reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Żłobek adaptacja

Ameryki nie odkryłaś.
Etap przedszkolny charakteryzuje się tym, ze dzieci częściej chorują. Nic nadzwyczajnego, jakos ta odporność nabyć musza. Nie ma co winić innego rodzica, taka natura tego wieku.
Wiem, że dzieci więcej wtedy chorują i rozumiem, że ludzie mogą zarażać kiedy nawet nie mają objawów choroby i ok..ale puszczanie do placówki dziecka, które ewidentnie jest chore i w ciągu minuty jest w stanie zostawić zarazki w każdym kącie sali to dla mnie totalna głupota..wtedy winie rodzica. Z premedytacją naraża inne dzieci, rodziców na choroby. Już nie wspomnę, że naraża tez własne dziecko przy oslabionym organizmie. Może gdyby rodzice trochę więcej o tym myśleli to tych zachorowań byłoby mniej..a nie 'co z tego że ma katar i podwyższona temperaturę, co z tego, że cała noc wymiotował..niech idzie'
 
reklama
Niestety, tak to już jest.. Dobrze porozmawiać ze zlobkiem - u nas nie wpuszczają chorych dzieci (Tak, katar też może być choroba).
Mam nadzieję, że Twoja córka ma lepszą odporność niż mój syn, bo początki u nas byl y baaaaardzo trudne..
Tydzień adaptacji, dwa tygodnie choroby. Tydzień powrót, trzy choroby itd... pierwsze 3 miesiące był w żłobku 11 dni:/ Trzymam mocno kciuki za powrót do zdrowia I d9bra odpoworność!
O matko.. podziwiam za wytrwałość 😱
 
Wiem, że dzieci więcej wtedy chorują i rozumiem, że ludzie mogą zarażać kiedy nawet nie mają objawów choroby i ok..ale puszczanie do placówki dziecka, które ewidentnie jest chore i w ciągu minuty jest w stanie zostawić zarazki w każdym kącie sali to dla mnie totalna głupota..wtedy winie rodzica. Z premedytacją naraża inne dzieci, rodziców na choroby. Już nie wspomnę, że naraża tez własne dziecko przy oslabionym organizmie. Może gdyby rodzice trochę więcej o tym myśleli to tych zachorowań byłoby mniej..a nie 'co z tego że ma katar i podwyższona temperaturę, co z tego, że cała noc wymiotował..niech idzie'
Często jest to świadome działanie, żeby nie brać świadczenia opiekuńczego „bo to minus 20%” - wielu rodziców woli podać syropek, zatuszować problem i niestety posłać na świadczenie opiekuńcze innych rodziców, żeby nie tracić tych 20%…
 
A swoją drogą, uważam, że dla rodziców świadomie posyłających chore dziecko do żłobka czy innej placówki powinno być specjalne miejsce w piekle. Przecież nie znają wszystkich dzieci. Mogą chorować choćby na AIDS, być po przeszczepie czy w trakcie chemii. Albo ich rodzic. Ale co tam, dla nich „zarazki są wszędzie”.
 
Często jest to świadome działanie, żeby nie brać świadczenia opiekuńczego „bo to minus 20%” - wielu rodziców woli podać syropek, zatuszować problem i niestety posłać na świadczenie opiekuńcze innych rodziców, żeby nie tracić tych 20%…
Pewnie masz rację.. chociaż podejrzewam, że te ich uchronione 20% w końcu wydadzą na lekarzy i leki jak dziecku z przeziębienia rozwinie się zapalenie oskrzeli albo jeszcze coś innego. I zamiast 3dniowej opieki będą 2tyg.

A swoją drogą, uważam, że dla rodziców świadomie posyłających chore dziecko do żłobka czy innej placówki powinno być specjalne miejsce w piekle. Przecież nie znają wszystkich dzieci. Mogą chorować choćby na AIDS, być po przeszczepie czy w trakcie chemii. Albo ich rodzic. Ale co tam, dla nich „zarazki są wszędzie”.

