Ja jestem 6,5 kg "do przodu", ale bym się za bardzo nie zmartwiła, jakbym drugie tyle przybrała, a nawet trochę więcej. Zacznę się przejmować jak będę miała 20 na plusie dopiero
A tak w ogóle to pochłaniam zastraszające ilości różnej maści pokarmów (najwięcej owoców i warzyw), szczególnie ostatnio. A zachcianki od zeszłego miesiąca mam 2 (główne, bo takich małych, chwilowych, to mnóstwo
): pizza (tu się staram ograniczać do spożywania co 3-ci dzień choćby kawałeczka, bo nie zawsze chce mi się ją "gnieść", a kupna (dowożona), niestety, nie asymiluje się z moim portfelem
) i chleb razowy na miodzie (zjadam sama prawie cały bochenek w ciagu dnia
w różnych konfiguracjach kanapkowych lub tylko z masełkiem
). Na szczęście trawienie działa ok, żadnych zaparć i tym podobnych historii. Za słodyczami nadal nie przepadam (ostatnio tylko zjadłam ze smakiem 34 kawałki czekoladki Toblerone w ramach wspomnień z czasóe, jak wszystko bylo z Pewexu
), ale od zawsze tak miałam, nawet jak byłam mała, to ze słodyczy najbardziej lubiłam młode ziemniaczki z koperkiem i zsiadłe mleko do tego (mniam
)
Karoo, ale zdzierstwo u Was! Szok normalnie! Ale powiem Ci, że u nas też czasami tak sobie liczą za warzywka, więc staramy sie kupować w hipermarketach (jak wyglądają porządnie) albo na "ryneczku", bo jest o wiele taniej.
A tak a'propos warzyw, to mam do Was zapytanie: jadacie nowalijki? Bo ja się jakoś nie mogę zebrać, choć ślinka mi cieknie, jak widzę te marcheweczki śliczniutkie, sałatkę itd. na straganach, tylko się boję, że te cholerne pestycydy mogłyby dzidzi zaszkodzić. Co myślicie?