Połóg... Zacznę od połogu. Nikt mi nie powiedział, że będzie tak ciężko. Nie z dzieckiem, bo synek grzeczny ale samej że sobą. Patrzyłam na swój galaretowaty brzuch, na pełne mleka piersi i miałam ochotę schować się na chwilę, póki nie dojdę do siebie. No ale ciężko się schować, gdy w domu noworodek
nie miałam możliwości skorzystania ze szkoły rodzenia wiec nikt tak naprawdę nie powiedział mi jak wyglądają połogowe odchody, że to niekończący się, dużo bardziej obfity okres, że będę mieć hustawki nastrojów, że będę się zastanawiać czy jestem wystarczająco dobra dla synka, dla męża. Nie miałam depresji poporodowej ( mężowi powiedziałam przed porodem, że jeżeli zauważy jakieś dziwne zachowanie z mojej strony to musi usiąść że mną i porozmawiać, bok ja akurat jestem z tych osób, które wierzą, że czasem obcy człowiek czyt.psychoterapeuta, może pomóc nam odzyskać kontrolę nad życiem) ale mimo to miałam w sobie mnóstwo radości, szczęścia, miłości do synka a jednocześnie drugie tyle obaw, strachu, wątpliwości, samokrytyki. W jednej chwili śmiałam się a w następnej chciało mi się płakać. Coś jak pms. Jak tylko zaczęliśmy poznawać się z moim małym Panem, który skradł nasze serca, wszelkie rzeczy typu obwisły brzuch, rozstępy n apiersiach przestały mieć aż tak ogromne znaczenie, czas pomógł również wrócić powoli do kondycji sprzed ciąży.
Kolejna rzecz, która mnie przeraziła to karmienie piersią. Mam bardzo duże piersi, nie umieliśmy się przystawić. Pierwszy tydzień w domu wisiałam na laktatorze, krwawiące brodawki, niesamowity ból i wyrzuty sumienia, że nie potrafię karmić własnego dziecka. Pamiętam to był piątek, byłam zmęczona, zapłakana, przystawiłam laktator do piersi na 45minut na najwyższa moc ssania. Bolało jak pieron ale tam wyciągnęłam sobie sutka, że powiedziałam do męża, dawaj małego, nje ma opcji, że nie złapie. I złapał.... Udało się
Kolejna rzecz to libido. Przez pierwsze pół roku po porodzie nawet nie wiedziałam co to jest. Mąż wiedział, że nie odczuwam chęci, nigdy nie zmuszał, nie nalegał, jednak starałam się zaspokajac jego potrzeby a on moje. I udawało się, nie tak, że nie miałam np orgazmu bo miałam ale ja po prostu nie miałam ochoty na seks. Jak zaczęło się rozszerzanie diety, niejszylismy karmienia i libido wróciło. Byłam jurna jak młoda suczka
Odstawienie młodego od piersi to kolejny dramat. Chyba nigdy nie miałam takich wyrzutów sumienia. Nie wiem skąd to się bierze. Planowałam karmić tylko pół roku, karmiłam 9miesiecy i odstawił a tylko dlatego, że chciałam zajść w ciążę. Były łzy. Było rozczarowanie, złość na samą siebie i ciche przepraszanie synka. Nie mam pojęcia dlaczego tak, nie umiałam tego kontrolować ani zapanować nad tymi odczuciami. Przeszło po 2tygodniach nie karmienia.
Z ogólnych rzeczy to odkryłam, że bałagan może poczekać, że naczyniom w zmywarce nic nie będzie jak poleża tam dłużej. Na początku sprawiało mi to trudność. Wszystko chciałam robić idealnie ale tak się nie da więc patrząc na swoje dziecko myślałam sobie, wystarczy, że Ty jesteś synku idealny! Tak po krotce to tyle chyba z moich rozczarowań macierzyńskich. Za rok o ten porze będę mieć synka w wieku 2lat i drugie bobo w wielu 5 miesięcy to z pewnością tu wrócę i będę mieć znacznie więcej do powiedzenia