reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Wieści od rozpakowanych mamusiek

reklama
Kairka mocno trzymam kciuki za Lenkę

Wiola mój Kuba też tak się bawi głosem, czasem piszczy czasem skrzeczy, ma takie etapy, nie jest to cały czas.

A co do ekspozycji na gluten to są nowe zalecenia teraz ale nie trzeba ich wprowadzać.
Ekspozycja na gluten - osesek.pl - ciąża, noworodek, niemowlę, wychowanie i rozwój dziecka, rozszerzanie diety

Gosiu
co do glutenu to moj pediatra nalegal zebym wprowadzila Stasiowi. Mialam ogromne obawy, zwazywszy na jego brzuszkowe problemy na poczatku. Ale jest ok, zadnych niepokojących reakcji. Pol lyzeczki dodaje do mleczka raz dziennie.
 
Kairko,az mi serce scisnelo!!mocno mocno Was przytulam!!Lenko,Skarbku jestes taka dzielna!!!
Wiolu,piski to norma i pewnie beda coraz czestsze.dwulatki robia to tak,ze szyby drza;)
 
Kaira - mocno trzymam kciuki, niech już będzie ten 5 lipiec :wściekła/y: Jesteście w domku czy w szpitalu, kurczę może lepiej by Was mieli w szpitalu pod kontrolą??? :sorry2: Lena trzymaj się Skarbie!!!

Wiolka - Ada już miała 2 etapy takiego piszczenia, było też chrumkanie i odchrząkiwania, a teraz potrafi wszystko na raz ;-)


Gluten - ja podawałam od 5 m-ca, a podawałam tak, jako że Ada jadła już moje zupki, to wrzucałam kaszkę manną dla dorosłych do zupki pod koniec gotowania. Na początku 1 łyżeczkę, potem 2, 3 i doszliśmy do łyżki. A że z takiego gara wychodziło mi 7 zupek, no to 1 łyżeczka x 7. Gluten może uczulać, więc obserwujcie. Teraz cały czas do zupy jeszcze wsypuję (bo Ona swój pierwszy obiad to je u mojej mamy i stąd dalej zupki gotuję), ale i tak Ada je już wszystko z nami.
 
Cześć!

Kaira, mocno przytulam! Tak mi przykro, że Lenka tyle się musi nacierpieć z tą przepuklinką, a Ty nastresować. Byle do piątego...


Nie wiem o co Szymonowi chodziło, tak czy siak spałam od 1 do 5, więc teraz czuję się jak własne zwłoki. Trochę kiepsko mi się dzień zaczął :-/


Miłego dnia
 
WITAJCIE Kochane!!!!
biggrin.gif
biggrin.gif
biggrin.gif
biggrin.gif


24.05.2011r. trafiłam do szpitala w trybie natychmiastowym z: nadciśnieniem, anemią oraz małopłytkowością. Dwa dni później wzięto mnie na "próbę porodu" - bezskuteczny zabieg, albo ja taka twarda
laugh.gif

