reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Zona, matka do bani!😕

Sory, ale nie dziwię się, że w tym kraju jest tak jak jest, a będzie gorzej. Nie dziwię się już, że nikt nie pomógł ostatnio kobiecie w Poznaniu gdy zasłabła. Nie wiem jak bardzo trzeba być ślepym i siedzieć w bańce by nie widzieć, że tu nie chodzi o prawko, przedszkole czy nieposprzątane kubki

Oczywiście, że ona się może wziąć - niech weźmie kredyt czy pożyczkę od znajomych i zrobi prawko, niech pójdzie do pracy. Niech biega z wywieszonym ozorem z jednej pracy do drugiej (bo długi bo pseudo rozwijanie siebie blee), z pracy do przedszkola, z pracy po zakupy, z zakupów do domu. Niech będzie kreatywna i zaradna (sic!) niech gotuje i sprząta a wieczorem niech zrobi loda jako dobra żona. A on niech bidulek chodzi do pracy. A jak nie daj buk ona znowu w tym bieganiu zapomni o kubkach to niech on zrobi o nie awanturę, bo nie ma takiej mocy by nie zrobił

Nie trzeba być psychologiem by czuć, że tam jest przemoc psychiczna i za pewne też ekonomiczna (skoro tylko on zarabia). Tam nie pomoże jej usamodzielnienie (no chyba, że to ma być rozwód to tak, jedynie wtedy pomoże), a postawi ją jeszcze w roli dużo bardziej sfrustrowanej kobiety robiącej wszystko. Tu może pomóc terapia, ale terapia będzie ciężka bo to mundurowy (nie daj buk z rodziny mundurowych). Przecież to czuć, że koleś wychodzi ze stereotypowego założenia, że w domu to jest URLOP. Że żona jest od sprzątania, a on może co najwyżej POMAGAĆ przy swoim dziecku. To nie on jest tu ofiarą i ona nie musi pracować na jego szacunek, miłość i to by zajmował się SWOIM dzieckiem
 
reklama
A swojego nie posiada ? Skoro problem ma jechać autobusem z chorym dzieckiem, to nie rozumiem jej narzekań. Taksówka jest, rodzina, ma partnera czyli ojciec dziecka. Wiele kobiet musi sobie radzić, jak nie autem, czy Taksówką jada autobusem czy ida pieszo do lekarza.
Podalam przyklad a ty rozpoczynasz nie potrzebna dyskusje.
 
@olka11135 O czym ty mówisz? Jakoś nikt nie karze autorce iść do pracy czy na kurs prawa jazdy. Są osoby, które są szczęśliwe będąc "kurą domową". Ale jedynym wytłumaczeniem niechęci do podjęcia pracy padło stwierdzenie o drugim dziecku. A z tego by wynikało, że jednak dziewczyna chce czegoś więcej niż to co ma obecnie. I w sumie napisała jedynie, że wszyscy ją krytykują, ale nie napisała, co faktycznie robi.

@Onaija Musisz zrobić sobie rachunek sumienia. Chcesz mieć drugie dziecko - ok. Niestety w Twoim przypadku już czas zaczyna gonić. Będziesz tylko jeszcze bardziej wyczerpana - czy jesteś na to gotowa?
No i nasuwa mi się pytanie: "A kiedy ty pochwaliłaś męża?". Czy powiedziałaś, że jesteś z niego dumna?
Może potraktuj negację Twojego stanowiska jako pretekst do dyskusji i przedstaw swoje racje. A może jednak argumenty męża są sensowne i ciężko Ci się przyznać do błędu?
 
Musisz z mężem porozmawiać o wizji Waszego wspólnego życia.
Jak ty sobie to wyobrażasz? Niedługo dziecko pójdzie do przedszkola/szkoły - jak się do niej dostanie??
Będzie chciało uczestniczyć w dodatkowych zajęciach lub spotkać się ze znajomymi - kto je zawiezie?

Czy faktycznie jesteście gotowi na kolejne dziecko? Drugie dziecko chcesz ty, mąż czy oboje?

Mi osobiście ciężko jest Ci coś doradzić. Przepraszam, że to powiem - ale naprawdę siedząc cały dzień w domu z dzieckiem nie jesteś w stanie zaplanować dwudniowej imprezy?? Przecież nie musisz balu robić...
A i strojenia domu mniej - bo zrobisz raz i będziesz miała na 2 dni...
A tak szczerze - co robisz przez cały dzień z dzieckiem? Nie musisz tutaj odpowiadać - odpowiedz sobie sama zgodnie z sumieniem. Kiedy zrobiłaś coś dla siebie (np. zostawiłaś dziecko z tatą i poszłaś do fryzjera/kosmetyczki)??
@witch84 ja zrobię te dwie imprezy i udowodnie ze potrafię bo dla mnie to nie tu jest problem , tylko niech zrozumie ze nie mówi się w ten sposób do zony, ze jej się nie chce albo jestem leniwa. Nie da się ogarnać kiedy on bedzie siedział nosem w telefonie a dzoecko bedzie mi biegało kolo goracej kuchenki. Skoro on chce mieć ciasto i zjesc ciastko to macie odpowiedź.
 
@olka11135 O czym ty mówisz? Jakoś nikt nie karze autorce iść do pracy czy na kurs prawa jazdy. Są osoby, które są szczęśliwe będąc "kurą domową". Ale jedynym wytłumaczeniem niechęci do podjęcia pracy padło stwierdzenie o drugim dziecku. A z tego by wynikało, że jednak dziewczyna chce czegoś więcej niż to co ma obecnie. I w sumie napisała jedynie, że wszyscy ją krytykują, ale nie napisała, co faktycznie robi.

