Cześć myślę, że temat bardzo na czasie odnośnie adaptacji do żłobka/przedszkola.
W zeszłym tygodniu zapisałam córka do żłobka i właściwie że zwykłego przypadku za daliśmy adaptację już w tym tygodniu. Dzisiaj mija czwarty dzień adaptacji. Pierwszego dnia byłam z nią na sali pół h, drugiego byłam z nią godzinę i na godzinę wyszłam, wczoraj byłam na sali godzine, została sama jeszcze na ok 3h I było super - zero płaczu, trochę zjadła, pobawila się.. Dzisiaj czwarty dzień - nie byłam z nią na sali I pojawił się płacz, co prawda niby udało się utulić, zaciekawić ksiażeczkami ale nic nie chciała jeść, większość czasu była nieobecna, siadala sobie gdzieś z boku.. wiem, że to dopiero kilka dni i jeszcze potrzebuje czasu ale moje mamine serce pęka, że jest nieszczęśliwa Ja sama kiepsko to znoszę i zaczynam się zastanawiać czy warto było ją posylac do tego żłobka, szczególnie że nie musiała iść..po prostu chcieliśmy, żeby miała wiecej kontaktu z dziećmi..a teraz mam jakieś wyrzuty sumienia.. Podzielcie się historiami jak u was wyglądała adaptacja? Jak wy się czułyscie w tym wszystkim i jak sobie w tym czasie poradzić?
W zeszłym tygodniu zapisałam córka do żłobka i właściwie że zwykłego przypadku za daliśmy adaptację już w tym tygodniu. Dzisiaj mija czwarty dzień adaptacji. Pierwszego dnia byłam z nią na sali pół h, drugiego byłam z nią godzinę i na godzinę wyszłam, wczoraj byłam na sali godzine, została sama jeszcze na ok 3h I było super - zero płaczu, trochę zjadła, pobawila się.. Dzisiaj czwarty dzień - nie byłam z nią na sali I pojawił się płacz, co prawda niby udało się utulić, zaciekawić ksiażeczkami ale nic nie chciała jeść, większość czasu była nieobecna, siadala sobie gdzieś z boku.. wiem, że to dopiero kilka dni i jeszcze potrzebuje czasu ale moje mamine serce pęka, że jest nieszczęśliwa Ja sama kiepsko to znoszę i zaczynam się zastanawiać czy warto było ją posylac do tego żłobka, szczególnie że nie musiała iść..po prostu chcieliśmy, żeby miała wiecej kontaktu z dziećmi..a teraz mam jakieś wyrzuty sumienia.. Podzielcie się historiami jak u was wyglądała adaptacja? Jak wy się czułyscie w tym wszystkim i jak sobie w tym czasie poradzić?