Wiesz, ja też robię większość z Maćkiem, ale on mi nie daje nic zrobić, bo wszystko rusza, wyrzuca, itp.Szczególnie jak gotuję. Bo on musi wszystko widzieć, dotknąć. A do wc to jak? Zamykasz drzwi, a Stasiek sam zostaje? Jak nie zamykam to Maciek przybiega do łazienki po chwili, a jak bym zamknęła, to wolę nie myśleć co by zrobił
Moje szuflady tez sa raczej antydzieciece: z workami, slomkami, dziadkiem do orzechow, tluczkiem itp A pewnosc mam gdy ide do wc a Stas zostaje sam bo akurat sie czyms bawi...zreszta toaleta zajmuje mi chwilke
. Poza tym nie stoje nad Staskiem caly czas, on sie bawi w pokoiku, w kuchni, w salonie...a ja robie swoje...no chyba ze sie robi niepokojaca ciiiiszaaaa
Jeśli chodzi o zostawianie... to ja jeszcze ani razu nie zastosowałam łóżeczka jako kojca. Łukasz ląduje w łożeczku tylko jak ma spać, lub jak sam sobie do niego wejdzie (w dzień ma otwarte). A jak muszę coś zrobić gdzie indziej - w wc, łazience, innym pokoju to idę. I tylko nasłu****ę co się dzieje i czy nie zapada cisza. Jak się zamknę w wc to i tak z reguły stoi pod drzwiami i puka do mnie lub zagaduje
Generalnie to co się dało to starałam się zabezpieczyć - po co dodawać sobie roboty z pilnowaniem, jak wystarczy kilka śrubek i już jest spokój.Owszem, mam kilka rzeczy które czekają w kolejce (bo mąż miał przykręcić i zawsze zostaje to dla mnie
) ale za parę dni to zrobię...
Dziś z zaległych pomężowych rzeczy zrobiłam w asyście Pawła karmnik (a tak chciałam żeby tatuś z synkiem pomajsterkował...
). Muszę jeszcze tylko wymyślić gdzie go umieścić przed domem żebyśmy mogli idąc do przedszkola karmić ptaszki
ja juz nie raz sie wypowiadalalm na temat swoody dal dzieci. jestem oczywiscie za, tylko ma to byc kontorlowana swoboda. u nas sa drzwi, ale nigdy ich nie zamykamy. nawet do lazienki nie sa zamykane na klamke, tylko przymykane. julitka beiga po calym domu swobodnie. wydaje mi sie, ze jest do tego bardzo przyzwyczjaona, bo hjak sie znjadziemy w jakims malym pokoju i to jeszcze zamkniertym, to jej sie zaraz nudzi i chce isc do domu.
uwazam, ze jak dziecko sie oswoi z kazdym pomieszczeniem, kazdym katem w domu, to pozniej nie ejst to dla niego nowoscia i tak juz nie ciekawi. jesli bedziesz trzymala wszystko zamkniete, nie pozwlala brac tego, czy tamtego, to bedzie kusilo jak cholera.
julitka tez miala kilka zderzen, stluczen itp, ale nie znaczy ze jest to zle. mysle, ze idealne, niestluczone i wychuchane dziecko ecale dobrze nie swiadczy, bo to wyglada jkaby nic nie robilo, nic go nie interesowalo itp itd.
w lazience jak jestem to zawze mam asytste. cokolwiek bym nie robila, to mala zaraz uslyszy i jest przy mnie. wchodzi tez tam sama i jej sie krzywda nie dzieje.
w kuchni oczywiscie tez. chce na rece jak cos gotuje zeby jej pokazac. pokazuje i tlumacze co robie, ze jest gorace itp itd
majandra, wyluzuj troche, sprobuj nie biegac za mackiem,a go z daleka obserwowac i tlumaczyc jak widzisz, ze chce cos zrobic zlego. ewentualnie wtedy cos schowaj, czy zastaw, gdy tlumaczenie nie pomaga. a jesli wyrzuca rzeczy z szafek czy szuflad, to co w tym zlego? ciesz sie ze sie zajmie na chwile, a zaraz sprztaniesz i po problemie. wydaje mi sie, ze gdy dziecko jest za bardzo pilnowane i tylko slyszy: nie bierz, nie dotykaj, nie idz, to wlasnie chec zrobienia na przkor jest tym wieksza i ciekwaosc co tam jest sie wzmaga.
my nie mamy w domu zadnych zabezpieczen, ale ich nie potrzebujemy. kable sa na wierzchu, ale ona ich nie caignie, bo ma dane do zabawy ladowarki od telefonu i to juz dla niej cos normalnego, co ja nie kusi.
kazdy wychowuje ja chce, to tylko moje spostrzezenia