@Onaija Musisz zrobić sobie rachunek sumienia. Chcesz mieć drugie dziecko - ok. Niestety w Twoim przypadku już czas zaczyna gonić. Będziesz tylko jeszcze bardziej wyczerpana - czy jesteś na to gotowa?
No i nasuwa mi się pytanie: "A kiedy ty pochwaliłaś męża?". Czy powiedziałaś, że jesteś z niego dumna?
Może potraktuj negację Twojego stanowiska jako pretekst do dyskusji i przedstaw swoje racje. A może jednak argumenty męża są sensowne i ciężko Ci się przyznać do błędu?
Zawsze go chwale wiem ze tego potrzebuje i to mu dodaje skrzydeł. Ja tez nie jestem idealna ale zwrócić komus uwage czy skrytykować mozna powiedzieć łagodnie a nie odrazu wyskakiwac z buzią. On cieszy sie ze jestem w domu z dzieckiem ale wiem tez o czym mi się noe przuzna ze zarazem nie moze na to patrzec. Jak pracowałam i kilka tysiaków miesięcznie wpadało byl ok a teraz jest inaczej. Nie da się miec czegos jednocześnie.
 
@Onaija Tylko wydaje mi się, że mąż widzi, że nie do końca jesteś szczęśliwa w takim układzie. Ale o zmianie tego musicie razem podyskutować. Jakby mąż mi zrobił taką scenę, to bym powiedziała, że nie pozwalam mu się tak do mnie zwracać. I bym wyszła do drugiego pokoju. I nie odezwała dopóki by mnie nie przeprosił. Nie reagując dajesz nieco przyzwolenia na takie traktowanie, a on widzi, że to działa.

PS. Zostawcie już ten samochód w spokoju ;p
 
Hej , ehh u nas czasem podobnie. Ale ja to „olewam” i robie swoje. Na mnie nie robi to wrażenia. Moze mam taki charakter? Nie przejmuje sie tym , ale tez mu nie przyzwalam na takie gwałtowne , wybuchowe akcje . Mowie „ przyjdź jak ochłoniesz„ i wychodzę. I tyle z jego rozmowy zostaje.
 
@Onaija Tylko wydaje mi się, że mąż widzi, że nie do końca jesteś szczęśliwa w takim układzie. Ale o zmianie tego musicie razem podyskutować. Jakby mąż mi zrobił taką scenę, to bym powiedziała, że nie pozwalam mu się tak do mnie zwracać. I bym wyszła do drugiego pokoju. I nie odezwała dopóki by mnie nie przeprosił. Nie reagując dajesz nieco przyzwolenia na takie traktowanie, a on widzi, że to działa.

PS. Zostawcie już ten samochód w spokoju ;p
Przeciwnie. Stawiam mu opory bo doprowadza mnie takim mówieniem do szału! Stad te klotnie. On mnie zmienił noe do poznania, bo nogdy nie umiałam się postawic komus . Ma w soboe cos takiego, ze kiedy by cos do mnie nie powiedział buzuje we mnie wszystko ze wybucham. Zaluje czasami ze za niego wyszłam wtedy nie mial by mnie w garści i byłby bardziej posłuszny, liczył by sie ze mną gdyby mu na mnie naprawde zalezalo. Moglabym odejść w kazdek chwili nauczył by sie rozumu ze tak sie nie traktuje drugiego czlowieka, mówię mu wprost żeby jego też zabolaly takie przykre slowa kierowane do drugiej osoby.
 
Ostatnia edycja:
reklama
Sory, ale nie dziwię się, że w tym kraju jest tak jak jest, a będzie gorzej. Nie dziwię się już, że nikt nie pomógł ostatnio kobiecie w Poznaniu gdy zasłabła. Nie wiem jak bardzo trzeba być ślepym i siedzieć w bańce by nie widzieć, że tu nie chodzi o prawko, przedszkole czy nieposprzątane kubki

Oczywiście, że ona się może wziąć - niech weźmie kredyt czy pożyczkę od znajomych i zrobi prawko, niech pójdzie do pracy. Niech biega z wywieszonym ozorem z jednej pracy do drugiej (bo długi bo pseudo rozwijanie siebie blee), z pracy do przedszkola, z pracy po zakupy, z zakupów do domu. Niech będzie kreatywna i zaradna (sic!) niech gotuje i sprząta a wieczorem niech zrobi loda jako dobra żona. A on niech bidulek chodzi do pracy. A jak nie daj buk ona znowu w tym bieganiu zapomni o kubkach to niech on zrobi o nie awanturę, bo nie ma takiej mocy by nie zrobił

Nie trzeba być psychologiem by czuć, że tam jest przemoc psychiczna i za pewne też ekonomiczna (skoro tylko on zarabia). Tam nie pomoże jej usamodzielnienie (no chyba, że to ma być rozwód to tak, jedynie wtedy pomoże), a postawi ją jeszcze w roli dużo bardziej sfrustrowanej kobiety robiącej wszystko. Tu może pomóc terapia, ale terapia będzie ciężka bo to mundurowy (nie daj buk z rodziny mundurowych). Przecież to czuć, że koleś wychodzi ze stereotypowego założenia, że w domu to jest URLOP. Że żona jest od sprzątania, a on może co najwyżej POMAGAĆ przy swoim dziecku. To nie on jest tu ofiarą i ona nie musi pracować na jego szacunek, miłość i to by zajmował się SWOIM dzieckiem

Jesli mamy do czynienia z przemocą jakiegokolwiek rodzaju to mąż jest psychopata. A tego się nie leczy i terapia tutaj nie pomoże. Od psychopaty się ucieka i najlepiej do tego podejść z prawnikiem a nie terapeuta.
Co nie zmienia faktu, ze każdy człowiek powinien być jak najmniej zależny od inncych.
 
Do góry