reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

500+ tylko dla zaszczepionych na COVID-19?

Ja powiem Wam Dziewczyny, że każda ma rację, a racja jak dupa.... Każdy ma swoją. I można tu polemizować i porównywać argumenty do usr***j śmierci. Od siebie dodam tyle, że byłam wczoraj z rocznym synkiem na usg płuc (3 miesiące po przechorowaniu covid), dziecko jest zdrowe, zero objawów, nigdy nie miał nawet katarku, usg zrobiliśmy kontrolnie) i po ponad 3 miesiącach nadal ma okropne zmiany na płucach. Rozmawialiśmy z panią doktor, powiedziała, że ma dzieci, które po 9 miesiacach nadal mają zmiany, choć nie widać tego na pierwszy rzut oka. Niby nic a jednak... A jednak wyjątkowo bardoz muszę na synka uważać... Winie się, że zachorował na covid, bo nie bałam się, zabieraliśmy go na zakupy, choć nie musieliśmy, łamaliśmy wszelkie zakazy i nakazy związane z pandemia... I modlę się, żeby synkowi nie przeszło to w astmę. Bo nie wybaczę sobie do końca życia.
Nie jestem antyszczepionkowcem, nigdy nie byłam. Choć siebie nie szczepiłam nigdy na np grypę, to synek jest zaszczepiony wszystkimi szczepieniami (6w1, rotawirusy, meningokoki, pneumokoki). Nie miałam zamiaru się szczepić ale wczoraj bardzo długo rozmawiałam z panią doktor... Jestem w 11tygodniu ciąży. Mogę coś zrobić dla swojego nienarodzonego jeszcze dziecka. Dodam tylko tyle, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia niestety... Jeszcze niedawno sama pisałam tutaj, że po co robić coś dla kogoś, że trzeba dbać o siebie i własną rodzinę i wlansie myślę, że fajnie byłoby gdyby mój synek mógł być bezpieczny. Żeby nie łapał infekcji bo wiem, że może mu zaszkodzić. Że fajnie jakby społeczeństwo się szczepiło. Nie tylko dla samych sobie ale dla ogółu... I dopiero taka sytuacja uświadamia mi, że ja szczepionki się nie boję, nie szczepiłam się w sumie sama nie wiem czemu a być może z boku mnie jest mama, która chcąc odrobinę normalności dla swojego chorego dziecka, zabierze je na plac zabaw, z nadzieją, że osoby tam przebywające nie zaraża go... Niby tylko tyle a jednak tak ogromnie dużo.
To trudny temat.... Dla każdego z nas.
 
reklama
Czy gdyby rodzic dziecka z gruźlicą posłał je do przedszkola razem z Twoim, Twoje zachorowałoby i zmarło to dalej uważałabyś, że w sumie jak nie chciałaś ryzyka to trzeba było trzymać swoje w domu? Czy jednak uważałabyś że świadome narażanie innych na transmisje wirusa to było świadome narażenie życia i zdrowia Twojego dziecka? A może ktoś wcale gruźlicy za groźną nie uważał więc po co miał siedzieć w domu…?

To analogiczna sytuacja.

Ja tylko napisałam to, co niektórzy tutaj napisali o tych, co nie chcą się szczepic. Pozamykać ich w domach, nie wpuszczać do kin, nie wpuszczać do supermarketów, odizolować.
Ciekawe, ze jak się odwróci kota ogonem to nagle e, e, e, no jednak nie.
Szczerze, codziennie moje dziecko wychodząc z domu jest narażone na utratę zdrowia i życia. Ja tak samo. Codziennie. To ryzyko jakie się podejmuje wstając rano z łóżka. Jak tak się obawiasz to z domu nie wychodź, dziecka nie puszczaj nigdzie. W końcu to może być wszystko. Cegła w drewnianym kosciele, zimne powietrze, najblizszy zbiornik wodny.
 
