Nie sadze.
Moj zlobek w porównaniu do tego, co czytam to jest niebo na ziemi i zmieniać go nie będę.
Zlobek nie polega tylko na wspólnej zabawie dzieci.
Zlobek to tez dawanie możliwości zabawy rzeczami, których ja w domu albo nie mam albo nie mogę mieć, przykładowo styropian lub bita śmietana (na podłodze, ścianach, dziecku).
Zlobek to tez zabawy sensoryczne. Niekoniecznie wspólne.
Juz samo wspólne spędzanie czasu, niekoniecznie podczas zabaw, ale np przy posiłkach czy myciu rak ma pozytywny efekt na dziecko. Może i dwulatki nie usiądą obok siebie i nie będą się grzecznie bawić Lego, wymieniając się uwagami nt tego kto zbudował fajniejsza wieże ale przynajmniej będą widziały, ze są tez inne dzieci, ze się nie wyrywa zabawek, ze się nie bije, pluje czy co tam jeszcze.
Mój zlobek ma jeszcze ogromny ogród. W tym ogrodzie namiot i zadaszone miejsce, w którym dzieci mogą się schować w trakcie deszczu.
W tym ogrodzie rosną warzywa, kilka kwiatkow. Dzieci lubią się babrać w ziemi, opieka nad roślinka jest dla nich czymś fajnym, brudnym i satysfakcjonującym
Są różne sprzęty do zabawy, piaskownica, fontanna wodna, zabawki w postaci, równi, laweczek, rowerków, łopatek, garnków i kredy, która można mazać po przeznaczonej do tego ścianie.
Moje przedszkole ma dodatkowo kurczaki i krolika. Nie znam dziecka, które by nie lubiło zwierząt. Tuż za płotem maja farme i farmer od czasu do czasu zaprasza dzieci żeby pogłaskały owieczkę, kózkę czy opowiada im o zwierzętach.
Tak wiec, jeśli zlobek uważa, ze opieka nad dziećmi opiera się tylko na wspólnych zabawach klockami to może faktycznie, lepiej zmienić.
Realia są takie, ze niewiele osób może sobie pozwolić na siedzenie w domu z dziećmi do X czasu. Są zawody, w których trzyletnia luka w zatrudnieniu równa się ponowne zdawanie testow czy re kwalifikacja do prawa wykonywania zawodu. Brutalne ale prawdziwe. Sporo osób oddaje wiec dzieci do przedszkoli a sama wraca do pracy. I te dzieci wyrastają na normalnych dorosłych. Gdyby ta zasada jednego opiekuna do trzeciego roku życia była aż tak sztywna, to większość z tych dzieci byłaby w jakiś sposób nieprzystosowana do życia. A tak nie jest.
Jak ktoś chce siedzieć w domu z dziećmi to jest to jego sprawa. Mnie nic do tego. Każdy robi tak, jak mu pasuje. Ale powiem jedno, nie ma co demonizować żłobków czy przedszkoli. W porządnej placówce tego typu krzywda się dziecku nie dzieje. To tylko kwestia wybrania żłobka czy przedszkola naprawdę dobrej jakości.