reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

1 DZIECKO PO 30-STCE

reklama
Witam was...
u mnie niestety nienajlepiej, nie dosc ze przyplatala mi sie jakas infekcja oskrzeowa to jeszcze mam infekcje pozabiegowa i lykm co 6 godz silny antybiotyk + metronidazol. Czuje sie podle. Troche sie martwie bo brzucho po zabiegu boli mnie coraz bardziej zamiast coraz mnie a tutejszy doktorek powiedzial ze mam odpoczywac i lykac leki i ze sprawa moze byc powazna. Jutro dostane wynki wymazu tej calej infekcji.. mam nadzieje ze do @ wydobrzeje.

Anusienko, no popatrz bylysmy tak blisko;-)zabieg byl jakos pare minut po 9 a ja spalam prawie do 12 a ty mowisz ze doktorka nie bylo tylko 10 minut? no to sobie pospalam :-) - podobno anestezjolog dal mi wieksza dawke narkozy bo strasznie sie balam.:-D Anusienko a co z twoja laparo? gdzie ja robilas tez na Krzyckiej? tez u naszego doktorka? wiesz co ja u niego bede po 25 pazdziernkia - jesli i tobie wypadnie wizyta w tym czasie to moze sie spotkamy:-)
 
Witam was...
u mnie niestety nienajlepiej, nie dosc ze przyplatala mi sie jakas infekcja oskrzeowa to jeszcze mam infekcje pozabiegowa i lykm co 6 godz silny antybiotyk + metronidazol. Czuje sie podle. Troche sie martwie bo brzucho po zabiegu boli mnie coraz bardziej zamiast coraz mnie a tutejszy doktorek powiedzial ze mam odpoczywac i lykac leki i ze sprawa moze byc powazna. Jutro dostane wynki wymazu tej calej infekcji.. mam nadzieje ze do @ wydobrzeje.

Anusienko, no popatrz bylysmy tak blisko;-)zabieg byl jakos pare minut po 9 a ja spalam prawie do 12 a ty mowisz ze doktorka nie bylo tylko 10 minut? no to sobie pospalam :-) - podobno anestezjolog dal mi wieksza dawke narkozy bo strasznie sie balam.:-D Anusienko a co z twoja laparo? gdzie ja robilas tez na Krzyckiej? tez u naszego doktorka? wiesz co ja u niego bede po 25 pazdziernkia - jesli i tobie wypadnie wizyta w tym czasie to moze sie spotkamy:-)
 
Witam wszystkie kochane dziewczyny!!

Majeczko - ojej co to za powikłania... Z tego co wiem, to Metronidazol nieźle daje w kość tym bakteriom, czy pasożytom więc szybko wszystko przejdzie, będziesz zdrowiutka i ból Cię opuści. Życzę Ci DUŻO zdrówka i optymizmu!! I szybkiego powrotu do "formy starankowej"!!:-) I nadal trzyma kciuki - będzie dobrze!! A co do kondycji fizycznej to kilkudniowy ból gardła właśnie zmienia mi się w ból krtani i tracę głos... Może przejdzie po lodach...

Sensi, Vonka - pozdrawiam Was gorąco Siostrzyczki i wierzę, że obie razem będziecie niedługo podziwiały owoce swoich staranek!

Sensi - życzę Ci jutro "udanej" kontroli!! :cool: A co spowodowało, że zaczęłaś wierzyć w cuda?? Coś optymistycznego się wydarzyło?? Chyba potrzebuję bardzo optymizmu - nawet jeśli to nie mój...

Vonka - absolutnie nie odstawiam Was na boczny tor... Może moja sytuacja nie jest już tak klarowna i w najmniejszym stopniu niepodobna do sytuacji "staraczek", ale przecież muszę sprawdzać, która z Was pierwsza pojawi się na liście Szczęśliwych Mamuś i czy będąc w tej roli nie zapomni o fluidkach ;-) Co mi tam - przecież mogę sobie też połapać - nigdy nic nie wiadomo... :tak: :-)

Lastrada - kto wie, kto wie... Może przyjdzie mi kiedyś sprawić takie ogłoszenie... :confused: U mnie do desperacji już niewielki krok... :szok:

Lapisku - całuski!!

Anusieńko - gratuluję dobrego wyniku badania!! Oby do @ a potem do dzieła!!

Jejku jakoś tak późno się zrobiło - chyba już śpicie... To ja zaraz też pędzę do łóżeczka!!
Całuski dla Was!!
 
Witam wszystkie kochane dziewczyny!!

Majeczko - ojej co to za powikłania... Z tego co wiem, to Metronidazol nieźle daje w kość tym bakteriom, czy pasożytom więc szybko wszystko przejdzie, będziesz zdrowiutka i ból Cię opuści. Życzę Ci DUŻO zdrówka i optymizmu!! I szybkiego powrotu do "formy starankowej"!!:-) I nadal trzyma kciuki - będzie dobrze!! A co do kondycji fizycznej to kilkudniowy ból gardła właśnie zmienia mi się w ból krtani i tracę głos... Może przejdzie po lodach...

