reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Nasze maleństwa - pediatra, problemy, radości, jak rosną nasze pociechy

lajfik jak to zrobiłaś ze smoczkiem?? Wiem, że u nas nie będzie bez awantur - butla z mlekiem nad ranem to był meksyk - Jurand przez tydzień wstawał o 5 - później mu na miesiąc przeszło i po miesiącu znów budził się na mleczko przez jakiś czas. Teraz po ponad pół roku jest już ok. Próbowałam ze smoczkiem już kilka razy, ale drze się niesamowicie.
Co wymiarów dzieciaków to mam zdanie takie jak Lajfik nie ważne jakie duże byle się rozwijało dobrze.

Powiem wam, że od września Jurand poszedł do nowego przedszkola - przedszkola prawdziwego. Bardzo lubił to poprzednie i myślałam, może przez pierwsze dni będzie problem, a Jurek zadziwił mnie niesamowicie bo ciągle rano mówi, że on chce do nowego przedszkola.
Z sikaniem jak walczyłam od marca i już zaczęłam czytać książkę jak nauczyć dziecko w tydzień sikać - Jurand z dnia na dzień przestał sikać po nogach i zaczął wołać. W dzień jak śpi nie sika w pieluchę, po nocy pielucha mokra - ale wstaje rano i do nocnika "pierwsze" siku robi.

Nimfi Jurand zaczął jeść dość spore kawałki na główne posiłki. Myślę, że i Maciek zacznie. Tylko tak jak ci pisałam już wcześniej u nas posiłek nie może trwać dłużej niż 20-30 min bo ja tracę nerwy :DDD.
 
reklama
U nas jest smoczek.... i butla mleka ze smokiem....
Choc mlody juz coraz rzadziej chce to ssac, ale chyba w jego psyhice siedzi przezwyczajenie zeby trzymac ta gumę w buzi :p


Maciek ma prawie metr i wazy ok 15kg - dokladnie nie wiem.
Ale wydaje sie byc troszke wiekszy od rowiesnikow. Takze kupuje ubrania juz na 4-5 lat czasem, choc w standardzie mamy te na 3 lata ;)


Choc tyle dobrze ze mlody jest calkiem odpieluchowany (w nocy tez). Dobrze ze to teraz sie stalo, niz zeby mial brac przyklad z mlodszego brata i siedziec w Pampersach nie wiadomo ile :p
Bardzo chetnie korzysta z WC dla doroslych ;) Nie chce juz nocnika.
W nocy zaliczyl tylko jedna wpadke z przesikaniem, ale na podklad chlonny wiec materac czysty ;)


A teraz ciag dalszy naszej katastrofy jedzeniowej....
Juzm mi rece, nogi opadaja i wszystko inne co tylko moze :(
Czuje sie tak bezsilna w tej kwesti niejadkowej ze szok.
Nie wiem czemu on mi to robi, bo nieraz wyraznie widac ze odmawia jedzenia na zlosc mnie.
Nieraz staram sie odpuscic na kilka dni i nie namawiac go, ale to nie daje zupelnie nic.
Juz szkoda mojego stresu zwlaszcza teraz gdy nie powinnam sie denerwowac. Musi to minac jakos samo z siebie. Musze przeczekac choc przyznam ze jest mi bardzo trudno patrzec na dziecko co chudnie w oczach.


No to zdam jeszcze relacje przedporodowe ;)
Mam infekcje drog moczowych i grzybicza pochwy. Przez to polozna zwiastuje mi wczesniejszy porod. A dodatkowo dzis doszla kwestia utraty wagi. W ciagu tygodnia stracilam 40dag. To tez wg poloznej przygotowanie do porodu...
No coz jak na razie za wczesnie na rozpakowanie wiec po cichu licze ze choc miesiac jeszcze wytrwam w dwupaku.
Mieszkanie nie gotowe na maluszka, ja psychicznie tez nie jestem gotowa.... Mam nadzieje ze prognozy sie nie spelnia i jeszcze miesiac choc wytrwamy w dwupaku.
 
