reklama
Wychodzi jasio z przedszkola.Buzia
cała podrapana.Aż przykro patrzeć...
-Co sie stało, Jasiu?-krzyczy zdenerwowana mama
-Aaaaa, nic takiego...Tańczyliśmy w przedszkolu
wokół choinki.Dzieci było mało,a jodełka spora...
W szkole. Pani mowi do dzieci:
- Dzieci, na jutro napiszcie o zawodzie waszej mamy
albo waszego taty. I pamietajcie ze musi byc "lili".
Na drugi dzien Jasiu czyta:
- Moj tata pracuje w kolei. Dobrze mu sie tam
pracuje.
Na to pani:
- Ale Jasiu, tu nie ma "lili"!
- Bo go wyp**rdolili!
Pani zadała dzieciom wypracowanie, które będzie
zawierało 4 tematy: monarchia, seks, religia,
tajemnica. Po 15 sekundach Jaś skończył i czyta:
- Ktoś się kochał z królową! Mój Boże, kto?
Pyta pani dzieci w szkole???
-kogo ile dziadek miał lat jak zmarł.
Jedna dziewczynka wstaje i mówi:
-Mój miał 65 Lat
druga mówi:
-mój dziadek miał 78
I pyta pani jasia
-Ile twój dziadek miał lat jak zmarł
jasiu odpowiada:
-Prosze pani mój dziadek to był taki stary żę tata
musia go zabić!!!
na lekcji pani nauczycielka zwraca się do Jasia:
- Zamknij okno Jasiu, bo na dworze jest strasznie
zimno.
- A pani myśli, że jak zamknę, okno to na dworze
zrobi się cieplej?
Nauczyciel mówi do dzieci:
-Dzisiaj uczymy się o literce ,,D"".Więc kto zna
jakiś słowo na ,,D""??
Jest taki duży la rąk, a po pewnym czasie zgłosił
się Jaś.
-A ty Jasiu się nie zgłaszaj bo ty i tak już
przyprowadziłeś ojca za literkę ,,c""
Jasiu pyta taty:
- Tato czy w czasie postu można spać z kobieta?
- Można synku, ale tylko z własną żoną bo należy
unikać przyjemności.
Jasiu pyta w sklepie papierniczym:
- Czy są pocztówki z napisem "Dla jedynej"?
- Są.
- To poproszę osiem.
Na lekcji plastyki nauczyciel powiedzial zeby
narysowac jakis obrazek.
Pod koniec lekcji nauczyciel podchodzi do Jasia i
patrzy na obrazek, ma pusta kartke.
-Jasiu a ty co narysowales? Pyta.
-Osla na lace.
-A gdzie laka?
-Osiol zjadl.
-A gdzie osiol?
-Najadl sie i poszedl.
Ż
żużaczek
Gość
Niedzwiedz, lew i kurczak
Niedzwiedz powiada: "jak zarycze w lesie to wszystkie zwierzeta drza
ze strachu"
Lew mowi: "jak zarycze na stepie to wszystkie zwierzeta uciekaja"
Kurczak na to: "A jak ja kichne to caly swiat sra w gacie".
Niedzwiedz powiada: "jak zarycze w lesie to wszystkie zwierzeta drza
ze strachu"
Lew mowi: "jak zarycze na stepie to wszystkie zwierzeta uciekaja"
Kurczak na to: "A jak ja kichne to caly swiat sra w gacie".
Mailen
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 31 Październik 2005
- Postów
- 2 441
Hardcore o Stefanie
Stefan przekroczył 40-stkę. Był miłośnikiem literatury, więc kupował "Nową Wieś", albowiem mieszkał w Kaznowie, niedaleko Ostrowa Lubelskiego.
Lubił też rozwiązywać rebusy. No i raz los sprzyjał: wygrał tygodniowe wczasy w Ustce. Pojechał więc Stefan do Ustki, położył się na plaży i wypoczywa.
Zagadnęła wnet go niewiasta. W latach nieco posunięta, ale z wyglądu przypominająca miastową:
- Może mnie pan dymnie?
- Nie staje mi.
- Mam na to sposób uroczy.
I poszli do domu kobitki. Ta wyjęła śmietanę, posmarowała Stefanowi przyrodzenie i zawołała:
- Puciek!
Wpadł pudelek i zaczął lizać Stefanowi f....., aż mu stanął! Puknął Stefan damę i odszedł.
Po tygodniu wraca Stefan zadowolony do Kaznowa. Wieś cała go przywitała.
Wchodzi do zagrody, patrzy, a tam żonka zajmuje się inwentarzem.
- Dawaj, Patrycja, do chałupy! Spółkować bedziem!
- Ale ci nie staje, Stefek!
- Spoko, mam sposób. Miastowy!
Poszli do chaty. Wyjmuje z szafki śmietanę Stefan, oblewa f...a i krzyczy:
- Reksio!