Dokładnie..
 
Cześć :) ja też zaczynam z córką (21 miesięcy) adaptacje w żłobku. Od połowy lipca chodziłam z nią raz w tygodniu na zajęcia i było super. Niestety od poniedziałku poszła sama na 1h, był płacz ale jak ją odbierałam to siedziała i obserwowała dzieci, wczoraj było super, bo popłakała 10min i fajnie się bawiła, nawet zjadla śniadanko :) niestety dzis był płacz już w drodze, potem kurczowe trzymanie się mojej szyi i słowa "mama nie chce". Musiałam być twarda, ale mi okropnie ciężko 😔 podobno trochę się bawiła, trochę płakała, śniadanie zjadła. Ja się okropnie denerwuje, że tak będzie to wyglądać codziennie. Za 3 tyg wracam do pracy i dojdzie stres związany z nowymi obowiązkami. Chyba oszaleję. Tak bardzo bym chciała żeby córka chodziła z uśmiechem
 
Cześć :) ja też zaczynam z córką (21 miesięcy) adaptacje w żłobku. Od połowy lipca chodziłam z nią raz w tygodniu na zajęcia i było super. Niestety od poniedziałku poszła sama na 1h, był płacz ale jak ją odbierałam to siedziała i obserwowała dzieci, wczoraj było super, bo popłakała 10min i fajnie się bawiła, nawet zjadla śniadanko :) niestety dzis był płacz już w drodze, potem kurczowe trzymanie się mojej szyi i słowa "mama nie chce". Musiałam być twarda, ale mi okropnie ciężko 😔 podobno trochę się bawiła, trochę płakała, śniadanie zjadła. Ja się okropnie denerwuje, że tak będzie to wyglądać codziennie. Za 3 tyg wracam do pracy i dojdzie stres związany z nowymi obowiązkami. Chyba oszaleję. Tak bardzo bym chciała żeby córka chodziła z uśmiechem
No to tak może być na początku. Potem jeszcze dojdzie chorowanie...w sensie nie chce Cię straszyć czy coś ale myślę że większość mam ma takie pierwsze doświadczenia że żłobkiem (ja z 1 córka też) więc jest to w jakimś sensie normalne/powszechne ;) zależy jak bardzo jesteś zdeterminowana i jakie masz opcje alternatywne. Jeśli nie masz to po prostu musi być dobrze,przeczekaj:)
 
Cześć :) ja też zaczynam z córką (21 miesięcy) adaptacje w żłobku. Od połowy lipca chodziłam z nią raz w tygodniu na zajęcia i było super. Niestety od poniedziałku poszła sama na 1h, był płacz ale jak ją odbierałam to siedziała i obserwowała dzieci, wczoraj było super, bo popłakała 10min i fajnie się bawiła, nawet zjadla śniadanko :) niestety dzis był płacz już w drodze, potem kurczowe trzymanie się mojej szyi i słowa "mama nie chce". Musiałam być twarda, ale mi okropnie ciężko 😔 podobno trochę się bawiła, trochę płakała, śniadanie zjadła. Ja się okropnie denerwuje, że tak będzie to wyglądać codziennie. Za 3 tyg wracam do pracy i dojdzie stres związany z nowymi obowiązkami. Chyba oszaleję. Tak bardzo bym chciała żeby córka chodziła z uśmiechem
Raczej z czasem się przyzwyczai i choć będzie płakać przy rozstaniu to będzie się cieszyć na żłobek ;) ja nigdy nie sądziłam, że posłanie dziecka do żłobka będzie dla nas (mam) aż tak trudne emocjonalnie.. Na pewno sobie poradzisz! Koniecznie pisz jak malutka i Ty sobie radzicie w kolejnych dniach :)
My miałyśmy tydzień adaptacji, a teraz chorujemy już drugi tydzień.. Niby w weekend było lepiej, a tu w niedzielę w nocy temperatura 39st 🥴
 
reklama
Do góry