reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Z maluchem w kościele.

Niestety nie wiem co teraz poradzić
Może być ciężko bo juz się przyzwyczaiła do biegania koło Kościoła:tak: Wiem że to jeszcze trochę czasu ale może zimą jak nie będzie można stac na dworze bo będzie zimno to będzie lepiej. Będzie juz też starsza to szybciej zrozumie. Tylko wtedy to już wiosną i latem lepiej nie wychodzić na zewnątrz bo znów się odzwyczai.
A moze zabrać ze sobą jakąś bajeczke lub małą laleczke i niech sią spokojnie nią bawi?
Ja nawet nie wiem jak jest u nas na Mszy dla dzieci bo chodzą na nią głównie dzieci przygotowujące się do pierwszej komunii i to dla nich jest kazanie. A my chodzimy właśnie na sumę.
Życzę cierpliwości i powodzenia. Mam nadzieję że w końcu uda się małej wytrzymać spokojnie na Mszy:tak::tak:
 
reklama
My też chodzimy z synkiem od samego początku do Kościoła. Generalnie przeżywaliśmy kilka trudnych kościelnych momentów np. jak zaczynał chodzić, później kiedy bawił się z innymi dziećmi w nawie bocznej itp. Ale szybko "tępiliśmy" bieganie po Kościele i krzyki. Chodzimy na msze dla dzieci i staramy się żeby nasze dziecko nie przeszkadzało innym ale wychodzimy z założenia, że skoro to jest msza dziecięca to starsi ludzie muszą się pogodzić z obecnością dzieci na mszy. Teraz u nas jest super postęp bo Marcin potrafi już grzecznie wysiedzieć całą mszę. Były oczywiście momenty kiedy trzeba było go wyprowadzić z Kościoła ale dzięki temu, że chodził od początku nabył pewnych nawyków w zachowaniu na mszy.
Pamiętam jak był niemowlakiem i przesypiał całe msze, patrzeliśmy na rodziców takich roczniaków i dwulatków i nie mogliśmy uwierzyć w to co dzieci wyprawiają i jak rodzicie za nimi ganiają. Potem przyszła kolej na nas a dzieci które do tej pory biegały zaczęły grzecznie siedzieć w ławkach. Patrząc na zmiany w zachowaniu wierzyliśmy że i nasz synek niedługo będzie grzeczny. Oczywiście potrzebne jest konsekwentne postępowanie rodziców i uodpornienie się na potępiające spojrzenia najstarszego pokolenia. Jeśli dziecko jest rozbrykanie można zaczynać od kilku minut i stopniowo wydłużać czas. My w pewnym momencie zabieraliśmy książeczki, porobiliśmy też książeczki z obrazkami z kolędy i to też działało.
Zobaczymy jak pójdzie nam przyzwyczajanie córci ale na razie nie ma problemu ;-)
Powodzenia na pewno się uda.
 
Witam wszystkie mamy.
Przyzwyczajałam ich od maleńkości więc teraz nie ma z tym problemu.

Może to w tym część problemu?

Słyszałam też o takim dobrym sposobie, aby utrzymać uwagę dziecka: dać dziecku do oglądania jakąś książeczkę/ kilka ich. Najlepiej z jakimiś świętymi obrazkami - można zrobić samemu z obrazków, które dostajemy na kolędzie etc.

A z innej beczki: nie powinniśmy wymagać u tak małych dzieci super spokojnego zachowania - wiadomo, że nie przekroczą swoich dziecięcych zachowań. Tak myślę, że my dorośli jesteśmy strasznie sztywni na mszy. To kulturowe zachowanie. W Afryce podczas mszy tańczą i są bardziej radośni. Pewnie dzieci mniej by się tam nudziły... ;) Może poszukać innego kościoła, gdzie są takie specjalne msze dla dzieci? Tam mniej nudno...
Dotykam wrażliwego punktu, bo msza to też ofiara - pamiątka śmierci, ale przecież śmierć to tylko etap - jest przecież i zmartwychwstanie - stąd powinniśmy być mniej posępni jakbyśmy byli na jakiejś stypie... Dzieci chyba lepiej odczuwają radość Bożą, ot problem dorosłych raczej... Może dać im być sobą, a nie przejmować się kąśliwymi spojrzeniami dewocyjnych staruszek? "Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie" - nie sądzę, aby Jezus chciał, żeby szły w rządku, poważne, cichutkie, z rączkami złożonymi... Ale się rozpisałam... :laugh2:

Ale z drugiej strony - to nie jest takie proste - chodzić z malutkim dzieckiem do kościoła - zwłaszcza kiedy jest sezon grypowy... Wiadomo, że do kościoła chodzą również chorzy... Już jest nasze społeczeństwo takie mało myślące o innych. I bądź to mądry...
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
Agnieszka może pójdz do kościoła w którym jest innaczej?do tej sąsiedniej parafii,tam gdzie dzieci mają więcej luzu? To przecież nie oznacza,że zdradzisz Boga ;-)
Ja Wam powiem szczerze,że do kościoła chodzę rzadko.Właśnie ze względu na strach,jak moje dzieci będą się zachowywac.Bałam się tego wzroku "starszych pań".A jednak okazało sie,że nawet ten młodszy,wtedy miał 1,5 roku zachowywał się cudownie na mszy w Polsce.Całą przesiedział w wózeczku,jakby był skupiony na tym co ksiądz mówi :eek:.Może dlatego,że była to msza za moją mamę :-(Starszy prześpiewał całą mszę,zresztą nie jedyną,bo jak był na chrzcinach kuzyna to teściowa musiała go aż wyprowadzic z kościoła,tak się darł ze swoimi pieśniami,których nikt nie rozumiał (jeszcze wtedy nie gadał nic a nic) :-D:-D
Kiedy chrzciliśmy młodszego w Irlandzkim obrządku z irlandzkim księdzem starszy latał po kościele jak opętany,a ksiądz nie kazał nam go trzymac na kolanach.Mówił.Niech sobie biega to jego dom Boży :eek::-) A my mogliśmy w spokoju ochrzcic naszego młodszego syna.Cudownie,ale może dlatego,że byliśmy sami w kościele ;-)
 
Agnieszka H. pisząc stwierdzenie "troszkę więcej " miałam na myśli to ,że nie będą siedziały sztywno w ławce czy na kolanach rodziców- mogą pochodzić sobie po Kościele , zobaczyć co je interesuje. Wiadomo ,że krzyk dziecka i płacz nie wygląda najlepiej więc należy wyjść:-(;-)
Każde dziecko jest inne - mniej ruchliwe , bardziej itp.I wymaga innych metod
 
Witam wszystkie mamy ... też mam kilka przemyśleń na temat dzieci w kościele. Mój synek skończył w czerwcu 2 latka .. do Kościoła chodzi z nami co niedzielę .. Jest to dla niego bardzo naturalne jak jedznenie obiadu czy chodzenie spać ... Poprostu w niedzielę chodzi się do Kościółka i Bruno lubi tam chodzić. Śpiewa Alleluja i podczas podniesienia pięknie klęczy obok taty ... ALE ... też zdarzają się nam gorsze dni ... Czasami niestety po Kościele biegają inne dzieci krzycząc i wtedy ciężej wytłumaczyć 2 latkowi, że nalezy klęczeć jeszcze .. Bruno jest ogólnie dzieckiem bardzo grzecznym i wierzę, że z innymi dziećmi jest trudniej ...
Jestem bardzo ZA chodzeniem z dziecmi do Kościoła .. nawet jeśli jest trudno ... Jezus chciał by dzieci przychodziły i wspinały się mu na kolana ... Msze dla dzieci są po to, by można było z dziećmi przyjść i uczyć ich zachowania w Kościele .. i niech nie patrzą na nas krzywo inni, tylko skoro to przeszkadza przyjdą na inną Mszę ....
A nam rodzicom ... brakuje czasem skupienia i ciszy wewnętrznej ... ALE ... naszym obowiązkiem jest dzieci wprowadzać i pokazywać to co ważne w życiu i jeśli Kościół jest dla nas ważnym elementem naszego życia to musimy wprowadzić, oswoić i wychować w tym nasze dzieci .. i czasami trochę więcej modlitwy o cieprliwość i siłę .. i uda nam się !!!
Nikt nie mówił, że będzie łatwo ...
Szkoda, ze nie we wszystkich Kościołach są cudowne Msze dla dzieci ze śpiewem i rozmowami z dziećmi ... Cóź ... my po przeprowadzce mamy tu zupełnie inny klimat ale trwamy i staramy się ....
pozdrawiam wszystkich rodziców i zachęcam do próbowania ale i do wkładania wysiłku w bycie z dzieckiem w Kościele, zyskamy z czasem spokojniejsze dziecko i nie nabruździmy tym, którzy właśnie uczą swoje dziecko jak należy się zachowywać w tym miejscu ...
 