Podbiega Reks, pies podwórzowy. Popatrzył, popatrzył i jeb... odgryzł Stefanowi f...a. Stefan tylko mruknął:
- No wiocha... po prostu wiocha...
Stefan przekroczył 40-stkę. Był miłośnikiem literatury, więc kupował "Nową Wieś", albowiem mieszkał w Kaznowie, niedaleko Ostrowa Lubelskiego.
Lubił też rozwiązywać rebusy. No i raz los sprzyjał: wygrał tygodniowe wczasy w Ustce. Pojechał więc Stefan do Ustki, położył się na plaży i wypoczywa.
Zagadnęła wnet go niewiasta. W latach nieco posunięta, ale z wyglądu przypominająca miastową:
- Może mnie pan dymnie?
- Nie staje mi.
- Mam na to sposób uroczy.
I poszli do domu kobitki. Ta wyjęła śmietanę, posmarowała Stefanowi przyrodzenie i zawołała:
- Puciek!
Wpadł pudelek i zaczął lizać Stefanowi f....., aż mu stanął! Puknął Stefan damę i odszedł.
Po tygodniu wraca Stefan zadowolony do Kaznowa. Wieś cała go przywitała.
Wchodzi do zagrody, patrzy, a tam żonka zajmuje się inwentarzem.
- Dawaj, Patrycja, do chałupy! Spółkować bedziem!
- Ale ci nie staje, Stefek!
- Spoko, mam sposób. Miastowy!
Poszli do chaty. Wyjmuje z szafki śmietanę Stefan, oblewa f...a i krzyczy:
- Reksio!
Podbiega Reks, pies podwórzowy. Popatrzył, popatrzył i jeb... odgryzł Stefanowi f...a. Stefan tylko mruknął:
- No wiocha... po prostu wiocha...
Przedszkole. Po zajęciach przedszkolanka pomaga założyć botki jednej z dziewczynek. Męczy się, bo botki są ciasne ale w końu - weszły. Spocona siada na ławce obok a dziewczynka mówi:
- A butki są na złych nóżkach!
Rzeczywiście, lewy na prawy. Ściąga je więc, zakłada znowu, morduje się sapie... wreszcie!
- A to nie są moje buciki... - mówi nagle dziewczynka.
Przedszkolanka zaciska zęby, sciaga botki, ociera pot z czoła...
- ... to są buciki mojego brata, ale mama kazała mi je nosić.
Pani zaciska pięści, liczy do dziesięciu... Wciąga botki znowu na nogi dziewczynki. Uspokaja oddech. Zakłada jej płaszczyk, czapeczkę...
- Masz rękawiczki? - pyta dziewczynkę.
- Mam, schowane w butkach!
Żona do męża:
- Wiesz? Dzisiaj mi się poszczęściło! Idę obok zsypu na śmieci,
patrzę a tam para pantofelków stoi. A jakie piękne!
Przymierzam - mój rozmiar!
Mąż:
- Taaa... Poszczęściło Ci się.
Po paru dniach żona znowu mówi:
- Słuchaj, idę do domu, a u nas na podjeździe, na żywopłocie,
futro z norek wisi. Przymierzam - mój rozmiar!
Mąż kręci głową z podziwem:
- Szczęściara z Ciebie. A ja - popatrz - nie wiem czemu,
ale szczęścia nie mam. Wyobraź sobie, wkładam wczoraj rękę pod
poduszkę, wyciągam bokserki, przymierzam - i k...a nie mój rozmiar!!
- Halo ?
- Cześć maleńka, tu tatuś, daj mi mamusie
- tatusiu, mamusia jest na górze w sypialni z wujkiem Frankiem
po dłuższej chwili milczenia:
- ależ córeczko, nie masz żadnego wujka Franka !
- nieprawda ! mam ! i jest teraz z mamusia w sypialni !
- Ok, no cóż....posłuchaj uważnie, chce żebyś cos dla mnie zrobiła. Dobrze?
- dobrze tatusiu
- to idź na gore do sypialni, zapukaj do drzwi i powiedz, ze tata właśnie parkuje przed domem...
... kilka minut później :
- już zrobiłam
- i co się stało ?
- mama bardzo się przestraszyła, wyskoczyła z łóżka bez ubrania i zaczęła biegać po pokoju i krzyczeć, a potem potknęła się o dywan i wypadła przez okno i leży nieżywa.
- Boże, a wujek Franek ?
- on tez wyskoczył z łóżka bez ubrania i krzyczał i w końcu wyskoczył przez okno, to z drugiej strony i wskoczył do basenu. Ale tatusiu, tam nie było wody, miałeś napełnić go w zeszłym tygodniu i zapomniałeś. No i wujek upadł na dno i tez jest nieżywy.
...baaardzo długa chwila ciszy, aż wreszcie :
- hm mmm, basen mówisz ? a czy to numer 555-67-89 ?
Na jednej z bram wiodących do raju widać napis: "Dla pantoflarzy", na drugiej: "Dla mężczyzn, którzy nie dali się zdominować przez kobiety".
