reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Z maluchem w kościele.

Zgadzam się z niektórymi mamami. Jeżeli chodzimy z dziećmi do kościoła to znaczy, że chcemy im przekazać swoją wiarę. A co to za przekazanie jeżeli dziecko może całą Mszę biegać i skakać po dworze? Takie dziecko później trudno będzie nauczyć siedzenia grzecznie przez całą Mszę:tak:, a jeśli przyzwyczaja się je od samego początku to zawsze jest łatwiej:tak::tak:. Nie chodzi mi też oto, że malutkie dziecko ma uważnie słuchać co się dzieje i nie zajmować się czym innym. Wiadomo że takie zupełnie małe tego nie wytrzyma ale powoli będzie się uczyło, że trzeba być grzecznym i nie przeszkadzać.:tak::tak:
Dzieci uczą się przez naśladowanie innych i jeśli będą widziały tylko biegające dzieci to będzie to dla nich dużo ciekawsze i będą robiły tak samo, ale jeśli będą w środku to będą widziały skupionych modlących sie ludzi to same choć nie do końca będą rozumiały co się dzieje, będą grzeczne. A że czasami zajrzą po cichu pod ławkę czy sobie coś pooglądają lub o coś po cichu spytają mamę albo tatę to naprawdę nic się nie stanie. A czy to w pierwszej czy w ostatniej ławce to już zależy tylko od dzieci lub rodziców, byle widziało dziecko co sie dzieje z przodu.:tak::tak:
Moje dzieci właśnie tak się uczyły. Siadaliśmy zawsze w pierwszych ławkach, patrzyły że wszyscy wkoło się modlą i same chciały tak samo.Bardzo szybko nauczyły się śpiewów i robią to co wszyscy. Oczywiście nadal zaglądaja pod ławki ale robią to po cichu i jeszcze nikt nie zwrócił im uwagi że przeszkadzają. A jak zaczynają marudzić to na chwilę wychodzimy ale same mówią, że chcą wrócić i są wtedy cicho. A do kościoła chodzą bardzo chętnie i oby im to zostało:tak::tak:.
 
reklama
wiem, że zdanie zaczyna się z dużej litery, ale ja się przyzwyczaiłam, że w Microsoft Word samo się to robi, poza tym mam jakąś walniętą klawiaturę....
 
Praktycznie od urodzenia, wyłączając sezon grypowy , córcia chodziła z nami do kościoła.Jako maluszek była zupełnie grzeczna, najczęściej zasypiała gdzieś po Alleluja:-). Potem nastał etap chodzenia po kościele i łapania kontaktu z innymi maluszkami a nawet uciekania przed mamą dokoła ławek :szok:.Potem znowu była grzeczna i chętnie spędzała czas na oglądaniu książeczki z modlitwami dla dzieci.Potem zrobiła się strasznie niegrzeczna, nie pomagało nawet wychodzenie na dwór bo często stali tam rodzice z innymi małymi dziećmi i chyba nie zależało im specjalnie, żeby nauczy maluchy jak należy zachowywać się w świątyni, bo dzieciaki robiły sobie tam dodatkowy plac zabaw. Chodzenie do kaplicy matki z dzieckiem nie zdawało egzaminu, bo rodzice, którzy tam przychodzili mieli podobne podejście jak ci na dworze. Więc przestaliśmy ją brać i tłumaczyliśmy dlaczego mama i tata chodzą osobno_Ostatnio wzięliśmy ją do kościoła tłumacząc jej jakie będą konsekwencje jeśli znowu będzie zachowywała się źle. Nie było idealnie, ale zważając, że nasza córeczka to istne "żywe srebro" zachowywała się przyzwoicie. :-)Ogólnie jestem za tym, żeby brać dzieciaki do kościoła a bazyliszkowatym wzrokiem części parafianek staram się nie przejmować.
 