Ostatnia edycja:
nimfii niewiarygodne jak ten czas leci,pamietam jak jeszcze niedawno napislas,ze spodziewasz sie malenstwa,a juz niedlugo bedziesz go tulic w ramionach

Dawno nas tu ne bylo,Gracjan rozwija sie bardzo dobrze,przed drugimi urodzinami odstwilismy butle,a zaraz potem mlody zaczal sikac na nocnik,jednak wciaz zakladam mu pieluch na noc,podczas popoludniowych drzemek spal bez pampersa i to wlasciwie od pczatku nauki siusiania na nocnik,od jakiegos czasu zrezygnowalismy z drzemek,bo moje dziecko chodzilo spac o 22;30 czasmi 23,teraz zasypia o 20.30-21 Mlody gada jak najety codziennie zaskakuje mnie czyms nowym Z jedzeniem nie mamy wiekszych problemow,Gracjan potrafi czasami zjesc wiecej ode mnie Smoczek wciaz u nas jest ale tylko do snu,tyle razy probowalam mu go zabrac,ale bez skutku,stwierdzilam podobnie jak Aga ze kiedys sam odrzuci Problem jest z nockmi,bo mlody budzi sie w nocy i przychodzi do nas do lozka,proby odeslania go do jego pokoju koncza sie placzem,wiec albo ide z nim do jego lozka i najczesciej zasypim tam,ale bywa i tak,ze mlody wslizguje sie do naszego lozka tak cichutko,ze nie budzi nas i rano okazuje sie,ze przespal z nami pol nocy jescze kilka miesiecy temu napisalam wam,ze jest bardzo niesmialy i boi sie dzieci,teraz jest swoim przeciwienstwem,co mnie bardzo cieszy,jednak podczas zabawy czesto bije dzieci,wyrywa im zabawki,tlumacze mu,ze nie wolno,ale on dalej swoje Jeszcze niedawno mielismy dosc ciezki okres,mlody byl nieznosny do granic wytrzymalosc, balam sie z nim wyjsc do miasta bo odstawial straszne szopki,jednak ten okres mamy juz za soba i dobrze bo nieraz sama plakalam z bezradnosci,brakowalo mi cierpiwosci ...
Co do wymiarow to Gracjanek wazy 16.5 kg i mierzy ok 100 cm jest wiekszy od swoich rowiesnikow,a i ostatnio ciagle pyta "co to jest"jednak gdy dostanie odpowiedz nie drazy tematu,tylko szuka kolejnego obiektu:D
 
Hej dawno nas nie było - długi urlop, wdrażanie w przedszkole i nowy rytm dnia. Powoli osiągamy stabilizację ;-) Wercia w przedszkolu super, zaadaptowała się migiem (płakała tylko na tych godzinach przygotowawczych w sierpniu, we wrześniu ani razu nie płakała). Jest bardzo samodzielna, sama je, ubiera się (zapnie nawet kurtkę na zamek i sweter gdy ma większe guziki), załatwia na kibelek. Na początku, gdy już zostawała na leżakowanie spała, od 2 dni tylko leży. Siostry ją chwalą, że szybko łapie wszystko czego się uczą i jest bardzo grzeczna - ciekawe czemu ja tego w domu nie mogę powiedzieć ;-)
Lila ogólnie grzeczna. Jest bardzo pogodnym dzieckiem, byle co jest powodem do szaleńczego śmiechu z piskami i okrzykami. Pełza już po podłodze, zwłaszcza gdy Wercia położy się obok. Większy problem jest tylko ze spaniem. Najlepiej to śpi na dworze w wózku (choć już tylko godzinkę - dwie na raz, czasem tylko pół, a nie tak jak kiedyś nawet 3,5). W miarę dobrze śpi też w samochodzie, a w domu to tylko ze mną przy cycu :-( Po urlopie, gdy spała z nami odrzuciła też palucha jako usypiacza - uspokajacza i niestety teraz o 23 już z nami w łóżku ląduje, bo inaczej co pół godziny pobudka - wcześniej dopiero 2 - 3 w nocy pierwszy raz się budziła. Fakt, idą jej ząbki (już ma dwie 1 dolne), a to nie pomaga w dobrym spaniu. Ale ogólnie jest do schrupania i powiem Wam szczerze, że jak tak patrzę na nią, jak się rozwija, jak wiele radości daje każdy dzień, każdy "pierwszy raz", to chciałabym mieć co najmniej jeszcze jedno dziecko ;-)
 
