reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

.

reklama
Takie małe dzieci często od razu znajdują rodzinę zastępczą. Sama znam przykład gdzie dziecko trafiło do rodziny jeszcze w okresie kiedy biologiczni rodzice mogli zmienić zdanie (2tygodnie).
Ale zastanawiam się czy to dobra praktyka, bo była to dla nich katorga. Bali się, ze stracą dziecko.
Nie znam sytuacja ale trochę mało prawdopodne aby dziecko trafiło do rodziny adopcyjnej jeszcze przed zakończeniem procesu adopcyjnego. Taka sytuacja nie mogła się zdażyć wiesz dlaczego? Ponieważ rodzice adopcyjni tak jak piszesz wyżej wraz z dzieckiem otrzymują całą jego dokumentację czyli znają dane biologicznych rodziców a adopcja musi być 100 % anonimowa. Matka biologiczna gdyby zmieniła zdanie i jednak chciałaby se zająć małżeństwem to ta druga rodzina by mogła nękać biologiczna matkę a nawet mogło by dojść do próby porwania, przekupstwa itp. A ośrodek adopcyjny ma swój regulamin więc nie może oddać dziecka nikomu jeżeli sytuacja prawna nie jest zamknięta. Jeżeli matka by zmieniła zdanie w ciągu tych dwóch tyg a dziecko już by było "prawie adoptowane" to matka może podać do sądu sprawę jako zaniedbanie ośrodka adopcyjnego czy coś w tym rodzaju. No chyba że mylisz rodzinę zastępczą a adopcyjną ale rodzina zastępcza to tylko jak sama nazwa mówi dom zastępczy dla
Dzieci których sytuacja jest pod znakiem zapytania
 
reklama
Nie znam sytuacja ale trochę mało prawdopodne aby dziecko trafiło do rodziny adopcyjnej jeszcze przed zakończeniem procesu adopcyjnego. Taka sytuacja nie mogła się zdażyć wiesz dlaczego? Ponieważ rodzice adopcyjni tak jak piszesz wyżej wraz z dzieckiem otrzymują całą jego dokumentację czyli znają dane biologicznych rodziców a adopcja musi być 100 % anonimowa. Matka biologiczna gdyby zmieniła zdanie i jednak chciałaby se zająć małżeństwem to ta druga rodzina by mogła nękać biologiczna matkę a nawet mogło by dojść do próby porwania, przekupstwa itp. A ośrodek adopcyjny ma swój regulamin więc nie może oddać dziecka nikomu jeżeli sytuacja prawna nie jest zamknięta. Jeżeli matka by zmieniła zdanie w ciągu tych dwóch tyg a dziecko już by było "prawie adoptowane" to matka może podać do sądu sprawę jako zaniedbanie ośrodka adopcyjnego czy coś w tym rodzaju. No chyba że mylisz rodzinę zastępczą a adopcyjną ale rodzina zastępcza to tylko jak sama nazwa mówi dom zastępczy dla
Dzieci których sytuacja jest pod znakiem zapytania
No ja znam sytuację osobiście. Nie wymyśliłam jej. Wiem, ze matka nie podchodzila przez dwa tygodnie do dziecka, bo się bała przywiazac.
Najwidoczniej nie wszystko jest czarno biale
 
No ja znam sytuację osobiście. Nie wymyśliłam jej. Wiem, ze matka nie podchodzila przez dwa tygodnie do dziecka, bo się bała przywiazac.
Najwidoczniej nie wszystko jest czarno biale
Skoro znasz osobiście nie mogę wątpić ale trochę nie realne a na takim prawie troszeczkę się znam. A to była rodzina adopcyjna czy zastępcza?
 
Skoro znasz osobiście nie mogę wątpić ale trochę nie realne a na takim prawie troszeczkę się znam
To było kilka lat temu. Może wtedy było inaczej. Natomiast myślę, ze rodzina adoptowanej wiedziała co się dzieje.

Pracowałam w różnych instytucjach i Wiem, ze czasami nie wszystko idzie zgodnie z prawem.
 