Sensi, Vonka - pozdrawiam Was gorąco Siostrzyczki i wierzę, że obie razem będziecie niedługo podziwiały owoce swoich staranek!

Sensi - życzę Ci jutro "udanej" kontroli!! :cool: A co spowodowało, że zaczęłaś wierzyć w cuda?? Coś optymistycznego się wydarzyło?? Chyba potrzebuję bardzo optymizmu - nawet jeśli to nie mój...

Vonka - absolutnie nie odstawiam Was na boczny tor... Może moja sytuacja nie jest już tak klarowna i w najmniejszym stopniu niepodobna do sytuacji "staraczek", ale przecież muszę sprawdzać, która z Was pierwsza pojawi się na liście Szczęśliwych Mamuś i czy będąc w tej roli nie zapomni o fluidkach ;-) Co mi tam - przecież mogę sobie też połapać - nigdy nic nie wiadomo... :tak: :-)

Lastrada - kto wie, kto wie... Może przyjdzie mi kiedyś sprawić takie ogłoszenie... :confused: U mnie do desperacji już niewielki krok... :szok:

Lapisku - całuski!!

Anusieńko - gratuluję dobrego wyniku badania!! Oby do @ a potem do dzieła!!

Jejku jakoś tak późno się zrobiło - chyba już śpicie... To ja zaraz też pędzę do łóżeczka!!
Całuski dla Was!!
 
Ale się rozpisałam...
Aha - dzisiaj doznałam kolejnego szoku o wymiarze negatywnym... Limit złych wiadomości na ten tydzień mam już wyczerpany. Zatem teraz wszystko w Waszych rękach - czekam na radosne wieści o nowych dzidziolkach!!
 
Ale się rozpisałam...
Aha - dzisiaj doznałam kolejnego szoku o wymiarze negatywnym... Limit złych wiadomości na ten tydzień mam już wyczerpany. Zatem teraz wszystko w Waszych rękach - czekam na radosne wieści o nowych dzidziolkach!!
 
Wikka, Vonko i wszystkie 30-dziestki-WITAJCIE!!!:-):-)

W skrócie opiszę Wam, co takiego się wydarzyło, że uwierzyłam, że w dzisiejszych czasach cuda się zdarzają:happy::happy:

Pod koniec lipca tego roku-po 5 miesiącach diagnostyki, po 5 nieudanych próbach pobrania wycinka (w 3 klinikach) postawiono ostateczną diagnozę: mój Tata ma niedrobnokomórkowego raka płuc!!!! IV stopień (gorszego już nie ma). Na operację już za późno, chemia tylko paliatywnie (tzn. złagodzenie bólu, poprawienie komfortu i długości życia). Dla mnie-lekarza -był to szok, bo w pełni zdawałam sobie sprawę z sytuacji. Wiedziałam, ze może pomóc tylko Bóg ręką lekarza.
............................. (to był czas od lipca do przedwczoraj-temat na inną opowieść).Po drodze okazało się że są przerzuty.
Przedwczoraj kolejna tomografia. I SZOK. Lekarz kazał się przyglądać zdjęciom, bo takie rzeczy nie dzieją się po chemii: guz z 12 cm. (!!!!!!) długości zmniejszył się do 3cm(!!!!), po przerzutach zostały tylko blizny.Tata czuje się znakomicie!!Jakby nigdy nie chorował.
Wiem, że to jeszcze nie wygrana wojna ale jedna bitwa. Tata jest dziś na kolejnej chemii.
Tylko ja nie zwątpiłam i uwierzyłam w moc modlitwy.I nadal wierzę!!!
 
reklama
Wikka, Vonko i wszystkie 30-dziestki-WITAJCIE!!!:-):-)

W skrócie opiszę Wam, co takiego się wydarzyło, że uwierzyłam, że w dzisiejszych czasach cuda się zdarzają:happy::happy:

Pod koniec lipca tego roku-po 5 miesiącach diagnostyki, po 5 nieudanych próbach pobrania wycinka (w 3 klinikach) postawiono ostateczną diagnozę: mój Tata ma niedrobnokomórkowego raka płuc!!!! IV stopień (gorszego już nie ma). Na operację już za późno, chemia tylko paliatywnie (tzn. złagodzenie bólu, poprawienie komfortu i długości życia). Dla mnie-lekarza -był to szok, bo w pełni zdawałam sobie sprawę z sytuacji. Wiedziałam, ze może pomóc tylko Bóg ręką lekarza.
............................. (to był czas od lipca do przedwczoraj-temat na inną opowieść).Po drodze okazało się że są przerzuty.
Przedwczoraj kolejna tomografia. I SZOK. Lekarz kazał się przyglądać zdjęciom, bo takie rzeczy nie dzieją się po chemii: guz z 12 cm. (!!!!!!) długości zmniejszył się do 3cm(!!!!), po przerzutach zostały tylko blizny.Tata czuje się znakomicie!!Jakby nigdy nie chorował.
Wiem, że to jeszcze nie wygrana wojna ale jedna bitwa. Tata jest dziś na kolejnej chemii.
Tylko ja nie zwątpiłam i uwierzyłam w moc modlitwy.I nadal wierzę!!!
 
Do góry