Witam was moje kochane...
Co do porodu to z calego serca nie zycze nikomu takich przezyć... Do szpitala trafilam o 7.30 rano w poniedzialek 25.08. Podano mi 3 kroplówki z antybiotykiem bo wody odeszly w sobotę. Ale miałam juz skurcze. O15.00 podano mi pierwsza kroplówke z oxytocyną .O 20.00 były (o zgrozo
)2 cm rozwarcia a cierpiałam juz okropnie...Niestety szkoła rodzenia mi sie nie przydała bo przez cały poród byłam podłączona do KtG i króplówek więc musiałam leżeć. Kiedy już umierałam z bólu po 13 godz męki wykorzystałam wszystkie możliwe znieczulenia na CUDOWNYM epiduralu kończąc . A dalej już bez bólu skurcze i rozwarcie na 8 cm. Niestety nad ranem nie miałam juz siły...:-(
Po 25, 5 godzinach porodu mimo moich usilnych starań parcie nie wychodzilo i Gabrysie wyciagnieto przy pomocy próżnociągu i kleszczy..:-(No i krowtok i kroplówki po 2 bo starciłam duzo krwi....Ale wreszcie ujrzałam swoje cudo... Kolejne godziny przezyłam rózniez bez snu bo w ciągu dnia badania i dziecko a w nocy krzyk i uspokajanie malucha zestresowanego porodem ( cała noc nie spała..) Także po 2 dobach bez snu czuję sie jak zombi ale jestem najszczęsliwsza mamusią na świecie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Anusieńko powodzenia!!