To ja tu jeszcze zostawię:
2004
Agata miała 25 lat. Mieszkała w Pile. Agata była w ciąży, gdy zdiagnozowano u niej wrzodziejące zapalenie jelita grubego. Choroba postępowała bardzo szybko, a stan zdrowia Agaty drastycznie się pogarszał, mimo to lekarze nie potraktowali jej cierpień poważnie. Skoncentrowani na podtrzymaniu ciąży nie zdecydowali się nawet na wykonanie pełnego badania endoskopowego. Lekarze poradzili Agacie, aby „martwiła się o brzuch, a nie d***” . Ostatnie miesiące życia spędziła w szpitalach w Pile, Poznaniu, i Łodzi. Płód obumarł, ale na pomoc dla Agaty było już za późno. Po czterech miesiącach męczarni Agata zmarła.
Justyna
34-letnia Justyna trafiła do szpitala w 5. miesiącu ciąży z powodu plamień, skurczów i bólu brzucha. Leczenie okazało się nieskuteczne, płód obumarł, u kobiety stwierdzono ryzyko sepsy. Lekarze zdecydowali, że wywołają poród naturalny. Środki na wywołanie porodu nie działały wystarczająco szybko, a w organizmie kobiety szybko rozwinęła się infekcja. Justyna zmarła, osierociła dwoje dzieci. Justyna zmarła w 2020 roku, kilka tygodni po decyzji Trybunału
2021
30 letnia Izabela z Pszczyny, mama, córka, żona, siostra, przyjaciółka, fryzjerka z Pszczyny zmarła 22 września, będąc w 22 tygodniu ciąży. Ostatnią dobę spędziła w szpitalu obawiając się o swoje życie. Na skutek bezwodzia wystąpił stan zapalny. Iza miała 40 stopni gorączki a lekarz był u niej raz. W smsach do swojej Mamy pisała, że lekarze nic nie robią przez ustawę antyaborcyjną, bo „serce płodu bije”. Bała się. Wzięła swoj termometr, by móc mierzyć sobie temperaturę. Kobiecie leżącej z nią na sali Izabela mówiła, że „chce żyć, że ma dla kogo żyć”. Jej serce też ciągle biło. Izabela zmarła nad ranem.
2021
Ania ze Świdnicy
Ania też zmarła w 5. miesiącu ciąży w szpitalu. Też wstrząs septyczny. Leżała całą noc na oddziale i kazali jej rodzić martwe dziecko. 13 i 14 czerwca 2021 roku w szpitalu "Latawiec" w Świdnicy w woj. dolnośląskim doszło do tragedii. Kobieta dostała sepsy i zmarła.
2022
Agnieszka z Częstochowy
Kobieta trafiła do Wojewódzkiego Szpitala w Częstochowie na Oddział Ginekologii 21 grudnia 2021 roku. Była w pierwszym trymestrze ciąży bliźniaczej, bolał ją brzuch i wymiotowała. Na ból miała skarżyć się już wcześniej, ale lekarze mieli to ignorować i mówić Agnieszce, że ciąża bliźniacza "ma prawo boleć". Agnieszka z dnia na dzień czuła się coraz gorzej. Agnieszka przez tydzień nosiła w macicy martwy płód. Lekarze czekali, bo była szansa, aby "uratować drugie dziecko". Zmarła w tragicznych okolicznościach. "To kolejny dowód, że panujące rządy mają krew na rękach" - pisała rodzina. AGNIESZKA T. miała 37 lat i osierociła trójkę dzieci.
2022
Marta trafiła do szpitala w Katowicach w 20. tygodniu ciąży. Pomimo opieki personelu placówki, zdaniem jej męża kobieta nie otrzymała na czas właściwej diagnozy. Pani Marta i pan Krzysztof, małżeństwo trzydziestoparolatków, przez kilka lat starali się o dziecko. Kobieta dwa razy poroniła. W grudniu 2021 r. pani Marcie udało się ponownie zajść w ciążę. Marta trafiła jednak do szpitala już po trzech miesiącach, bo zaczęła odczuwać ból i spięcia brzucha. Wkrótce płód obumarł. Stan pani Marty się pogarszał. Zgłaszała personelowi medycznemu kolejne objawy: występowanie dreszczy i uczucie zimna. Miała też gorączkę. Według personelu medycznego te wszystkie objawy były związane ze stresem, który przeżywała na oddziale. Nie pomagało włączenie antybiotyków i usunięcie macicy, która według lekarzy była źródłem zakażenia. Pani Marta zmarła w nocy z 17 na 18 kwietnia w trzeciej dobie pobytu w katowickim szpitalu. Personel nazwał zachowanie pani Marty na oddziale trudnym. Prawnicy rodziny twierdzą, że przestrzegała ona wszelkich zaleceń personelu, a "próba przerzucenia odpowiedzialności za tę sytuację na zmarłą pacjentkę jest bulwersująca"
2023
Dorota z Bochni
24 maja w szpitalu w Nowym Targu zmarła Dorota. Była w 20 tygodniu ciąży ciąży. Na oddział trafiła z bezwodziem. Lekarze powiedzieli jej, że jak będzie leżała z nogami w górze, to wody powrócą. Leżała tak przez trzy doby. Nie zrobiono jej nawet usg, nie powiedziano o ryzykach. U Doroty rozwijał się stan zapalny, bolała ją głowa. Podawano jej antybiotyk i paracetamol. Po trzech dobach lekarze stwierdzili zgon płodu, ale zamiast podjąć działania ratujące życie Doroty, to próbowali się przez dwie godziny skontaktować z wojewódzkim konsultantem ds. ginekologii. Dorota zmarła 24 maja.