Masz trochę racji, ale z drugiej strony są pewne etapy rozwojowe, które przechodzą wszystkie dzieci i nie przeskoczysz tego. Ja na przykład często jestem zmuszona wziąć pod pachę mojego wrzeszczącego i wierzgajacego półtoraroczniaka z placu zabaw, bo nie umiem mu inaczej wytłumaczyć, że teraz czas na spanie/jedzenie. Drugą ręką pcham wózek, do którego nie chce się dać włożyć. Jestem ciekawa, co wtedy myślą ludzie, którzy na to patrzą. Jedni pewnie "matka potwór", a inni "niegrzeczne dziecko"... Doświadczenie mam niewiele większe niż Ty, ale wiem jedno - jestem dla dziecka przede wszystkim opiekunem, który ma zaspokoić jego potrzeby i wyznaczać mu granice. Na partnerskie dyskusje przyjdzie czas. Sue me