Przeczytałam, a wąteczek jest już całkiem spory.
To dorzucę swoje 5 groszy.
Nie zdradziłam i nie zamierzam zdradzić. Mam nadzieję, że nie zostałam też nigdy zdradzona. Niby nigdy nie można mieć pewności, ale ja w to głęboko wierzę.
Mój mąż jest dla mnie oparciem, przyjacielem, a ja staram się być przyjaciółką dla niego.
Jesteśmy razem prawie 8 lat.
Nie wyobrażam sobie zaprosić kochanki do mojego małżeńskiego łóżka, to by było żenujące i poniżające(dla mnie rzecz jasna). No kurcze nie wyobrażam sobie by mój mąż włożył penisa w inną na moich oczach. Fuuuj!
A dzieci z kochanką/kochankiem już w ogóle nie wchodziłyby w rachubę.
Przeraża mnie coś takiego.
Moim zdaniem gdy dochodzi do zdrady największą winę ponosi ta osoba, która łamie przysięgę. Facet też powinien umieć powiedzieć "nie".
Po ślubie nie uznaję czegoś takiego jak przerwa.
Oczywiście taką w znaczeniu wychodzę na zakupy bez męża i dziecka serwuję sobie co jakiś czas by nie oszaleć i mężowi też pozwalam na spotkania z kolegami. Jednak oboje najbardziej cenimy swoje towarzystwo i gdy mamy czas spędzamy go wspólnie.
Niestety nie wierzę w przyjaźń damsko-męską. Kiedyś wierzyłam, jeszcze zanim byłam mężatką, wydawało mi się że mam przyjaciela, do czasu, aż wyznał mi miłość i pożądanie :
A ja zwiałam gdzie pieprz rośnie bo dla mnie to była "tylko" przyjaźń.
Ktoś napisał, że wzorzec wierności wynosi się z domu. Oby tak było!
Moi teściowie są razem 32 lata i uważam ich za najlepsze małżeństwo jakie znam. Mój mąż jest święcie przekonany, że jego ojciec nigdy nie zdradził matki.
My w ogóle jesteśmy pod kątem małżeństwa konserwatywni. To decyzja na całe życie, na dobre i na złe, ślubujemy miłość, wierność i uczciwość małżeńską aż do śmierci.
Na szczęście taki ze mnie łobuz, że zawsze mówiłam czego oczekuję w łóżku. >
To dużo daje, a mówić trzeba wprost bo faceci są mało domyślni.
No i w drugą stronę. Wystarczy powiedzieć mężowi "powiedz mi jak byś chciał to zrobić, albo opowiedz mi o swoich fantazjach".
To na prawdę daje dużą satysfakcję.
Gdy miłość jest pielęgnowana nie zgaśnie przez długie lata, tylko oboje muszą się starać bo inaczej związek może zacząć się psuć, a potem już chyba niedługa droga do zdrady.
Nikogo nie potępiam i nie osądzam, to sprawa sumienia każdej ze zdradzających osób.
Jedynie precyzuję czego ja bym nie zrobiła i co mnie wręcz szokuje własnie pod tym kątem, że ja bym tak nie potrafiła postąpić.(na przykład zaprosić kochanki męża do łóżka).