reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

3 latek i brak spodziewanego rozwoju ...

Wiesz co, niby kazali zostać w przychodni pół godziny. Niestety nie skierowali nas do szpitala, co teraz, po latach uważam za zaniedbanie.
To był ostatni dzień przed urlopem pediatry. Pani doktor szybko szybko, następny i kolejny. Po zbadaniu małego poszła uzupełniać dokumentację medyczną. Drzwi były otwarte, ale ona bezpośrednio przy zdarzeniu nie była. Mogła słyszeć co się dzieje. Nie przyszła. Po zbadaniu małego wyszła do innego pokoju. Po powrocie z urlopu, po czasie ok miesiąca pani dr. stwierdziła, że to co się zadziało, to bezdech, a bezdechy się zdarzają. Generalnie zignorowała temat, nie pierwszy raz z resztą. 🙄 Ja wtedy nie wiedziałam, że to może być ważne. Że będzie mogło mieć wpływ na jego przyszły rozwój. :( Przy tym zdarzeniu była moja 16 letnia córka (poszła ze mną mi pomóc z klamotami i dzieckiem). To była niby standardowa procedura medyczna. Tyle tylko, że Mały przestał oddychać. Pani pielęgniarka dmuchała mu w twarz, mówiła do niego, podnosiła góra, dół, przekręcała buzią do podłogi i z powrotem, klepała po plecach, potrząsała nim i tak na zmianę. Nic to nie dało, nie działało. W końcu położyła go na kozetce i kładąc dwa palce na dwa palce uciskała mu klatkę piersiową. Po chwili oddech wrócił i mały zaczął płakać. Pani oddała mi go na miękkich nogach, mówiła drżącym głosem i była zdenerwowana. Kazała poczekać pół godziny w przychodni. Nie robiła mu typowych wdechów usta usta, dlatego byłam zagubiona, ale to uciskanie klatki piersiowej nie daje mi spokoju. Wyglądało na regularną reanimację. Nie wiem co się zadziało? Ja również byłam bardzo zdenerwowana. Najważniejsze fakty pamiętam bardzo dobrze. To, co się stało, nie powinno było się wydarzyć. A po tym wszystkim, nie powinni byli wypuścić nas bez badań do domu. Głupie USG przezciemiączkowe to nie jest Bóg wie jaki wielki koszt dla przychodni. Zwłaszcza jak chodzi o zdrowie i życie dziecka.
Nie znoszę do tego wracać i wspominać. To dla mnie bardzo bolesne i wolałabym nie rozdrapywać tematu. :(
 
Ostatnia edycja:
reklama
Wiesz co, niby kazali zostać w przychodni pół godziny. Niestety nie skierowali nas do szpitala, co teraz, po latach uważam za zaniedbanie.
Rozmawiałam o tym zdarzeniach z pediatrą jak wróciła z urlopu. To był ostatni dzień przed urlopem, ona szybko szybko i se faktów drzwi były otwarte, ale ona bezpośrednio przy tym nie była. Po zbadaniu małego wyszła do innego pokoju. Po czasie miesiąca pani dr. stwierdziła, że bezdechy się zdarzają. Generalnie zignorowała temat, nie pierwszy raz z resztą. 🙄 Ja nie wiedziałam, że to może być ważne. Przy tym zdarzeniu była moja 16 letnia córka (poszła ze mną mi pomóc z klamotami i dzieckiem). To była standardowa procedura medyczna. Tyle tylko, że Mały przestał oddychać. Pani pielęgniarka dmuchała mu w twarz, mówiła do niego, podnosiła góra, dół, przekręcała buzią do podłogi i z powrotem, klepała po plecach, potrząsała nim i tak na zmianę. Nic to nie dało, nie działało. W końcu położyła go na kozetce i kładąc dwa palce na dwa palce uciskała mu klatkę piersiową. Po chwili oddech wrócił i mały zaczął płakać. Pani oddała mi go na miękkich nogach, mówiła drżącym głosem i była zdenerwowana. Kazała poczekać pół godziny w przychodni. Nie robiła mu typowych wdechów usta usta, dlatego byłam zagubiona, ale to uciskanie klatki piersiowej nie daje mi spokoju. Wyglądało na regularną reanimację. Nie wiem co się zadziało? Ja również byłam bardzo zdenerwowana. Wtedy pamięć może zawodzić. Najważniejsze fakty pamiętam bardzo dobrze. To, co się stało, nie powinno było się wydarzyć. A po tym wszystkim, nie powinni byli wypuścić nas bez badań do domu. Głupie USG przezciemiączkowe to nie jest Bóg wie jaki masakryczny koszt dla przychodni. Zwłaszcza jak chodzi o zdrowie i życie dziecka.
Nie znoszę do tego wracać i wspominać. To dla mnie bardzo bolesne i wolałabym nie rozdrapywać tematu. :(
Rozumiem 😘 myślę że tutaj nie ma co rozdrapywać, bo czasu nie cofniesz...
 
Niestety, czasu nie cofnę. :(

Za to będę starała się ze wszystkich sił pomóc dziecku dobrze rozwijać się. Ja go nie skreślę. Nigdy. Kocham nad życie. Jest dla mnie najważniejszy.
 
