witam dziewczyny.dziekuje.czuje sie strasznie zle,niewiem co robic zeby przestac myslec i rozpaczac,nie chce mi sie z nikim nawet rozmawiac,wchodzilam tu juz pare razy z nadzieja ze cos napisze ze wyrzuce z siebie co kolwiek ale za kazdym razem siedzialam tepo przed ekranem a lzy zaslanialy mi cokolwiek,jeszcze niedawno zagladalam tu jako szczesliwa lipcoweczka,a teraz...jutro czeka mnie zabieg,teraz nosze w sobie martwe dzieciatko i to jest straszne,bo w zaden sposob ani na moment nie mozna tego zapomniec.niewiem czemu sie tak stalo,wczesnij by mi przez mysl nie przeszlo ze moglabym stracic dzieciatko.plamilam pare razy ale uspakajali mnie ze to w wyniku tego ze miala to byc ciaza blizniacza a jeden z zarodkow sie nie rozwinol.tak to nie mialm zadnych innych objawow ze cos moze byc nie tak.wczoraj zaczelam znow plamic ale mojego lekarza nie bylo to pojechalam do innego i tam zrobiono mi usg i stwierdzono ze malenstwo nie roslo i serduszko przestalo bic nie da sie opisac nawet opowiedziec jakie to straszne przezycie dowiedziec sie ze nosi sie w sobie juz martwe malenstwo,z tego wszystkiego zwymiotowalam u lekarza na podloge.dzis bylam juz u swojego lekarza mialam robione ponownie usg i powiem wam ze patrzylam z taka nadzieja w ten ekran i czekalam ze za chwile mi powie ze jest w porzadku ze moze cos z tamtym usg bylo nie tak,naprawde mialam taka malenka nadzieje ze tak sie stanie.nawet spac nie moge sie polorzyc bez tabletek,bo mysli nie dadza zasnac...jeszcze raz dziekuje i pozdrawiam,trzymajcie sie i dbajcie o siebie i wasze malenstwa...