reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wystarane po raz pierwszy czyli rozwinięcie Starania po raz pierwszy

Pierwszy raz zostawiłam ją, jak miała może tydzień, mojej mamie i chciałam dzwonić, ale mąż mi nie pozwolił. Teraz nie mam problemu z zostawieniem jej. Kiedyś dałam kuzynce, poszła z nią do ogrodu do jej mamy i męża i brata. Poszłam do nich po pół godziny i Małej nic się nie działo. Wczoraj została z mamą moją, potem mąż dojechał. Nie chcę wychować cycka, a zaborczość mści się potem na dziecku. Owszem, gdzieś tam zastanawiam się, co robi, np wczoraj, ale nie zaprząta mi to wciąż myśli

Dagne, budują więźbę, w piątek pojadę, to pewnie będzie cała konstrukcja. Mąż na tacerzyńskim, czyli na budowie
 
reklama
Atan ja nigdy nie miałam problemu zostawiać małego z mężem! W końcu to też rodzic... ;-) a z mamą pierwszy raz zostawiłam na dłużej jak miałam praktyki studenckie! Też miałam stresa ale nie mogłam dzwonić bo przecież praktyka... Przyjechałam ot mały był rozchachany i słodko gaworzył więc stwierdziłam, że nic złego mu się nie dzieje... u teściowej też był i również krzywska mu się nie działa poza założonym pampersem tył na przód :-D ale to raczej mu nie zaszkodziło :-p teraz muszę go zostawić z bratem (jego chrzestnym) i mam troszkę obawy... :-p stresuję się ale nie dlatego, że nie da sobie rady bo będzież też jego żona i ich córeczka (3 tygodnie starsza od Bartka) i syn (3 lata). Widzę jak Brat się zajmuję swoją córą i dlatego mam do niego pełne zaufanie! Stresuje się głównie, że na tak długo go zostawiam...
 
dajecie mi odwage dam rade jakos niunie zostawic z tesciowa na poczatku jak wychodzilam do sklepu to luzik bo zostawialam najedzona i spiaca mniej sie stresowalam z moja mama bez obawy zostawiam to z tesciowa mam jakies obawy niewiem czemu na godzinke potrafie ale duzej nie ,.. i boje sie dac ja na spacer samemu... ale niestety musze strach przed rozlaka bardziej uidlic bo czas pracy coraz blizej... michal na poczatek mojej pracy ma 2 tyg urlop wiec bedzie lepiej ;-) z mezem niemam obaw tylko z tesciowa...
 
Atan, a musisz koniecznie wracać? I jeszcze raz mówię, przedłużyć macierzyński Ci musi, na pól etatu też się musi zgodzić, po rezygnujesz z wychowawczego. Tak mówi prawo pracy i nikt nie może tego zmienić.
 
Ja małego zostawiam czasem dla teściów jak muszę gdzieś być sama - np. w szkole. Na początku stresa miałam jak nie wiem... teraz wiem ze mu się tam krzywda nie dzieję, ale i tak zawsze wracam do domu jak na skrzydłach! :-p Ale o stokroć wolę żeby mały był z tatą niż teściami. Dla meża małego zostawiam bez najmniejszego problemu już od samych narodzin!


No ale ja mam taki charakter ze nie zostawiam małego dla swojego widzi mi się dla teściów czy mojej mamie... jeśli nie muszę to go nie zostawiam i zabieram zawsze ze sobą! - no chyba ze z tatusiem ma zostać, wtedy już jest inna bajka.




No i nie wyobrażam sobie zostawić małego z kimś albo co gorsza oddać do żłobka... :no: będę pracować w domu... dorabiać albo pilnować jeszcze innych dzieci ale małego nie zostawię dopóki nie dorośnie na tyle żeby iść do przedszkola... :sorry2:
 
Ja z kolei mam nadzieję, że uda mi się w kwietniu wrócić do pracy, ale to zależy, czy mama da radę się zająć Domikiem. Chcę popracować przed drugą ciążą, o ile się zdecyduję w ogóle
 
sil niestety ne utrzymamy sie z jednej pensji... wiec musze chociaz miec te 900zl za pol etatu...
 
no to ja zgodnie z obietnicą spróbuję korzystając z chwili opisać wam w skrócie jak wyglądał 6.6.12. czyli najpiękniej zakończony dzień w moim życiu :tak:
jak może pamiętacie rano pojechałam na IP żeby mi zrobili ktg, na zapisie wyszło dosyć dużo skurczy ale jak to powiedziała pani w ambulatorium "nic niewnoszących" no i poszłam z tym znów na IP do lekarza, ten mnie zbadał, zrobił usg, ja mówię że nie wiem czy mi się od wczoraj nie sączą wody no i że 40 t 5 d no i nagle słyszę "proszę sobie poczekać, przyjmiemy panią na oddział"...:szok:
no i panika bo niby wiedziałam że tak może być, bo niby już czas itd. ale jak to usłyszałam to cała się roztrzęsłam :tak: teść czeka w samochodzie na parkingu, mąż w pracy ja tylko z torebką...dzwonię do Miśka i w płacz :sorry2: więc on się zdenerwował że coś się stało a ja przez łzy próbuję wydusić z siebie że jest ok a to tylko emocje
obiecał że szybko przyjedzie z walizką więc się trochę uspokoiłam
dzwonię do teścia żeby jechał do domu bo ja zostaje i on chyba też lekko zwariował bo jak przyszedł do mnie po pieniążki na parking to chciał mi oddać bilet parkingowy :-D
no dobra, dalej pani założyła mi kartę, ciśnienie kosmiczne bo 140/82 a ja przecież taki niskociśnieniowiec :tak: no ale w końcu myślę zapytam może o co chodzi bo w zasadzie to ja nie wiem czy mnie przyjmują na obserwację bo po terminie, czy ze względu na te wody żeby podać antybiotyk :confused: więc pytam panią "przepraszam a w jakim celu ja jestem przyjęta" a ona na to "do porodu"...:errr:
zaprowadziła mnie na salę przedporodową i kazała tam zostać więc siedzę, cała się trzęsę, patrzę tylko na zegarek bo nie mogę się mężusia doczekać; przyszła położna no i skoro nie mam na razie badań ze sobą ani nawet koszuli do przebrania to mnie podłączą do ktg; dotarł M i przyszedł lekarz, zbadał mnie i decyzja - podłączamy oksytocynę; przebrałam się, pobrali mi krem do ewentualnego zzo no i podłączyli kroplówkę...moje skurcze oszalały nasilały się w takim tempie że byłam w szoku :tak:
najpierw poprosiłam o gaz ale po jakimś czasie miałam już tak dosyć że poprosiłam o zzo no i na szczęście szybciutko dostałam i wtedy zaczął się "najpiękniejszy" etap porodu bo patrzyłam tylko na szalejące skurcze na zapisie ktg ale nic nie czułam :happy2:
w końcu zaczęłam odczuwać lekkie parcie które dosyć szybko się nasilało no i ostatecznie znalazłam się na sali porodowej
lekko nie było ale gdy położono mi na brzuchu moją córeczkę to nic innego nie miało już znaczenia...
 
reklama
Do góry