Jak już sobie tak rozmawiamy. :)
Słyszeliście coś o indywidualnym tempie rozwojowym? W sensie, że dziecko robi coś później niż w tabelach, ale ostatecznie w wieku szkolnym nie odstaje niczym od rówieśników?
 
Jak już sobie tak rozmawiamy. :)
Słyszeliście coś o indywidualnym tempie rozwojowym? W sensie, że dziecko robi coś później niż w tabelach, ale ostatecznie w wieku szkolnym nie odstaje niczym od rówieśników?
niestety nie. Z reguły jest tak, że dziecko powinno mieścić się w normach.
Mogę ci powiedzieć, że moja córka uczy się różnych rzeczy z opóźnieniem. Choć ogólnie nie odstaje od normy. Nawet badanie psychologiczne i korp pokazuje, że jest w normie intelektualnej. Wymaga to ode mnie i od niej dużej pracy, jednak są efekty.
 
niestety nie. Z reguły jest tak, że dziecko powinno mieścić się w normach.
Mogę ci powiedzieć, że moja córka uczy się różnych rzeczy z opóźnieniem. Choć ogólnie nie odstaje od normy. Nawet badanie psychologiczne i korp pokazuje, że jest w normie intelektualnej. Wymaga to ode mnie i od niej dużej pracy, jednak są efekty.
Mam w rodzinie malucha. Dziecko zaraz kończy 11 miesięcy. Nie siada, nie raczkuje, nie mówi mama ani tata. Nie pokazuje palcem, nie bawi się w a kuku, nie macha rączką na pożegnanie. 🤔 Potrafi ślizgać się po kaflach na podłodze, ale raczkowaniem czy czolganiem się nazwać tego nie można. Małe za miesiąc będzie miało rok. Byli u neurologa. Ma wzmożone napięcie mięśniowe. Ma rehabilitację raz w tygodniu plus domowo. Coś z USG przezciemiączkowym było nie tak. Potem w porządku. Brak poprawy po ćwiczeniach. Mam przeczucie, że coś jest nie tak. Mama chłopca mówi, że każdy ma swój czas, powoli, stopniowo nadgoni. W sumie jej dziecko, nie moja sprawa. Martwię się, bo mi go szkoda. Wczesna interwencja to najlepsze co można zrobić dla dziecka.

*Korp? Przepraszam, a co to oznacza? Nie słyszałam o czymś takim.
 
Jak już sobie tak rozmawiamy. :)
Słyszeliście coś o indywidualnym tempie rozwojowym? W sensie, że dziecko robi coś później niż w tabelach, ale ostatecznie w wieku szkolnym nie odstaje niczym od rówieśników?
Wiesz, moja znajoma nauczycielka miała kiedyś w klasie dziecko z niepełnosprawnością umysłową. Bardzo dużo pracy z matką i dziecko ogarniało. Ogromnym kosztem. Wielki dramat, gdy jednak przestało...

Dawno temu było takie podejście, że jeśli nie było obciążeń w wywiadzie, zespoły genetycznego etc. to z ostateczną diagnozą czekano do 5-6 roku życia. Z dzieckiem pracowano, ale diagnoza była tymczasowa. Miało to sens. Ale... generalnie kroki milowe rozwoju mają dość duże widełki. I oczywiście są 'late bloomers', ale raczej dotyczy to dzieci w normie intelektualnej, które po prostu później pokazują swoje możliwości i stają się wybitne. Oczywiście, że jeśli weźmiesz dziecko, które jest rehabilitowane, to ono będzie dużo lepiej funkcjonować niż takie bez. I naprawdę dużo da się wypracować!
 
Mam w rodzinie malucha. Dziecko zaraz kończy 11 miesięcy. Nie siada, nie raczkuje, nie mówi mama ani tata. Nie pokazuje palcem, nie bawi się w a kuku, nie macha rączką na pożegnanie. 🤔 Potrafi ślizgać się po kaflach na podłodze, ale raczkowaniem czy czolganiem się nazwać tego nie można. Małe za miesiąc będzie miało rok. Byli u neurologa. Ma wzmożone napięcie mięśniowe. Ma rehabilitację raz w tygodniu plus domowo. Coś z USG przezciemiączkowym było nie tak. Potem w porządku. Brak poprawy po ćwiczeniach. Mam przeczucie, że coś jest nie tak. Mama chłopca mówi, że każdy ma swój czas, powoli, stopniowo nadgoni. W sumie jej dziecko, nie moja sprawa. Martwię się, bo mi go szkoda. Wczesna interwencja to najlepsze co można zrobić dla dziecka.

*Korp? Przepraszam, a co to oznacza? Nie słyszałam o czymś takim.
Ale oni są pod opieką, mają rehabilitację, nie bardzo wiem, co chciałabyś jeszcze?
 
reklama
Ale oni są pod opieką, mają rehabilitację, nie bardzo wiem, co chciałabyś jeszcze?
Myślałam o konsultacji z logopedą i psychologiem, żeby ocenić rozwój. Bo ja się nie znam, być może wszystko jest ok. Niepokoję się. Nie wiem jak delikatnie powiedzieć, że być może maluch wymaga wsparcia. Żeby się nie obraziła, a faktycznie przemyślała. Bo na razie to niby jeździła z nim, ale bez przekonania i w sumie wg. Niej wszystko jest ok aby dla świętego spokoju odbębnič zajęcia, bo się pediatra napięcia mięśniowego czepia.
 
Do góry