reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Zwolnienie lekarskie

Pozwolę sobie odnieść się jeszcze do jednej rzeczy, bo aż sobie z ciekawości sprawdziłam :D

Otóż bardzo zaciekawił mnie argument, że ja sobie płacę skladki, to teraz mogę iśc na pełnopłatne L4 na cala ciąże.

Otóż w przypadku moim jeden miesiąc pełnopłatnego L4 to 28 miesięcy odprowadzania składki zdrowotnej. Zakładając, że po drodze nie idę na wizytę, nie dostaję częściowo refundowanych leków, nie korzystam z opieki medycznej w żadnym innym zakresie, tylko ta składka "czeka" na moje L4.
8 miesięcy pełnopłatnego L4 u mnie to 224 miesiące skladkowe czyli 18,5 roku pracy :D

To sie w żaden sposób nie kalkuluje. W żaden 🤷‍♀️ zwłaszcza, że do tego warto dodać to, co NFZ płaci szpitalowi za poród albo za opiekę w ciązy, jezeli nie macie prywatnej. Do tego ewentualne leki.

Argument totalnie odklejony z tymi składkami.
 
reklama
Jezu przepraszam, ale aż się wtrącić muszę. Z PIPem jestem w sumie na bieżąco bo moja znajoma ma sprawę z sądzie z pracodawcą. Nie będę aż tak podawała szczegółów, ale wierzcie mi jest łamane prawo i to ostro i wg jej prawnika pozew jest mocno zasadny i wiecie co? Była fakt jedna rozprawa, a drugą odwołali. Nie podając ani przyczyny, ani kolejnego terminu i z tego co mi/nam jest wiadomo firma ma takie plecy, że jedyne co można zrobić to przestać walczyć. Zgadzam się tu z Wami wszystkimi, no może z małymi wyjątkami. Walka jest bardzo ważna, zwłaszcza o swoje prawa i ich egzekwowanie, ALE jak (tak kobieta-kobiecie wilkiem) są debilki, które „łapią pracodawcę na dziecko” czyt. ledwo okres próbny mija a ta już na l4. Są te, które mimo ciąży chcą pracować, proszą o zmianę miejsca pod ich stan lub wypłatę i zwolnienie z obowiązku pracy a są zastraszane i ostatnie o czym myślą to walka w ciąży z pracodawcą, gdzie umówmy się to nie jest miesiąc czy dwa i po wszystkim ale się to ciągnie. Przykro to mówić, ale dopóki wszystkie kobiety bez wyjątku nie zrobią strajku to nie zmieni się nic. Taka prawda.
Zgadzam się, że w ciąży walka z pracodawcą może nie być niczym fajnym. Ale ja już nie wiem, czy jestem jakaś "odklejona", natomiast nie wyobrażam sobie zachodzić w ciążę pracując w miejscu, gdzie ktoś nie szanuje moich praw, mnie oszukuje itp. Może zdarzyć się sytuacja, że szef zawsze był w porządku, a nagle w ciąży robi pod górkę. Ale raczej są to wyjątki. W większości kobiety wiedzą, że nie są w stanie się dogadać z pracodawcą, że on nie dostosuje stanowiska pracy itp., a i tak decydują się na dziecko. Tego nie rozumiem. Sama chciałam pracować tak długo, jak dam radę. Szefowej nie chciałam mówić o ciąży do końca pierwszego trymestru, ale wiedziałam, że jak już powiem, to będę mogła się dogadać i pracować w komfortowych dla siebie warunkach. Tak się złożyło, że z wizyty w 7 tc wyszłam z L4 i tyle było z mojego planowania. Ale świadomie planować ciążę w sytuacji, gdy pracodawca nie respektuje moich praw? Nie ogarniam 🤷
 
Zgadzam się, że w ciąży walka z pracodawcą może nie być niczym fajnym. Ale ja już nie wiem, czy jestem jakaś "odklejona", natomiast nie wyobrażam sobie zachodzić w ciążę pracując w miejscu, gdzie ktoś nie szanuje moich praw, mnie oszukuje itp. Może zdarzyć się sytuacja, że szef zawsze był w porządku, a nagle w ciąży robi pod górkę. Ale raczej są to wyjątki. W większości kobiety wiedzą, że nie są w stanie się dogadać z pracodawcą, że on nie dostosuje stanowiska pracy itp., a i tak decydują się na dziecko. Tego nie rozumiem. Sama chciałam pracować tak długo, jak dam radę. Szefowej nie chciałam mówić o ciąży do końca pierwszego trymestru, ale wiedziałam, że jak już powiem, to będę mogła się dogadać i pracować w komfortowych dla siebie warunkach. Tak się złożyło, że z wizyty w 7 tc wyszłam z L4 i tyle było z mojego planowania. Ale świadomie planować ciążę w sytuacji, gdy pracodawca nie respektuje moich praw? Nie ogarniam 🤷
1. Nie każda ciąża jest planowana.
2. Decyzja o dziecku to nie jest hop siup, często to są lata starań, 9 miesiecy ciąży. Nie uzależniałabym decyzji o ciąży od sytuacji zawodowej (o ile nie jest to tak, że ktoś ledwo wiąże koniec z końcem).
3. Znaleźć super pracę to też trochę trwa...
 