mysia tez obawialam sie ze Maciek jest zbyt niesmiały. Wrecz uciekal od rówiesnikow. Ale teraz mu sie to prostuje i coraz chetniej sie bawi z innymi, aż miło popatrzeć :D


agniesia bardzo przyjemnie czyta sie to co piszesz :) Bo sama jestem teraz pelna obaw, jak to bedzie z drugim maluszkiem - jak poradzi sobie z tym Maciek, oraz niemowlaczek, któremu pewnie bede poświecac mniej czasu, niż Maćkowi na tym etapie rozwoju.
Ale jak czytam twojego posta pelnego optymizmu to zaczynam wierzyć, ze bedzie super i że będę mogla cieszyć sie macierzyństwem, a nie tylko padac ze zmeczenia każdego dnia :)




Chcialam sie Was podpytac w jaki sposób poruszacie z dziećmi tematy intymnosci?
Nasze dwulatki coraz czesciej i chetniej pytaja "co to?" wiec niebawem coraz wiecej trudnych pytan zostanie postawionych.

U nas jest tak póki co, że Maciek odróżnia w jaki sposób anatomia róznia się chłopcy i dziewczynki. Lubi sobie rozbierac lalki i pokazywac co gdzie maja, albo chodzic z nami do WC. Wie ze on, tata czy dziadek maja sisiaka, a mama, czy babcia nie mają, za to maja duże piersi.

No i taka mnie naszla refleksja, czy to nie za wczesnie na takie rozmowy o intymnosci?
No bo jak sobie przypomne to ja dopiero jak chodzilam do podstawówki dowiedzialam sie ze chłopcy maja sisiaka i moga sikać na stojąco. To bylo dla mnie zaskakujace, ale wczesniej mnie to nie interesowalo i nie pytalam rodzicow. Ani tez nie pytalam skad sie biora dzieci, ani o seks.

Skad wiec takie zainteresowanie cialem już u dwulatków?
Pamietam ze moja (teraz 6letnia) kuzynka jak milam 3 lata to juz wiedziala skad sie biora dzieci. Miala specjalna ksiazke o porodzie i potrafila opowiedziec ze dzidzius jest w brzuszku, ze sie urodzi itp. Wtedy tez moja ciocia miala wątpliwosci czy nie za wczesnie na te rozmowy z córką.

Napiszcie jak jest z tym u Was?
 
Drogie dziewczyny!:-)

Oto jestem juz i ja! Dziekuje, ze o nas myslicie i przepraszam, ze sie ostatnimi czasy w ogole nie odzywam. Zycie biegnie, ze czasem sie zastanawiam, jak my wogole przetrwalismy do tej chwili. U nas zupelnie nie koniec naszych klopotow, niestety… Pisze do Was, by Wam doniesc, ze nadchodzi bardzo wazny i delikatny moment dla Julianka. Dlatego szczegolnie w tym czasie potrzebne nam sa wszystkie dobre mysli wszystkich dobrych dusz, aby wesprzec moje dziecko na tym trudnym etapie.