Może nie idzie zgodnir z prawem ale w takich ośrodkach są bardzo bardzo częste kontrolę czy napewno wszytskie procedury zostały przeprowadzone prawidłowo a taka "niedokładność" może przyczynić się do utraty pracy osoby która składała w tej sprawie podpisy a nawet zawieszenie działalności ośrodka. Przecież jakby taka matka zmieniła zdanie i se dowiedziała że dziecko już praktycznie jest adoptowane to by była afera jak nic na połowę PL i sprawa by ciągnęła się latami w sądzie bo "ręka myje ręke".
 
Może nie idzie zgodnir z prawem ale w takich ośrodkach są bardzo bardzo częste kontrolę czy napewno wszytskie procedury zostały przeprowadzone prawidłowo a taka "niedokładność" może przyczynić się do utraty pracy osoby która składała w tej sprawie podpisy a nawet zawieszenie działalności ośrodka. Przecież jakby taka matka zmieniła zdanie i se dowiedziała że dziecko już praktycznie jest adoptowane to by była afera jak nic na połowę PL i sprawa by ciągnęła się latami w sądzie bo "ręka myje ręke".
Ok rozumiem. Może sytuacja z jakiegoś powodu była inna i przez te dwa tyg. Byli traktowani jako rodzina zastepcza. Z tego co wiem to też wiedzieli o matce, a z tego co piszesz jest to tajne.
Niestety mimo Twoich argumentów nie mogę napisać, ze bylo inaczej, bo pamiętam tyle co rodzice adopcyjni mi powiedzieli. Nie wnikałam w sprawy prawne. I proponuję na tym zakończyć, bo mimo ze masz logiczne argumenty to napisałam jak usłyszałam.
 
I tak jeszcze na marginesie napisałaś że "rodzina adoptowanej wiedziała co się dzieje" a to jest tak że matka po oddaniu dziecka otrzymuje z Sądu list w zasadzie aż dwa ale
Pierwszy : otrzymuje z pełnymi danymi (dane, adres zamieszkania) oraz informacja że ma 6 tyg na zmianę decyzji i w tym czasie dziecko przebywa w danej rodzinie i matka może tam jechać jeżeli tylko chce zobaczyć dziecko po upływie tych 6 tyg otrzymuje drugi list sądowy w którym informuje biologiczną matkę że termin na zmianę decyzji miną danego dnia i dziecko zostaje przeniesione do ośrodka adopcyjngo. Sąd musi poinformować matkę dziecka co będzie działo się z dzckiem dopóki te 6 tyg nie minie
 
I tak jeszcze na marginesie napisałaś że "rodzina adoptowanej wiedziała co się dzieje" a to jest tak że matka po oddaniu dziecka otrzymuje z Sądu list w zasadzie aż dwa ale
Pierwszy : otrzymuje z pełnymi danymi (dane, adres zamieszkania) oraz informacja że ma 6 tyg na zmianę decyzji i w tym czasie dziecko przebywa w danej rodzinie i matka może tam jechać jeżeli tylko chce zobaczyć dziecko po upływie tych 6 tyg otrzymuje drugi list sądowy w którym informuje biologiczną matkę że termin na zmianę decyzji miną danego dnia i dziecko zostaje przeniesione do ośrodka adopcyjngo. Sąd musi poinformować matkę dziecka co będzie działo się z dzckiem dopóki te 6 tyg nie minie
Nie rodzina adoptowanej tylko rodzina zastępcza adoptujaca wiedziala o matce dziecka[emoji6]

Teraz tak myślę, ze jak przychodzi decyzja sądu to zawsze jest dwa tygodnie na odwołanie się do SKO. Może bali się, ze nagle zacznie walczyć. Mogłaby np. Odwoływać się z jakiegoś powodu.

No niestety ciężko stwierdzić.
 
reklama
Nie rodzina adoptowanej tylko rodzina zastępcza adoptujaca wiedziala o matce dziecka[emoji6]

Teraz tak myślę, ze jak przychodzi decyzja sądu to zawsze jest dwa tygodnie na odwołanie się do SKO. Może bali się, ze nagle zacznie walczyć. Mogłaby np. Odwoływać się z jakiegoś powodu.

No niestety ciężko stwierdzić.
Na te listy raczej nie można się odwoływać, nie jestem pewna bo to tylko informacje o miejscu pobytu dziecka. A słuchaj może to była adopcja z wskazaniem ww takim przypadku matka dziecka przekazujeg dziecko pod piecze rodzinie wybranej i bali się poprostu czy matka nie zmieni zdania?
 
Do góry