1. Nie każda ciąża jest planowana.
2. Decyzja o dziecku to nie jest hop siup, często to są lata starań, 9 miesiecy ciąży. Nie uzależniałabym decyzji o ciąży od sytuacji zawodowej (o ile nie jest to tak, że ktoś ledwo wiąże koniec z końcem).
3. Znaleźć super pracę to też trochę trwa...
1. Uważam że każda ciąża powinna być chciana i planowana.
2. To ja mam odwrotnie. Jedynie pewna sytuacja zawodowa równoznaczna jest dla mnie z rozpoczęciem starań o dziecko.
3. To że pracodawca stosuje się do prawa pracy nie czyni pracy "super" tylko NORMALNĄ. Znalezienie odpowiedniej pracy przed ciążą według mnie jest lepsze, niż później w ciąży narażanie się na stres, martwienie się o dziecko, siebie, stabilność finansową.
 
1. Uważam że każda ciąża powinna być chciana i planowana.
2. To ja mam odwrotnie. Jedynie pewna sytuacja zawodowa równoznaczna jest dla mnie z rozpoczęciem starań o dziecko.
3. To że pracodawca stosuje się do prawa pracy nie czyni pracy "super" tylko NORMALNĄ. Znalezienie odpowiedniej pracy przed ciążą według mnie jest lepsze, niż później w ciąży narażanie się na stres, martwienie się o dziecko, siebie, stabilność finansową.

Odniosę się tylko do pkt 3. A potem przychodzi 40-45 letnia kobieta do lekarza - panie nie mogę zajść w ciążę. Już wszystko jest brakuje tylko dziecka…
Albo inna sytuacja starania o ciążę trwają 5-10 lat… już niektóre firmy szybciej padają.
 
Odniosę się tylko do pkt 3. A potem przychodzi 40-45 letnia kobieta do lekarza - panie nie mogę zajść w ciążę. Już wszystko jest brakuje tylko dziecka…
Albo inna sytuacja starania o ciążę trwają 5-10 lat… już niektóre firmy szybciej padają.
Znam pary, które rozpoczęły starania w wieku dwudziestu kilku lat i nie dane im było zostać rodzicami. Wiek nie jest jedynym wyznacznikiem sukcesu. Firma może splajtować, wiele złych rzeczy może się wydarzyć po drodze, na które nie mamy wpływu. Ale tkwienie 4 lata (jak autorka) w firmie, gdzie szef działa niezgodnie z prawem nie jest sytuacja nagłą i nieplanowaną, tylko jej świadomą decyzją.
 
Znam pary, które rozpoczęły starania w wieku dwudziestu kilku lat i nie dane im było zostać rodzicami. Wiek nie jest jedynym wyznacznikiem sukcesu. Firma może splajtować, wiele złych rzeczy może się wydarzyć po drodze, na które nie mamy wpływu. Ale tkwienie 4 lata (jak autorka) w firmie, gdzie szef działa niezgodnie z prawem nie jest sytuacja nagłą i nieplanowaną, tylko jej świadomą decyzją.
Ja zaczęłam starania o ciążę w wieku 25 lat, a o swojej chorobie wiem od 13 roku życia. Zaszłam w ciążę jak miałam 30 lat. Jakbym czekała aż znajdę odpowiednią pracę pewnie nigdy bym nie zaszła w ciążę. Czasem nie zaplanujesz niskiej rezerwy jajników ani nie poznasz swojej płodności jeśli najpierw zadbasz o zaplecze finansowe i pewną pracę na dobrych warunkach.
 
Ja zaczęłam starania o ciążę w wieku 25 lat, a o swojej chorobie wiem od 13 roku życia. Zaszłam w ciążę jak miałam 30 lat. Jakbym czekała aż znajdę odpowiednią pracę pewnie nigdy bym nie zaszła w ciążę. Czasem nie zaplanujesz niskiej rezerwy jajników ani nie poznasz swojej płodności jeśli najpierw zadbasz o zaplecze finansowe i pewną pracę na dobrych warunkach.
Myslę, że wystarczy zadbac o to, zeby miec uop, a nie smieciowkę i jakies logiczne miejsce pracy, gdzie nie kręcą.
 
Nie rozumiem tej nagonki "ciąża to nie choroba". Nie jest chorobą, ale normalnym stanem też nie jest, a kobieta w ciąży ma normalnie pracować po 8 godzin, a później normalnie zajmować się starszymi dziećmi i domem. Wszystko normalnie - tylko jej stan jest nienormalny. Naprawdę, byłoby wygodniej, gdyby jednak było trochę więcej przywilejów dla kobiet w ciąży. Głupie ustąpienie miejsca to już teraz tragedia, a co dopiero dostosowanie warunków pracy albo skrócenie czasu pracy. Po co więc się męczyć? Mamy udowadniać innym, że możemy? Że mimo osłabienia i objawów ciążowych możemy działać na wysokich obrotach? I krytykować kogoś, kto robi inaczej?

Sama jestem za tym, że nie powinno się brać zwolnienia bez powodu, ale jednak w ciąży tych powodów może być dużo. Nie sądzę, żebym była jakimś wyjątkiem, który w ciąży czuje się jak z dwumiesięczną grypą żołądkową, po tygodniu nieprzespanych nocy.

A co do braku zwolnienia - niektórzy to i z grypą przychodzą do pracy. I to tacy najczęściej narzekają na innych "ja mogłam, to Ty też możesz ".
 
reklama
Do góry