reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Wyrzućmy z siebie to, co nas w rodzicielstwie przerosło i czego się nie spodziewałyśmy.

reklama
Jeśli chcemy zrobić ten wątek prywatnym, bo można, to ja nie mam nic przeciwko.

Z moich prywatnych dołków i kiepskich momentów….przy pierwszym dziecku.
To była dosłownie kwestia 20-30 minut. Córka spała, a przynajmniej tak mi się wydawało. Poszłam do kuchni umyć butelki i zrobić jej mleko. Byłam w trakcie mycia kiedy ona się obudziła. Zaczęła tak żałośnie płakać. Wiedziałam, ze była głodna, bo to była jej pora karmienia. Ale no cudów nie ma, musiałam najpierw zrobić butelki i przygotowac mleko.
Wsadzilam córkę do bujaczka i przy wtórze jej płaczu myłam butelki. Coś mnie takiego wtedy naszło, takie myślenie, „ze nawet nie jestem w stanie jedzenia zapewnić dziecku na czas”. Myłam te butelki, ryczałam jak jakaś nawiedzona a córka razem ze mną. Biczowalam się myślami przez pół dnia. Ze to przecież małe dziecko, ono nie wie, co to znaczy czekac. Ono było głodne, płakało a ja, egoistyczna, wyrodna matka spóźniłam się z tym cholernym mlekiem. Dziecko mnie znienawidzi, nabawi się stresu, wrzodów, traumy. I tak sobie przez pol dnia wkrecalam.
Na szczęście mąż przyszedł. Pragmatycznie stwierdził, ze według niego dziecko wyglada na szczęśliwe i nieuszkodzone i mam przestać sobie robic krzywdę.
Córka rzeczywiście wyglądała na zadowolona z życia wiec się pocieszałam.
Ale do dzisiaj mnie to gnębi.
Z takich innych rzeczy…deprawacja snu. Milion książek na ten temat mówi. Ze przy dziecku sen to towar deficytowy. Rodzice wysypiają się po śmierci. A jednak byłam zaskoczona tym, jak szybko człowiek z zadowolonej z życia jednostki ludzkiej przekształca się w coś na podobieństwo ameby pływającej w odpadach ropy naftowej.
 
Mnie tylko zdołował apetyt mojej córki. Od początku niejadek , nie dogodzisz , wody nie chciała pic , jakieś łyki tylko. Obiady niemowlęce pojedyncze łyżki . Cały czas chodziłam sfrustrowana i z myślą co by zjadła. Jeździłam do eko sklepów , gotowałam , blendowalam , a ona tylko trącała jedzeniem. Do tej pory wybiórcze jedzenie i potrafi godzinę jesc !!! Już podchodzę do tego bardziej luźno. Ale traumę z tego powodu z jej okresu niemowlęcego aż po przeszdszkolne karmienie , jedzenie mam do dziś .
 
reklama
Do góry