Przed pierwszą bramą kłębi się tłum zmarłych, przed drugą stoi jedna samotna duszyczka.
Podchodzi do niej święty Piotr:
- A ty co tu robisz? - pyta.
- Nie wiem... żona kazała mi tu stanąć...
- A butki są na złych nóżkach!
Rzeczywiście, lewy na prawy. Ściąga je więc, zakłada znowu, morduje się sapie... wreszcie!
- A to nie są moje buciki... - mówi nagle dziewczynka.
Przedszkolanka zaciska zęby, sciaga botki, ociera pot z czoła...
- ... to są buciki mojego brata, ale mama kazała mi je nosić.
Pani zaciska pięści, liczy do dziesięciu... Wciąga botki znowu na nogi dziewczynki. Uspokaja oddech. Zakłada jej płaszczyk, czapeczkę...
- Masz rękawiczki? - pyta dziewczynkę.
- Mam, schowane w butkach!
Żona do męża:
- Wiesz? Dzisiaj mi się poszczęściło! Idę obok zsypu na śmieci,
patrzę a tam para pantofelków stoi. A jakie piękne!
Przymierzam - mój rozmiar!
Mąż:
- Taaa... Poszczęściło Ci się.
Po paru dniach żona znowu mówi:
- Słuchaj, idę do domu, a u nas na podjeździe, na żywopłocie,
futro z norek wisi. Przymierzam - mój rozmiar!
Mąż kręci głową z podziwem:
- Szczęściara z Ciebie. A ja - popatrz - nie wiem czemu,
ale szczęścia nie mam. Wyobraź sobie, wkładam wczoraj rękę pod
poduszkę, wyciągam bokserki, przymierzam - i k...a nie mój rozmiar!!
- Halo ?
- Cześć maleńka, tu tatuś, daj mi mamusie
- tatusiu, mamusia jest na górze w sypialni z wujkiem Frankiem
po dłuższej chwili milczenia:
- ależ córeczko, nie masz żadnego wujka Franka !
- nieprawda ! mam ! i jest teraz z mamusia w sypialni !
- Ok, no cóż....posłuchaj uważnie, chce żebyś cos dla mnie zrobiła. Dobrze?
- dobrze tatusiu
- to idź na gore do sypialni, zapukaj do drzwi i powiedz, ze tata właśnie parkuje przed domem...
... kilka minut później :
- już zrobiłam
- i co się stało ?
- mama bardzo się przestraszyła, wyskoczyła z łóżka bez ubrania i zaczęła biegać po pokoju i krzyczeć, a potem potknęła się o dywan i wypadła przez okno i leży nieżywa.
- Boże, a wujek Franek ?
- on tez wyskoczył z łóżka bez ubrania i krzyczał i w końcu wyskoczył przez okno, to z drugiej strony i wskoczył do basenu. Ale tatusiu, tam nie było wody, miałeś napełnić go w zeszłym tygodniu i zapomniałeś. No i wujek upadł na dno i tez jest nieżywy.
...baaardzo długa chwila ciszy, aż wreszcie :
- hm mmm, basen mówisz ? a czy to numer 555-67-89 ?
Na jednej z bram wiodących do raju widać napis: "Dla pantoflarzy", na drugiej: "Dla mężczyzn, którzy nie dali się zdominować przez kobiety".
Przed pierwszą bramą kłębi się tłum zmarłych, przed drugą stoi jedna samotna duszyczka.
Podchodzi do niej święty Piotr:
- A ty co tu robisz? - pyta.
- Nie wiem... żona kazała mi tu stanąć...
Ż
żużaczek
Gość
Żona wyjechała w delegację.
Mąż rankiem bierze dzieciaka i wiezie do przedszkola.
- To nie nasze dziecko - mówi przedszkolanka.
Jadą do drugiego.
- Nie znamy pana synka - słyszy w drugim.
Jadą do trzeciego, czwartego... wszędzie tak samo.
Nie znają dzieciaka.
W końcu młody nie wytrzymał:
- Tato, zaliczamy jeszcze tylko jedno przedszkole i jedziemy do szkoły, bo
się w końcu na lekcję spóźnię
Mąż rankiem bierze dzieciaka i wiezie do przedszkola.
- To nie nasze dziecko - mówi przedszkolanka.
Jadą do drugiego.
- Nie znamy pana synka - słyszy w drugim.
Jadą do trzeciego, czwartego... wszędzie tak samo.
Nie znają dzieciaka.
W końcu młody nie wytrzymał:
- Tato, zaliczamy jeszcze tylko jedno przedszkole i jedziemy do szkoły, bo
się w końcu na lekcję spóźnię
reklama
Ż
żużaczek
Gość
marta DOOOOBRE ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 4 tys
- Wyświetleń
- 282 tys
- Przyklejony
- Odpowiedzi
- 169
- Wyświetleń
- 272 tys
Podziel się: