agamal
kociara
- Dołączył(a)
- 19 Czerwiec 2007
- Postów
- 228
Chciałabym abyście podzieliły się własnymi doświadczeniami o zachowaniu waszych "kolkowych" niemowlaków i opiece nad nimi.
Mój synek od 2 tygodnia życia (obecnie 1,5 m-ca) ma straszne kolki, praktycznie po każdym jedzeniu. Cały czas muszę nosić go na ręcach. Nigdy nie zaśnie sam, trzeba go "ululać", wybudza się z krzykiem, przy kąpieli i przebieraniu spazmy, a gdy nie śpi, cały czas trzeba z nim chodzić potrząsać, bo inaczej darłby się w niebogłosy. A najgorsze jest to, że nie działają na niego żadne leki. Mam już tego dosyć, ręce i kręgosłup mi odpadają, nic nie mogę zrobić w domu. Jak narazie mój synek - mimo, że był bardzo oczekiwany, oprócz narodzin nie przysparza mi wiele radości - tylko ciągłe grymaszenie, prężenie, płacz, nawet karmienie nie należy do przyjemnych, bo już w trakcie zaczyna się szamotanina. Czasami mam wrażenie, że rodzina i znajomi obarczają mnie winą za jego "cierpienie", że nie potrafię pomóc własnemu dziecku, nie dam mu jakiegoś leku. A ja już wszystko wypróbowałam i niestety mam coraz mniej siły na te jego kolki.:-------(.
Mam nadzieję, że za jakiś miesiąc kolki się skończą i zacznę czerpać radość z macierzyństwa, i patrzeć na zadowolona buzię mojego dziecka.
Mój synek od 2 tygodnia życia (obecnie 1,5 m-ca) ma straszne kolki, praktycznie po każdym jedzeniu. Cały czas muszę nosić go na ręcach. Nigdy nie zaśnie sam, trzeba go "ululać", wybudza się z krzykiem, przy kąpieli i przebieraniu spazmy, a gdy nie śpi, cały czas trzeba z nim chodzić potrząsać, bo inaczej darłby się w niebogłosy. A najgorsze jest to, że nie działają na niego żadne leki. Mam już tego dosyć, ręce i kręgosłup mi odpadają, nic nie mogę zrobić w domu. Jak narazie mój synek - mimo, że był bardzo oczekiwany, oprócz narodzin nie przysparza mi wiele radości - tylko ciągłe grymaszenie, prężenie, płacz, nawet karmienie nie należy do przyjemnych, bo już w trakcie zaczyna się szamotanina. Czasami mam wrażenie, że rodzina i znajomi obarczają mnie winą za jego "cierpienie", że nie potrafię pomóc własnemu dziecku, nie dam mu jakiegoś leku. A ja już wszystko wypróbowałam i niestety mam coraz mniej siły na te jego kolki.:-------(.
Mam nadzieję, że za jakiś miesiąc kolki się skończą i zacznę czerpać radość z macierzyństwa, i patrzeć na zadowolona buzię mojego dziecka.