Witam
Szczerze współczuje - naprawde.
Ja i moj mąż straciliśmy córeczke. Miała 3 latka. To była nagła śmierć, która zabiła moje serce. wydarła mi wszystko co kochałam. to były najcudowniejsze 3 lata mojego życia i teraz wszystko sie skończylo. Moje marzenia, nadzieje umarły razem z nią. Nigdy sie nie pogodze z tym że odeszła od nas. I nikt mi nie powie ze życie jest sprawiedliwe. ze odchodzą dzieci które nic nie zawiniły w życiu. Wiem że jest zawsze obok nas i nas chroni, ale to nie zmienia faktu że juz nigdy jej nie przytule, nie pocałuje, że nigdy nie uslusze jak do mnie mówi "kocham cie mamusiu"...........!
Tak tęsknie i nie moge sobie z tym poradzić. zostały tylko zdjęcia i wspomnienia. udaje przed mężem ze jest OK, obydwoje udajemy ale tak nie jest. Ale zyć dalej musimy. Mój mąż chce mieć drugie dziecko ale ja nie chce. chyba wogole nie chce mieć juz dzieci. Boje sie że znów bede w ciąży, znów urodze, bede dbała, pielęgnowała i kochała ponad wszystko i ze znów przyjdzie moment i strace kolejne dziecko
To jest silniejsze odemnie. Nie wiem czy nasze małżeństwo przetrwa przez tą systuacje.