Słuchaj, mało mnie obchodzi jak to było. Po prostu piszesz raz jedno, raz drugie. Osoba, która się z czymś pogodziła raczej nie liczy na to, że coś się zmieni...
Czy Ty czytasz co piszesz, czy klepiesz tak bez sensu? Powtarzam po raz setny, żyje w takiej sytuacji. Ja ślubu bym chciała, partner nie.
Ostatniego zdania to już nawet komentować nie będę.
Nie wiem czego oczekiwałaś. Że zlecą się dziewczyny i napiszą jako ta twój partner zły i okropny bo nie chce ożenku? Że jest idiotą, że się nie żeni? Czy że podpowiedza jak go zmusić?
I jak zwykle gdy brakuje argumentów w dyskusji to pojawiają się argumenty typu "hejt".
Moja rada taka. Pogadaj szczerze z mężem. Idźcie na terapię. Jak nie we dwoje to sama. Może wtedy sobie uświadomisz, że "bycie żoną" nie stanowi o szczęściu człowieka i o wartościowym związku.