie byłoby gdyby mój synek mógł być bezpieczny. Żeby nie łapał infekcji bo wiem, że może mu zaszkodzić. Że fajnie jakby społeczeństwo się szczepiło. Nie tylko dla samych sobie ale dla ogółu... I dopiero taka sytuacja uświadamia mi, że ja szczepionki się nie boję, nie szczepiłam się w sumie sama nie wiem czemu a być może z boku mnie jest mama, która chcąc odrobinę normalności dla swojego chorego dziecka, zabierze je na plac zabaw, z nadzieją, że osoby tam przebywające nie zaraża go... Niby tylko tyle a jednak tak ogromnie dużo.
To trudny temat.... Dla każdego z nas.