reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

14.czerwca - protesty w całej Polsce po śmierci ciężarnej.

Mój lekarz prowadzący jest wojewódzkim konsultantem, tym od Doroty i ja szukając go znalazłam wywiady z nim na temat tego, co sam sądzi o obecnej ustawie. Potem pochodziłam do niego i zobaczylam, ze konkretny facet. Ustawiłam sobie znajomości w szpitalu i jak coś sie zaczęło dziac, to nikt mnie nie trzymał z nogami w gorze tylko w 5min bylam na porodowce i wszyscy wiedzieli, kim jestem.

Bez takich pleców nie wyobrazam sobie zachodzic w ciazę.
No to u nas niezaleznie czyja się było pacjentka kazda traktowało się identycznie - leżałam z dziewczyna której gin miał dyżur na patologii tego dnia kiedy rodziłyśmy
 
reklama
No to u nas niezaleznie czyja się było pacjentka kazda traktowało się identycznie - leżałam z dziewczyna której gin miał dyżur na patologii tego dnia kiedy rodziłyśmy
Ja na oddziale tez bylam traktowana jak inne. Tylko jak zaczełam nagle rodzić to ruszylam wszystkie znajomosci, bo nie wiedziałam, co robić.
 
Naszymi zapisami ktg też się średnio ktoś przejmuje.
Przochodza podpinają i nara, jak dziecko ucieka to sama go szukam bo nikt tu nie ma czasu siedziec i śledzić zapisu.
Żeby człowiek jeszcze na czytaniu ktg znał się tak jak na staraniach 🤡
Też to miałam. Przychodziły, podpinały i nara. Potem były złe jak dziecko uciekło. Albo jak kazały leżeć 40 minut w pozycji na boku, z tyłkiem w górze, w 8 miesiącu ciąży. Znam to.
 
Myślalam, że tylko ja tak miałam. Potrafily mnie zostawić w 27tc na godzinę pod ktg, bo dziecko uciekło i nie było dobrego zapisu...
 
Ale wiadomo,że położne nie mają czasu na siedzenie z nami godzinami na sali i czekanie czy dziecko czasem nie poruszy się...
Poza tym nie wiem jak w waszych szpitalach ale u mnie tak jak pisałam miały podgląd u siebie w dyżurce na zapisy i jak się coś działo to przychodziły. I zawsze też można dzwonić dzwonkiem :)
 
Ale wiadomo,że położne nie mają czasu na siedzenie z nami godzinami na sali i czekanie czy dziecko czasem nie poruszy się...
Poza tym nie wiem jak w waszych szpitalach ale u mnie tak jak pisałam miały podgląd u siebie w dyżurce na zapisy i jak się coś działo to przychodziły. I zawsze też można dzwonić dzwonkiem :)
Ja nie oczekiwałam siedzenia ze mną na sali, ale one nie przychodziły nawet sprawdzić czy zapis jest prawidłowy jak Olguś postanowił się oddalić
 
Ale wiadomo,że położne nie mają czasu na siedzenie z nami godzinami na sali i czekanie czy dziecko czasem nie poruszy się...
Poza tym nie wiem jak w waszych szpitalach ale u mnie tak jak pisałam miały podgląd u siebie w dyżurce na zapisy i jak się coś działo to przychodziły. I zawsze też można dzwonić dzwonkiem :)
W jednym szpitalu, w którym leżałam niestety dłużej, nie miały takiego podglądu. I wcale nas nie było jakoś mega dużo na oddziale. Zaglądały serio raz na 40 minut. A co do dzwonka zadzwoniłam raz w nocy, jak złapał mnie mega skurcz połączony z bólem. Chyba zbudziłam, bo pani była na mnie zła.
 
W jednym szpitalu, w którym leżałam niestety dłużej, nie miały takiego podglądu. I wcale nas nie było jakoś mega dużo na oddziale. Zaglądały serio raz na 40 minut. A co do dzwonka zadzwoniłam raz w nocy, jak złapał mnie mega skurcz połączony z bólem. Chyba zbudziłam, bo pani była na mnie zła.
Leżałam z zakazem chodzenia od 32 TC pewnego razu w nocy złapały mnie mega skurcze. Dzwoniłam, nikt nie przychodził ledwo doszłam do dyżurki a tam... pusto. Pielęgniarki spały w pokoju obok a ja zgięta w pół szukałam pomocy 🙄
 
Leżałam z zakazem chodzenia od 32 TC pewnego razu w nocy złapały mnie mega skurcze. Dzwoniłam, nikt nie przychodził ledwo doszłam do dyżurki a tam... pusto. Pielęgniarki spały w pokoju obok a ja zgięta w pół szukałam pomocy 🙄
No to ja byłam wtedy jakoś w 34 tc jak mnie w nocy tak złapało, że aż mnie wygięło i nie mogłam się ruszyć. Wyłam w tym łóżku cichaczem bo laski obok smacznie spały. Też miałam zakaz chodzenia.
 
reklama
To nie tylko na połozniczym tak jest.
My teraz jesteśmy w szpitalu, Mały ma podłąvzony kardiomonitor z pulsem i saturacją. Czasami coś wyje i wyje i wyje. Ok, ja wiem, ze wyje, bo czujnik nie łapie, bo widzę, ze Mały jest aktywny i zaróżowiony. Ale pielęgniarka powinna przyjść sprawdzić. Na neonatologii było tak samo.
Saturacja 80, a ona nie podchodziła stwierdzając, że pewnie coś źle mierzy 😂 skoro źle mierzy to po kij mierzyć.
Kiedyś zrobiliśmy alarm, bo Staszek pod koniec pobytu na neonatologii sobie przesunął czujnik i wyłapywało brak pulsu. Wyło na całą salę, nikt nie podszedł. A tam dzieci owijali kocykami tak, że nie jeden raz jedni rodzice poprawiali kocyki nie swoim dzieciom, bo sobie dzieci je zarzucały na twarz.

Tu tak samo, pytam, czy mu odłączą, bo Staszek się wierci, pulsu mu nie łapie, wyje nam monitor, a oni że nie, bo ma być. I tak 3h wczoraj siedzieliśmy. Ja wkurzona, Staszek rozdrażniony, bo wyło, ale najważniejsze, ze w papierach wpisane, że była ciągła obserwacja.
 
Do góry