Z pamiętników kobiet
podobno największe męskie wtopy z kobietami...
Pierwszy nasz wspólny Sylwester 97/98, po trzech (!) miesiącach
znajomości, wchodzimy na imprezę do klubu, dużo ludzi, tłoczno, więc i
zatrzęsienie kobiet. Mój ukochany lustruje salę i mówi do mnie: "Królową
balu to Ty nie będziesz". Jak sobie to przypominam teraz, to zastanawiam
się
jak to się stało, że został moim ukochanym mężem
* * * * *
Już po ślubie. Po moich skargach, że chciałabym otrzymać kiedyś
romantyczny bukiet kwiatów, wracam kiedyś do domu, a na stole pięć pięknych
róż ładnie przystrojonych. Już się cieszę i dziękuję za ten poryw serca, a
mój małżonek na to: "Wiesz, właściwie nie chciałem Ci kupić bukietu, ale
pani sprzedająca kwiaty szła już do domu i mi zaproponowała i do tego
przeceniła, więc kupiłem"
* * * * *
Stoimy sobie z mężem na przystanku, pod wiatą, przytuleni, pada lekki
deszczyk. Czuję, że robi się romantycznie i zaraz padnie coś takiego, jak
"Kocham cię" lub "podobasz mi się" lub coś równie przyjemnego... A mój
mężczyzna tak stoi, patrzy się na mnie i mówi "Wiesz kochanie, chyba masz
łupież"
* * * * *
Moje 22-gie urodziny. On: "Tak mało, a jednocześnie tak wiele...."
* * * * *
Czasy narzeczeństwa z moim ukochanym mężem (znajomość z 1,5 rocznym
stażem)
romantyczna atmosfera, kolacyjka, świece, po prostu cudnie, pieszczoty
Ja
wspominam, iż będziemy się kochać w prezerwatywie ponieważ zapomniałam
proszków. On bardzo niezadowolony z grymasem na twarzy odpowiada: - No nie
ale z własną kobietą to bym chciał bez prezerwatywy.
* * * * *
Dzwoni były (już jako były) czy nie pójdę z nim na Sylwka. Mówię, że
się zastanowię, bo już mnie ktoś zaprosił. Oddzwaniam do niego, a ten
mówi: - Jutro Ci dam odpowiedź, bo zaprosiłem jeszcze Kaśkę i Jolkę i nie
wiem co mi odpowiedzą...
* * * * *
Właśnie dzwoniła do mnie moja była. Chce do mnie wrócić na nowych
warunkach.
Ale wiesz, zastrzegłem sobie prawo do kochanki.
* * * * *
Jeden z moich exów często wyjeżdżał służbowo, znikał na kilka dni z
mojego życia. Zero telefonu czy smsa. Postanowiłam przeprowadzić rozmowę i
jakem pomyślała takem uczyniła. Tłumacze kolesiowi, że jest mi przykro, że
rozumiem że zajęty, że to wyjazd służbowy, ale byłoby mi milo gdyby choć
naskrobał smsa jak sobie o mnie w czasie rozłąki pomyśli.. Że nie wymagam
ustawicznego kontaktu i 17 telefonów dziennie ale jak ma wolną chwilkę, w
której sobie o mnie przypomni (biedactwo zalatane) to niechaj mi puści choć
sygnał. Facet ze zrozumieniem kiwa głową przez cały mój monolog, mina
skruszona, wiec naiwnie pomyślałam, że dotarło, zrozumiał przekaz Jakże
mnie
zdziwiła odpowiedz: - No wiesz ja o tobie nie myślę bo chlejemy z
chłopakami
ale ustawie sobie budzik i jak zadzwoni to ci cos wyśle. O ile będę w
tanie
* * * * *
Spotykałam się kiedyś z typowym umysłem ścisłym, dla którego liczyły
się fakty, przymiotników nie używał, niemalże wyłącznie czasowniki. O
komplementach mowy nie było. Jednego dnia jednak powiedział mi, że "ładnie
wyglądam" Oniemiałam. Coś mnie tknęło. Ja: - Kto ci kazał tak powiedzieć?
On: - Kolega.
* * * * *
Na dyskotece. On idzie kupić sobie piąte piwo. JA: - Może wystarczy
tego piwa na razie, ledwo się trzymasz. ON: - I tak po pięciu piwach tańczę
lepiej niż ty na trzeźwo.
* * * * *
Niedziela wieczorem. (Piątkowy i sobotni wieczór spędziliśmy na
dyskotekach.) JA: - Nie mam dzisiaj siły na szaleństwa. Wczoraj
balowaliśmy do czwartej, przedwczoraj do czwartej. Jutro zajęcia od rana.
