Witam po dłuższej przerwie

Dalej zasilam krąg 30-latek starających się o pierwszą dzidzię. Mimo zakupu testów owu jakoś nadal marne wyniki... Nie będę pisać o tym, że nie potrafię nawet trafić we właściwy moment aby używać testów a może jestem ślepa. Do tego trochę rozgoryczona bo dowiedziałam się, że kolejna kumpela jest w ciąży!
Będąc ostatnio u gina pogadaliśmy sobie tak od serca no i dostałam ochrzan za obsesyjną chęć zafasolkowania. No ale powiedzcie same czy to można jakoś wrzucić na luz gdy nad uchem tyka zegar? Wiem już chyba świruje i to dlatego. W każdym razie od jakiegoś czasu nie obserwuje u siebie śluzu, który świadczy o dniach płodnych no i w nawiązaniu do moich słów dostałam receptę na miesięczną kurację w trakcie której mają trwać intesywne starania. Z przykazaniem aby zrobić to w trakcie dłuższego urlopu. Więc czekam sobie na długi urlop i szlag mnie trafia. Jedno pozytywne... w tym miesiącu pojawił sie śluz owulacyjny no i ostro się przytulamy. Zobaczymy co z tego wyjdzie. W każdym razie jeśli kuracja nie pomoże i nie zajdę w ciążę wtedy gin powiedział, że nie będzie żartów. No i ja panikara już mam stresa...
Ech, musiałam się wyżalić... A wiem, że Wy mnie zrozumiecie.
Pozdrawiam Wszystkim.