Julianek zakonczyl chemie jakis miesiac temu, ale bynajmniej nie jest to koniec i problem jak byl tak i pozostaje. Co wiecej, chemii nie mozna podawac w nieskonczonosc, na razie jeszcze nowotwor jest pod kontrola, ale z czasem i na nia sie uodparnia i wtedy trzeba podejmowac na szybko drastyczne i nieodwracalne w skutkach decyzje. Choc sytuacja Julianka wydaje sie byc stabilna na chwile obecna, to jednak w krotkim czasie trzeba cos zdecydowac,aby nie zostawiac nowotworowi zbyt duzo czasu na potencjalny wzrost, bo jak same rozumiecie nadal jest aktywny.

Dlugo moglabym opowiadac o tym co przeszlismy w tych ostatnich miesiacach i co przechodzimy teraz, ale nie chce Was tu zanudzac naszym problemem, ktory w ogole nie jest sytuacja standardowa tak jak te, ktore tu na forum poruszacie.Streszcze zatem krotko to, co najwazniejsze.

W sumie Julianek zniosl dosc dobrze po raz drugi chemioterapie, razem dostal 9 kolejnych blokow, obeszlo sie tez bez zbytnich dodatkowych pobytow w szpitalu, bo tym razem nie zapadal czesto na infekcje. Tym niemniej nowotwor zyje... no i Julianek przestal mowic, tzn. tak jakby cofnal sie albo zatrzymal w swym rozwoju, bylo podejrzenie ze moze niedoslyszy, bo wiele z tych cytostatykow, ktore mu podawano, moze uszkodzic sluch, ale po dokladnych badaniach, stwierdzono, ze slyszy, a przynajmniej nie kwalifikuje sie donoszenia jakiegos aparatu sluchowego. Zatem problem tkwi w czyms innym, a raczej w nienormalnym zyciu jaki prowadzi to dziecko, ktore ma ciagle stycznosc z obcymi ludzmi, lekarzami, szpitalami, lekami i bolem. Wyglada na to, ze zamknal sie w sobie i przestal komunikowac za pomoca slow. Dlatego tez od pewnego czasu chodzimy do logopedy i mamy nadzieje, ze z czasem nadrobimy to co stracilismy w trakcie terapii. Poza tym, zwrocilismy sie o druga opinie co do dalszej terapii do Amerykanow i ci absolutnie zalecili radykalna operacje i radioterapie. Niemcy dlugo sie zastanawiali co teraz wchodzi w rachube dla dziecka majac na uwadze przede wszystkim jego dobro, tzn nie tylko przezycie, ale i dobra jakosc pozniejszego zycia. Poczatkowo chcieli poddac go na razie tylko standardowej radioterapii (co oznacza codzienne, wysokodozowane naswietlanie nowotworu promieniami Roentgena, w celu wypalenia go, przez okres 6 tygodni, przy czym dziecko musi kazdorazowo zostac postawione w stan glebokiego uspienia przez anastezjologa), ale wiaze sie ona z wieloma innymi ryzykami dla tak malego dziecka, ktore, suma sumarum, przewyzszaja potencjalne korzysci. Zatem to rozwiazanie zostalo odrzucone. Pozniej, prawdopodobnie pod wplywem opinii Amerykanow, zaczeli rozwazac mozliwosc operacji. Przypadek Julianka jest, jednak, tak rzadkim przypadkiem, ze trudno jest nawet w tak duzym kraju jak Niemcy znalezc centrum specjalizujace sie w miesakach dzieciecych. Po dlugich poszukiwaniach, jednakze,znalezli centrum, ktore styka sie z podobnymi przypadkami. Jest to szpital uniwersytecki w Tybindze, kolo Sztuttgartu na poludniu Niemiec. Tam tez Julianek zostanie poddany operacji. Bedzie to wielogodzinna, bardzo trudna i zlozona operacja... Po usunieciu nowotworu w tej samej sesji operacyjnej wlozone zostana Juliankowi szyny do brachyterapii (to rodzaj radioterapii, ogolnie uwazanej za mniej szkodliwa, choc praktykowanej tylko w specyficznych przypadkach, w ktorej do guza lub w jego sasiedztwie operacyjnie wkladany jest material radioaktywny, ktory pozostawiany jest tam przez kilka dni, aby zadzialal, a nastepnie wyjmowany). Jak same rozumiecie dla Julianka nadchodzi bardzo trydny i decydujacy moment, ktory zawazy na jego dalszych losach.Operacja wiaze sie bowiem z wieloma ryzykami, komplikacjami, ktore moga powstac w jej nastepstwie. Nie chce tu wszystkich wymieniac, by Was i siebie samej po raz kolejny nie zalamywac. Powiem tylko o jednej, ktorej ryzyko jest chyba najwieksze, przynajmniej wedlug slow ordynatora chirurgii tu w Berlinie:inkontynencja, tj. nietrzymanie moczu. Polozenie nowotworu pomiedzy sciana tylna pecherza, cewka moczowa, wokol ktorej przebiega gruczol kroczowy, a odbytnica jest wielkim problemem, wlasnie tam przebiegaja wszystkie nerwy kontrolujace wyproznianie. Istnieje zatem bardzo wysokie ryzyko, ze przy separowaniu nowotworu dojdzie do nieodwracalnego uszkodzenia nerwow. W takim przypadku dziecko musialoby do konca zycia chodzic z woreczkiem na siusiu przyczepionym do brzuszka. Chirurdzy w Tybindze po wstepnym przejrzeniu slajdow sa optymistyczniej nastawieni od naszych oknologow w Berlinie, niemniej jednak nie widzieli jeszcze dziecka i nie otworzyli brzuszka, by zobaczyc naocznie. Prawda jest taka, ze dopiero podczas operacji mozna bedzie zrozumiec co da sie usunac, co uratowac a co wyciac. Bardzo mozliwe, ze potem nasze zycie nie bedzie juz wiecej„normalne“, choc, jak same wiecie, wlasciwie jeszcze w ogole takie nie bylo.