Ja tylko napisałam to, co niektórzy tutaj napisali o tych, co nie chcą się szczepic. Pozamykać ich w domach, nie wpuszczać do kin, nie wpuszczać do supermarketów, odizolować.
Ciekawe, ze jak się odwróci kota ogonem to nagle e, e, e, no jednak nie.
Szczerze, codziennie moje dziecko wychodząc z domu jest narażone na utratę zdrowia i życia. Ja tak samo. Codziennie. To ryzyko jakie się podejmuje wstając rano z łóżka. Jak tak się obawiasz to z domu nie wychodź, dziecka nie puszczaj nigdzie. W końcu to może być wszystko. Cegła w drewnianym kosciele, zimne powietrze, najblizszy zbiornik wodny.
Przepraszam, ale Twoje argumenty są bez ładu i składu. Mamy epidemie, która jest stanem dość wyjątkowym. Negowanie tego lub porównywanie do ryzyka spadnięcia na głowę cegły to zwykła głupota i ignorancja.
 
Ja nie rozumie o co tyle szumu. Gdyby wszyscy w zeszlym roku patrzyli zeby stosowac sie do zalecen typu maseczka, odleglosc itd wtedy kiedy trzeba to teraz nie byloby takiej paniki i szybko sie szczepic bo wszyscy umrą... Ci sami co wtedy twierdzili ze zakazuje sie wszystkiego, ze tak trudno usiedziec w domu na dupie w kwarantannie, ze wesela i imprezy nikt nie zabroni, teraz atakują tych ktorzy poprostu sie nie chca zaszczepic... ehh ironio, i gdzie tu to wielkie myslenie o dobru innych w spoleczenstwie. Byl czas na to myslenie, a ze niektorzy przegapili to teraz latwiej zwalic wine na innych
 
Ja nie rozumie o co tyle szumu. Gdyby wszyscy w zeszlym roku patrzyli zeby stosowac sie do zalecen typu maseczka, odleglosc itd wtedy kiedy trzeba to teraz nie byloby takiej paniki i szybko sie szczepic bo wszyscy umrą... Ci sami co wtedy twierdzili ze zakazuje sie wszystkiego, ze tak trudno usiedziec w domu na dupie w kwarantannie, ze wesela i imprezy nikt nie zabroni, teraz atakują tych ktorzy poprostu sie nie chca zaszczepic... ehh ironio, i gdzie tu to wielkie myslenie o dobru innych w spoleczenstwie. Byl czas na to myslenie, a ze niektorzy przegapili to teraz latwiej zwalic wine na innych
A skad takie wnioski że to akurat takie osoby „atakują” niezaszczepionych ?
 
Ja tylko napisałam to, co niektórzy tutaj napisali o tych, co nie chcą się szczepic. Pozamykać ich w domach, nie wpuszczać do kin, nie wpuszczać do supermarketów, odizolować.
Ciekawe, ze jak się odwróci kota ogonem to nagle e, e, e, no jednak nie.
Szczerze, codziennie moje dziecko wychodząc z domu jest narażone na utratę zdrowia i życia. Ja tak samo. Codziennie. To ryzyko jakie się podejmuje wstając rano z łóżka. Jak tak się obawiasz to z domu nie wychodź, dziecka nie puszczaj nigdzie. W końcu to może być wszystko. Cegła w drewnianym kosciele, zimne powietrze, najblizszy zbiornik wodny.
Nie. To nie jest ryzyko „codzienne”. Mamy pandemię a szczepienia są darmowe. Do wyboru. Kilka technologii. Nie ma bardziej sprawdzonych i nowocześniejszych technologii. Ciekawe czy wobec epidemii eboli użyłabyś tych samych argumentów.
 
Szczerze, codziennie moje dziecko wychodząc z domu jest narażone na utratę zdrowia i życia. Ja tak samo. Codziennie.

Nawiazując do tego co sama napisałaś bo to dobry przykład. Owszem, nasze dzieci są narażone wychodząc każdego dnia. Jeśli ktoś spowoduje wypadek jadąc np autem bez sprawnych hamulców, bo olał przegląd. Jeśli Twoje dziecko w wyniki tego zginie, kierowca idzie siedzieć. Jeśli będzie miało uszczerbek na zdrowiu - będzie mu płacił do końca życia. Bo to rażące zaniedbanie i narażenie kogoś na utratę życia i zdrowia.

Czym ta sytuacja różni się od tego, jeśli nie chcąc się szczepić i mając gdzieś zagrożenie „nic nie robisz bo się nie boisz” - zarazisz kogoś i ta osoba straci życie ?
Sama powiedziałaś - skoro się boi, niech siedzi w domu.