My zabieraliśmy dziewczynki od urodzenia na mszę świętą. Kiedy starsza trochę podrosła i zaczęła chodzić i krzyczeć zaczęliśmy chodzić z nią na msze dla przedszkolaków w kaplicy. Tam było dużo dzieci i o dziwo grzecznie siedziała na schodkach ołtarza i je obserwowała. Kiedy miała jakieś 2 latka przyzwyczaiła się do siedzenia w kościele i odtąd zabieramy ją na normalne msze, tyle że dla dzieci. Te dla przedszkolaków z biegającymi maluchami nie pozwalały nam się skupić, ale też zaczęły być dla Anusi 'demoralizujące'.
Siadamy zawsze w pierwszej ławce, bo jakoś wtedy dziwnie jest grzeczniejsza. Kiedy siadamy z tyłu chce koniecznie wychodzić.
Oczywiście czasem zdarza jej się chodzić po kościele albo głośno coś mówić i dlatego zabieramy ją na msze dziecięce, bo na takich starsze panie i panowie liczą się z tym, że są dzieci i nie komentują ich zachowania. W kilku parafiach, które znam ksiądz wprost mówił z ambony, że taka msza jest przeznaczona dla rodzin z dziećmi i jeśli komuś zachowanie maluchów przeszkadza, to niestety musi wybrać sobie inną godzinę.

Młodsza obserwuje siostrę i póki co jest w miarę grzeczna.
 
Hej dziewczyny!

Z synem chodziłam do kościoła raz na jakiś czas, miałam kryzys, lenia i wszystkie możliwe wymówki jakie się da.
Skutek był taki, że jak raz wyskoczył z ławki to się zatrzymał na kolanach proboszcza przy ołtarzu :cool2::rofl2: myślałam, że się ze wstydu spalę no i na tym skończyły się moje próby chodzenia z nim do kościoła. Potem jak już był "duży" i można było mu wytłumaczyć pewne rzeczy to znowu zaczęliśmy uczęszczać na msze.

Zauważyłam jednak, że są dzieci w różnym wieku, których rodzice zjawiają się na msze co tydzień jak nie częściej, zawsze z dziećmi. I zastanawiam się czy to nie w tym tkwi cała tajemnica :confused:
I teraz staram się brać zawsze Patkę z nami do kościoła, chodzimy na msze dla dzieci, które nie zawsze bywają takie, siadamy w bocznej ławeczce przy ścianie gdzie jest dużo miejsca na wózek i widok na ołtarz. Są też inne dzieci, którym Pati się przygląda no i zazwyczaj jest grzeczna. Chociaż zdarzają się sytuacje oczywiście, kiedy musi któreś z nas z nią wyjść, albo wziąć na kolana. Czasem nawet zasypia ululana organami :-D A zaznaczyć muszę, że ostatnio jakieś licho w nią wstąpiło no i odmieniło mojego aniołeczka w psotne, uparte, złośliwe baraniątko :laugh2:

PS. A brania lalek nie popieram, to złe przyzwyczajenie, które potem znowu trzeba wytrzebiać.
 
Ostatnia edycja:
Izabelinda, ja też nie popieram brania lalek do Kościoła. Jak już to miałam zawsze coś do picia w Kościele i do jedzenia i jakąś książeczkę... a tak to mały wytrzymywał. Ano i też do roku to był w Kościele jak aniołek, a potem jak rozumiał coraz więcej to koszmar :/
 
wchodzimy na chwile do srodka zeby sie pomodlic. na czas mszy potem jestesmy przed kosciolem, chyba ze mala chce usiasc to siadamy w srodku. mysle ze trudno jeszcze takiego 3 latka nauczyc wysiedziec pelna godzine. ale wazne zeby mialo nasz zwyczaj ze wniedziele sie idzie do kosciola.
 
Ja mam dwuletniego synka i od zawsze chodzę z nim do Kościoła i jakoś potrafi wytrzymać w Kościele całą godzinę, a nawet dłużej. Moim zdaniem to zależy od tego, jak rodzice pokazują dziecku. Jeśli pokazują, e jak dziecko jest niegrzeczne, czy mu się nudzi to można wyjść z Kościoła to nigdy grzeczne nie będzie. Ja jak już jest bardzo źle to mówię małemu, że dostanie nagrodę po wyjściu od Bozi, tylko musi być grzeczny i działa, nie zawsze, ale jednak...
 
reklama
Ale ja go nie przekupuję, bo to są jakieś rzeczy, które ma na co dzień, a przynajmniej bywa grzeczniejszy. A nawet jeśli go przekupuję to wolę to, niż wychodzić z dzieckiem poza Kościół i nie korzystać z Mszy... to juz lepiej w ogóle nie chodzić do Kościoła
 
Do góry