Tak, specjalnie przeczytałam ten fragment Pisma Św.. Tam jest mowa wręcz o niemowlętach :)

Muszę chyba brać córę do kościoła, do środka - niech widzi, ile wytrzyma to wytrzyma, wierzę że za każdym razem będzie choć trochę lepiej.

Bo stojąc na placu to może nikomu nie przeszkadzamy, ale też niczego się nie uczymy, nie? :tak:
 
My też chodzimy z dzieckiem do kościoła. Co prawda jest u nas specjalna msza dla takich maluszków 2-3 latków, gdzie nikt nie zwraca uwagi na złe zachowanie dzieci. Msza trwa 30 do 40 min więc nie jest tak trudno wytrzymać. Trudno wymagać od takich maluszków że wytrzymają godzinę w skupieniu i całkowitej ciszy. Wiem że my dorośli zbyt wiele to nie "wyniesiemy" z takiej mszy, ale jak inaczej mamy nauczyć dziecko naszej wiary. Tak jak napisała Brunkowa Mama: Jezus chciał by dzieci do Niego przychodziły.
 
Ja mam ponad dwuletniego syna i zdarza się, że chodzę z nim do Kościoła w niedzielę, ale i w tygodniu czasami. Staram się, żeby był spokojny w Kościele i słuchał co ksiądz mówi, jest zawsze zainteresowany co się dzieje na Ołtarzu i po swojemu sobie śpiewa, choć czasami przeszkadza to w Mszy. Biorę go do Kościoła po to, by zaznajomił się z tym miejscem, i aby wiedział, że to jest Kościół itp, a nie żebym poszła z nim jako np 4 czy 5latkiem a on by rozrabiał. W naszej parafii na Śląsku jest obok Ołtarza wydzielone miejsce, tzw. kaplica dla dzieci i tam można z dzieckiem pójść, cxhoć z moim to juz nie bardzo bo otwiera drzwi i włazi na ołtarz...
 
reklama
Mój synek ma 2,5 roku i chodzimy do kościoła razem. Od małego prowadzałam go najpierw w wózku teraz za rączkę.. i mimo, że to żywe srebro wytrzymuje całą mszę.. Owszem zdarzają nam się takie sytuacje, że mały nie chce wogóle iść, że nie chce wejść do środka itd- jak to u dziecka ale cóż.. i to da się przetrwać.. Dla mnie stanie przed kościołem to żadne bycie na mszy.. nie dość, że nie wiele słyszę to jeszcze za nic skupić się nie mogę..
U nas na początku zabieraliśmy ze sobą picie, książeczki kolorowe, samochodziki do zabawy (takie co nie wydają żadnych dźwięków ;-)) a dziś właściwie tylko maleńki resoraczek mam w razie czego w kieszeni ale już rzadko z niego korzystamy.. I najważniejsze- siedzimy zawsze w jednej z pierwszych ławek tych dla dzieci bez klęczników i oparć by mały mógł się nieco powiercić jak najdzie go ochota..
Ja mu zawsze tłumaczę, że bozia na niego czeka, że trzeba być grzecznym i słuchać co mówi ksiądz (mimo, że nie chodzimy na mszę dla dzieci), że mama i tata będą z niego dumni jak wytrzyma itd...
U nas sprawdza się także danie mu jakiegoś celu- na początku mszy dostaje pieniążek na tacę i czeka aż pan po ten pieniążek przyjdzie.. to już połowa mszy za nami..:-p Poza tym pan kościelny ma taki miły zwyczaj, że każdemu takiego małemu dziecku za rzucenie pieniążka daje cukierka- nie raz było tak, że mały całą mszę czekał na tego cukierka i oczywiście zjada go natychmiast :cool2: Dodatkowo nasz ksiądz ma zwyczaj, że jak podchodzi się z dzieckiem do komunii to on głaska i błogosławi każde takie dziecko i mojemu synkowi też się to podoba i na to czeka- ostatnio kłóci się ze mną, że "niunia sam idzie, mama zostań tu" :-D
No i jak mały nie chce iść do kościoła czy wejść do środka to proponuję, że może tym razem pójdziemy na górę, a może na inną niż zwykle stronę.. ot coś dla odmiany..
Ale zdarza się, że mały kombinuje całą mszę jak tu wyjść.. to jest tylko dziecko w końcu.. ja jestem zadowolona jak 80 % mszy mamy spokojnie przesiedziane i to uważam za pełen sukces mojego synka.. a że pod koniec już się wierci i namawia mnie do wyjścia.. cóż.. trudno.. ja mu tłumaczę, że dopóki ksiądz nie wyjdzie nie możemy wyjść..:sorry2:
 
Do góry