Nasze dzieci mają siedzieć w domu bo może je rozjechać pijany kierowca? Naprawdę uważasz że odpowiedzialność jest po stronie ofiary?
 
Ostatnia edycja:
Przepraszam, ale Twoje argumenty są bez ładu i składu. Mamy epidemie, która jest stanem dość wyjątkowym. Negowanie tego lub porównywanie do ryzyka spadnięcia na głowę cegły to zwykła głupota i ignorancja.

I nawzajem.
Argument, ze mam się zaszczepić, żeby ktoś inny poczuł się lepiej to tez argument bez ładu i składu.
Gdybys spojrzała na problem nieco inaczej to może bys zrozumiala.
Otoz dzieci chodzą do przedszkola. Od dawien dawna przywlekaly do domu różne choroby. Różyczkę, świnkę inne przydatki. Co to oznacza? Ano, ze ktoś inny przyprowadził zarażone dziecko do przedszkola. I inne się pozarażały. Czy za każdym razem wnikamy kto przywlókł świnkę czy ospę do przedszkola? Nie. Zabieramy dziecko do domu, kurujemy i dalej posyłamy do przedszkola. I tak od lat.
Zimne powietrze tez może spowodować infekcje. Czy za każdym razem chodzisz i szukasz, kto kichnął i ci dziecko zaraził? Jeśli tak to zazdroszczę. Musisz mieć sporo wolnego czasu.
Wirusy były z nami od zawsze. I będą już do końca. Jak ktoś się ich aż tak panicznie boi to pozostaje mu żyć w sterylnym pokoju.
 
Nawiazując do tego co sama napisałaś bo to dobry przykład. Owszem, nasze dzieci są narażone wychodząc każdego dnia. Jeśli ktoś spowoduje wypadek jadąc np autem bez sprawnych hamulców, bo olał przegląd. Jeśli Twoje dziecko w wyniki tego zginie, kierowca idzie siedzieć. Jeśli będzie miało uszczerbek na zdrowiu - będzie mu płacił do końca życia. Bo to rażące zaniedbanie i narażenie kogoś na utratę życia i zdrowia.

Czym ta sytuacja różni się od tego, jeśli nie chcąc się szczepić i mając gdzieś zagrożenie „nic nie robisz bo się nie boisz” - zarazisz kogoś i ta osoba straci życie ?
Sama powiedziałaś - skoro się boi, niech siedzi w domu.

Nasze dzieci mają siedzieć w domu bo może je rozjechać pijany kierowca? Naprawdę uważasz że odpowiedzialność jest po stronie ofiary?

Wyglada na to, ze masz silna potrzebę obwinienia kogoś o chorobę lub nieszczęście. Ja nie mam.
Jak mi się dziecko zarazi to nie będę wnikać kto przywlókł wirusa.
Tak na marginesie, jakim cudem osoba zaszczepiona nie może zainfekować nikogo innego? Przeciez szczepionka chroni osobę zaszczepiona przed ciężkim przebiegiem infekcji ale nie przed rozprzestrzenianiem wirusa na lewo i prawo. Jedyne co muszę zrobić, to dotknac swoich ust, później swoich włosów i już komórki wirusa będą unosic się w powietrzu. Ja mogę jego skutków nie odczuć ale wystarczy, ze te cząsteczki osiada na osobie nie zaszczepionej i już infekcja gotowa.
Po raz kolejny sprowadza mnie to do tego samego wniosku. Boisz się wirusow? Siedź w domu.
 
reklama
Nie. To nie jest ryzyko „codzienne”. Mamy pandemię a szczepienia są darmowe. Do wyboru. Kilka technologii. Nie ma bardziej sprawdzonych i nowocześniejszych technologii. Ciekawe czy wobec epidemii eboli użyłabyś tych samych argumentów.

Mozemy sobie tylko wyobrazić jakie grozne mutacje wirusów pojawia się w przyszłości. :) Może się okazać tak, ze w porównaniu z nimi ebola to poziom przedszkola. I co, mam od dzisiaj żyć w strachu i ładować w siebie tony szczepień warunkowo tylko dopuszczonych do użycia?
 
Do góry