Do Tybingi wyjezdzamy cala rodzina juz w przyszlym tygodniu, chcemy przez2-3 dni najpierw spedzic troche czasu razem z dziecmi, zwiedzajac i spedzajac czas na swiezym powietrzu. Potem od 7-go bedziemy na oddziale. Sam termin operacji jest wyznaczony na 10 pazdziernika. Prosze Was otoczcie Julianka dobrymi myslami w tym czasie i nie puszczajcie Waszych zacisnietych kciukow. Mozecie zwerbowac i innych, by w tym czasie cieplo mysleli o moim synku. Moze w ten sposob uda sie nam wymusic na Tym na gorze uratowanie mojego synka i wszystkich jego organow. Pisze na watku otwartym, bo moze sa wsrod czytajacych i inne dobre dusze, ktore chca sie dolaczyc i przekazac nam troszke pozytywnej energii.

Bede Was oczywiscie informowac. Wkleje jeszcze jakies fotki, byscie zobaczyly naszego malego bohatera.

Calusy dla Waszych pociech!:-)

Mama Flavii i Julianka
 
Ostatnia edycja:
Mamaflavi normalnie aż się poryczałam jak czytałam Twój post. Będę trzymać kciuki z całych sił, oby wszystko potoczyło się dobrze :)) też ściskam i przytulam mocno całą Waszą rodzinkę a w szczególności małego Julianka :**
 
Mamoflavii, trzymamy mocno ......posyłamy Wam dużo dużo ciepłego światełka, aby Julianek zniósł wszytko dobrze, najlepiej jak można ....Zyczę wam dużo sił....ściskam mocno....Będę myślała pozytywnie 10 ...
 
reklama
mamoflavii, ja również myślę o Was bardzo często. z całych sił ściskam kciuki, żeby wszystko poszło tak jak potrzeba. a potem czekam już tylko na coraz to lepsze wieści;-) tulę mocno mocno mocno!
 
Do góry