ON: - Jak ci się nie podoba, to pójdę z Kaśką. Chłopaki mówili, że ona daje
się przelecieć pijanemu, nie to co ty. (Poszłam, o naiwna!)
* * * * *
Przed wyjściem na urodziny jego kolegi: - Umaluj się kiedyś bardziej
wyzywająco, bo jak kumplom opowiadam, że lubisz ostry seks, to nie wierzą.
Dziewczyna powinna czasem wyglądać trochę jak k***wa.
* * * * *
Nie było go na zajęciach, więc zrobiłam mu ksero moich notatek i
przyniosłam (nie prosił mnie wcale, chciałam mu ułatwić życie.) ON:
(przegląda
notatki):
Nic nie mogę odczytać, strasznie bazgrzesz. Zadzwonię do Zośki,
pójdziesz do niej i odbijesz jeszcze raz, ona ładniej pisze.
* * * * *
Romantyczny wieczór w parku ON: Masz piękne oczy. JA: Podobam ci się?
ON:
Powiedziałem, że masz ładne oczy, nie wystarczy ci?
* * * * *
Pierwszy raz jedziemy do jego rodziców. Spotkanie ma być pod miastem,
gdzie jego rodzice budują dom. ON: tylko sobie nie wyobrażaj, że ten dom
będzie dla ciebie. Ja to znam te wszystkie, co to na dom lecą.
* * * * *
Kiedy się rozstawałam z moim byłym ukochanym po jedenastoletnim
pożyciu usłyszałam wiele ciekawych tekstów, ale jeden na zawsze przejdzie
do
historii. Podczas kolejnej próby namówienia mnie bym jednak zmieniła zdanie
i z podkulonym ogonem wróciła do domu, kolega ex nie wytrzymał nerwowo i mi
wywrzeszczał: - Ty tak nosa nie zadzieraj i nie podskakuj bo już po
drugiej przecenie jesteś!!!
* * * * *
Krzątam się po domu, jak zwykle, tu odniosę, tu poprawię, czekając, aż
mi się zupa podgrzeje. On (z podziwem): - Ty jednak jesteś cyborgiem!
* * * * *
Idziemy kupić pierścionek zaręczynowy (nie nalegałam, jego
propozycja): - Tylko do 100zł, dobrze, bo mnie to strasznie walnie po
kieszeni
* * * * *
Kilka lat temu teściowa bywała u nas praktycznie codziennie, bo to
dzieci małe - trzeba przypilnować, przyprowadzić z przedszkola etc.. A przy
okazji zawsze coś tam sprzątnęła, ugotowała - nie miałam nic przeciwko
temu,
ale też nie musiała tego robić, zawsze twierdziła, że robi to, żeby pomóc
etc.
I
kiedyś mój mąż do mnie: - Mama skarży się, że jest zmęczona, mogłabyś
czasem coś zrobić w domu. - Ale zawsze jak przyjdę, to już wszystko jest
zrobione, porozmawiaj z nią lepiej, żeby tyle nie robiła. Zresztą ty też
nic
nie robisz w domu - dodałam odkrywczo, lekko wkurzona. - Bo za mnie moją
część robi moja mama. To tak, jakbym ja sprzątał.
* * * * *
Mój mężczyzna kiedyś zapewniał mnie że musi się uczyć do egzaminów.
Wiadomo
gadka gadką, a w knajpie z kumplami piwko pije.. Podeszłam, z
piorunami w oczach, żeby się dowiedzieć czemu okłamuje swoją ukochaną, tym
bardziej, że chciałam się wtedy z nim spotkać, a on: - Kochanie cały dzień
się uczyłem, musiałem odreagować, a przy tobie musiałbym myśleć.
* * * * *
Idziemy przez miasto i wcinam przy nim kanapkę z KFC. On patrząc na
majonez wyciekający z mojej buły: - Hehe wiesz, wczoraj wyciskałem sobie
syfa i też mi tak pociekło jak z Twojej bułki.
* * * * *
Planuje wyjazd na weekend do rodziców. (Studiowaliśmy razem, on był z
innego
miasta.) Trzy poprzednie weekendy spędzaliśmy osobno, z tego dwa razy
on był w domu, a raz na wycieczce z kumplami. JA: Może zostałbyś ze mną tym
razem?
ON: Nie mogę, mama przygotowała mi kotlety i zupę do zabrania do
Warszawy.
JA: To może pojedź w sobotę, w piątek pójdziemy gdzieś? ON: I ty
myślisz, że jesteś ważniejsza od kotletów? (serio!)