reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

żony marynarzy..integujmy się:)

Nie martw się WildWind - ja też nie mam za dużo znajomych, którzy mnie odwiedzają. Mieszkam w Gdyni na Obłużu już ponad 30 lat ale powiem Ci jak jest. Część koleżanek się wyprowadziła i mieszkają z rodzinami gdzieś w Trójmieście, część z nich pracuje a dziećmi zajmują się niańki albo dziadkowie (a po pracy niestety nie ma czasu na spotkania - sama pracowałam więc wiem jak to jest), poza tym nie mam do dyspozycji auta, bo mąż dojeżdża do pracy; więc wydaje mi się, że trudno jest znaleźć akurat teraz dobrą koleżankę czy przyjaciółkę. Pozostaje internet.
 
reklama
A jeśli chodzi o brak faceta. Pewnie, że da się żyć - poprostu należy tylko troszkę przeorganizować sobie czas i wszystko da się załatwić. Mój facet zawsze powtarza, że "oni" raczej nie sa stworzeni do czegoś takiego jak stała opieka nad dziećmi - zbyt dużo na głowie :( Ale od czasu do czasu trzeba się niestety wygadać. U mnie problem polega na tym, że praktycznie tylko mój mąż jest dla mnie najbliższą - jedyną - osobą. Moi rodzice nie żyją a rodzeństwa nie mam. Kuzynostwo i wujostwo daleko, z teściową niestety nie dogadujemy się. Więc mam problem jak chcę się czasem wygadać...
 
ja meiszkam w chwarznie-na sokółce. wiem jak to ze znajomymi-nie maja czasu. ale gdybym chociaz tu studiowala byly by jakies kolezanki. rpzyjechalam tu tylko i wylacznie do rpacy. wszyscy z ktorymi pracowalam wyjechali za granice. ja tu zostalam. pewnie dlatego,ze męża poznalam. gdyby nie on(juz mialam plany wyjazdy do anglii) pewnie juz bym siedziala na obczyznie. ja mam ejszcze 3 tygodnie do powrotu meza. w sobote przyjezdzają rodzice-to tydzien mi zleci. po za tym po 5 grudnia mogą mnie juz zamknac na klinicznej.. ehh moze sie uda chociaz poczekac na meza? brzuch mis ie nie powieksza-wiec bedzie dramat. mala sie malo rusza wiec kolejna lipa. pewno urodze przed swietami. a tak nie chcialam w tym roku. mialy byc 2 lata miedzy dziecmi:) tą ciąże lepiej przechodze-cukry tez lepsze..a bedzie rozwiazanie jeszcze szybciej niz z Antolkiem!! czasem sobie mysle,ze nie warto tak dbac o siebie-bo nie widac efektow.
 
Jak moge byc optymistką wiedząc,ze znow mi grozi zamartwica plodu..i ze dziecko urodzi sie w 33-34 tygodniu? Latwo mowic gdy sie nie jest w takiej sytuacji.
 
Ja przy pierwszej ciąży miałam zatrucie więc też nie było za fajnie ale wszystko skończyło się szczęśliwie, jak zaczęłam rodzić Julkę to mąż akurat wjeżdżał do Gdyni więc miałam szczęście. Teraz zobaczymy jak będzie lekarz mówi, że 2 raz zatrucia być nie powinno więc trzymam kciuki.
 
no ja mialam w pierwszej ciazy groźbe zamartwicy plodu.. i teraz powtorka:) ale jakos damy rade.. ciagle mysle tylko o tym zeby oddychala. myslalam tez o imieniu Julka dla malej-ale ostatecznie stanelo na Ninie-choc kusi mnie teraz Jaśmina-a Ty juz wybralas?:)
 
reklama
Nina bardzo ładnie, ja na razie myślę tylko o USG żeby zobaczyć, że wszystko jest ok. Potem trzeba będzie poczekać aż fasolka okaże się być chłopcem bądź dziewczynka i wtedy będzie czas na imię. Ja szczerze wolałabym mieć dziewczynkę tylko i wyłącznie dlatego, że wiem jak należy kobitkę wychować :-) w końcu wprawę już mam. pRzy mężu nie będącym w domu boję się trochę, że z chłopcem nie dałabym, rady. Ale pozostali członkowie mej rodzinki trzymają kciuki za chłopaka. Zobaczymy kto ma rację.
 
Do góry