A ja dzisiaj się wreszcie wybrałam z M. biegać. Mała wykąpana, nakarmiona, ululana, wręczona teściom, więc my do parku za miasto;-)
Po 50m myślałam, że mi cycki eksplodują!! Masakra normalnie, są taaaaaaaaakie ciężkie, że szok, a niby przed wyjściem karmiłam.. Skończyło się na tym, że 50m biegłam, kolejne 50m szłam i ostatecznie zrobiliśmy 3,5km = 235kcal (tak nam pokazał licznik kroków). Dumna z siebie to ja nie jestem, ale postanowiliśmy z M. się wzajemnie gonić do wieczornych ćwiczeń i będzie dzień biegania, a kolejny dzień rowerkowania, bo w środę jedziemy po mój rower:-)
Z uwagi na to, że ZUS mnie dziś zaskoczył wyrównaniem postanowiliśmy dokupić jeszcze orbitrek. Jakie macie i polecacie??