27.05.2011r. w szpitalnym łóżeczku, przy żartach z towarzyszkami z pokoju, że nasze dzieci się nie spieszą na świat, bo są punktualne, odeszły mi wody...Głupia ja stara, myślałam, że się zsiusiałam do łóżka, próbowałam nawet "ściskać", ale zorientowałam się, że to już TO!!! Niestety wody okazały się zielone, więc natychmiast na porodówkę.
Na porodówce dzielny Tatuś trzymał mnie za rękę, głaskał, tulił i....uwaga! ŚPIEWAŁ
laugh.gif
laugh.gif
Co położna miała ubaw, bo mój P śpiewał mi kołysankę, na co położna "panie Przemku, pańska żona nie ma spać, tylko rodzić!!!", na co P w ogóle nie zareagował i śpiewał dalej "śpij mój koteczku w ciepłym łóżeczku" hahaha
Bóle były coraz bardziej odczuwalne, ojjjjj
eek.gif
wszystko wskazywało na to, że powoli i "dobijemy do brzegu" naturalnie...niestety, gdy położna zorientowała się, że puls Małego drastycznie spada, podjęto decyzję o natychmiastowej cesarce. Byłam przerażona, bo broniłam się przed cc, jak nikt, ale najważniejszy był Mały! Na stole operacyjnym było wesoło
laugh.gif
Wszyscy żartowali, śmiali się i ogólnie wspominam sympatycznie....do czasu...podczas zszywania już zaczęłam się źle czuć. Wymiotowałam, ciśnienie spadało, no, ale jakoś jeszcze dawałam radę. W końcu wyciągnęli Brzdąca - 4020 i 55cm!!!
Dostałam Malucha dosłownie na kilka chwil...zryczałam się strasznie. Był taki....DUŻY i taki maleńki!!!! Cały różowiutki. Pięknie uśmiechnął się do mamy i zabrali go na pierwsze fotki!, bo tatuś już czekał. Przewieźli mnie na salę obserwacyjną, do dwóch innych dziewczyn - też po cc. One chichotały, a ja zwijałam się z bólu...a gdy położyli mi na brzuch, przeogromnie ciężki wór z piachem dla obkurczenia się macicy, to myśłałam, że witam się już ze Św. Piotrem. Po 2h męczarni, zwijania się z bólu, tony środków przeciwbólowych, dr stwierdziła, że coś jest nie tak...ciśnienie miałam już bardzo słabe, tętno spadało, ogólnie mało kumałam i nie wiedziałam, gdzie się znajduję. Dr zajrzała pod koc i zbadała palpacyjnie...i....się zaczęło...sorry, ale będzie obrazowo...zaczęła wręcz wygrzebywać ze mnie kawały skrzepów, krwi itp. Ja tylko dziękowałam, że czuję ulgę...Decyzja - trzeba wyczyścić. Zatem jazda do zabiegowego. Tam tylko pamiętam, że dostałam znieczulenie i odjechałam. Resztę znam z relacji lekarzy, położnych i rodziny...Z zabiegowego, trafiłam na OIOM. Nastąpił wstrząs hypowolemiczny oraz atonia macicy...Pani Doktor zrobiła wszystko, by uratować - najpierw moje życie, a później moją macicę - do końca życia będę jej wdzięczna, CUD kobieta. Po kolejnej operacji, kiedy przewozili na mnie na salę, coś czułam, że jest nie tak...na korytarzu rodzina, a przecież kilka godzin temu jechali do domu??!! Przerażona wybełkotałam, która godzina. Odp. 22:00 i w tym momencie już wiedziałam, że "coś" się wydarzyło. W nieświadomości byłam długo...pamiętam tylko, jak pani dr przyszła do mnie w nocy, siadła na łóżku i powiedziała "pani plusem było to, że jest pani młoda", później "nastraszyła nas pani strasznie"...
Jak się później okazało, ginka podczas operacji zastosowała jakąś nową metodę, by ratować macicę...wiem, że po 3 dniach, w zabiegowym mi wyciągali zwitki pozwiązywanych ze sobą tamponów...ileż ja dostałam krwi i osocza...ileż prochów przeciwbólowych...wszędzie welflony, nawet w szyi...i ciągle na morfinie...morfinie...morfinie...Przez to wszystko małego dostałam późno i to też wybłagałam, by mi go przywieźli...do piersi dostawić nie mogłam, ze względu na leki, które mi podawali, więc tatuś karmił butlą, ja mogłam tylko patrzeć, z krwawiącym sercem, że nie mogę Go przytulić, wziąć na ręce...ech....serce mi pękało, ale wiedziałam, że muszę dojść do siebie, by móc się nim w pełni opiekować. Kiedy doszło do tego wielkie momentu, wyłam...po prostu wyłam...i powiem Wam, że wszyscy mi na to pozwolili...wiedzieli, że Nasz CUD jest wyczekiwanym dzieckiem...to była wzruszająca chwila i nigdy jej nie zapomnę. Dla takich chwil warto żyć! Niestety już po godzinie zabrali mi go, ale słyszałam go doskonale, leżałam na przeciw sali noworodków...doskonale wiedziałam, że to mój Miłoszek płacze, domaga się mleczka
biggrin.gif
Kiedy w miarę doszłam do siebie, przywieźli mi Go na noc. Jakże ja byłam szczęśliwa, ale i przerażona! Jednak położne okazały się bardzo pomocne, wszystkiego mnie nauczyły, pokazały...i zaczął się kolejny mój dramat...przez to wszystko pokarmu w piersiach nie było. Zaczęłam walkę już w szpitalu...przystawiałam go cierpliwie raz do jednej, raz do drugiej, kończyło się rykiem Małego. Oczywiste - przecież nic nie leciało. Ginka wytłumaczyła mi, że to może być chwilowy zastój pokarmu, że po cc też jest inaczej, poza tym leki zrobiły swoje...ja się jednak nie poddawałam...P kupił laktator i męczyłam te dydy non stop - bezskutecznie.
01.06.2011r. wielki dzień! Wychodzimy do domku!!! Radość na pół oddziału. Położne czule się żegnały z naszym Cesarzem, tak go nazywały, mimo podania imienia, niby nazwa od cc, ale one tłumaczyły inaczej, no nieważne...w każdym razie, w domu Miłosz robił na wszystko ogromne oczy...oprowadziliśmy go po całym domku, aż w końcu położyliśmy w jego pokoju...cichutki, spokojniutki, jakby dziecka nie było
biggrin.gif
tylko co 3h budził się na jedzonko i zmianę pieluszki...
Dziś Miłosz ma 3 tygodnie i 3 dni...
Ja nadal molestuję cycki laktatorem w nadziei, że choć kropelka poleci...piję herbatki na laktację, masuję, robię ciepłe okłady...z bólem serca to wszystko znoszę...
P w roli taty sprawdza się znakomicie, robi wszystko, karmi, przewija, kąpie, masuje, spaceruje i rozmawia z małym. To mi dużo daje, bo po operacjach jeszcze w pełni nie doszłam do siebie...
Mimo wszystkich złych wspomnień, dziś jestem w pełni szczęśliwą kobietą...a gdy widzę w oczach P szczęście i spełnienie...ech...wzruszam się za każdym razem...
Warto, było przeżyć wszystko, by móc cieszyć się tą chwilą...

Dziękuję za uwagę
laugh.gif
laugh.gif

Dość chaotycznie, ale jedną ręką piszę, a drugim uchem haha słucham, czy mały śpi...

I jeszcze...przedstawiam Wam osobiście Naszego Synka - dziś już waży 4700
shocked.gif


100_7933.jpg
 
Ewelinka WITAJ W DOMU !!! MIŁOSZKU WITAJ WŚRÓD NAS :-) Oboje jesteście bardzo dzielni. Przytulam Was mocno, mocno, mocno! I wierzę, że wszystkie te traumatyczne wposmnienia szybko zostaną wyparte przez radość wspólnego bycia ze sobą po tej stronie brzuszka :-)

Kaira trzymam kciuki! Biedna ta Twoja Córunia. Wierzę, że dacie radę doczekać do 5 lipca, a po nim będzie już tylko lepiej.

Ola81 9kg? O matko! Ale Ci Twój Skarb rośnie. Moja Emi jest starsza, a ma teraz może 8,5 (przy ostatnie wizycie pod koniec maja miała 8).

Lill ale masz fajnie z Adą. Moja Emi to spokojnie sama nie zaśnie. Bardzo broni się przed snem. Widać, że się pokłada. Przytula się na chwilę do mnie, za chwilę gdzieś zaczyna raczkować i raczkując płacze ze zmęczenia. I widać, że chce i nie chce spać jednocześnie. W końcu usypia, ale ile to nas nerwów kosztuje to nasze...

Co do jedzenia, to też Emi ma różne loty. Wczoraj np. na kolację nie zjadła kompletnie nic. Jak tylko podchodziłam z butlą to odrazu na jej widok był ryk. Rano wypiła 210, ale tak na dobrą sprawę od 18 nic do 7 nie jadła. I tak czasem właśnie ma. Teraz bardzo się ślini, więc podejrzewam nowe ząbki. Może to dlatego...

Gluten wprowadzam dopiero od miesiąca. Nie wprowadziłam go jednak w 5 m-cu. Teraz do kaszki dodaję też kaszkę mannę. Najpierw 1 łyżeczkę, teraz 2. I tak będziemy zwiększać stopniowo. Do tego dokupiłam ciasteczka z glutenem, a i dajemy Emi skórkę od chleba, kawałek makaronu, itp. Emi coraz bardziej zagląda nam do naszych talerzy. I tu ja mam chyba coś z głową, bo nie wiem co mogę a co nie Jej dać i w jakich ilościach. Boję się, że brzuszek Ją będzie bolał. Pomóżcie mi przełamać te lęki... Wczoraj np. M dał Jej odrobinę jajecznicy. A ja już miałam wizje... Nie mogę sobie z tym poradzić. Przecież kiedyś zacznie jeść jak "dorosły"... Nie wiem skąd u mnie te strachy, ale sa na tyle silne, że nie mogę sobie z nimi poradzić. H E L P !!!

Ja ostatni dzień w pracy. Mogłabym wyjść wcześniej, ale oczywiście mój podatnik ma w poważaniu dostarczenie reszty dokumentów, więc będę tu kiblować... Wrrrr...
 
reklama
Ewelinka a zmi ciarki po plecach przeszly ciesze sie ze juz w domku i ten koszmar sie skoncyzl a mautki przeslodki :-) spokojnie ja tez mecyzlam sei z laktatorem pij duzo wody i mecz a napewno cos z tego wyjdzie :-)
Kairko 3 mam kciuki zeby Lenka wytrzymala do tego lipca to juz nie dugo ehhh przytulam mocno :(
 
Ostatnia edycja:
Do góry