reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

"Wyluzuj się" - czyli jak zajść w ciążę z "wścieklizną macicy"

Tsh ft3 ft4 anty tpo to akurat miałam no już jakiś czas temu, no właśnie dobrze by było jakbym poszła czekam z niecierpliwością na ta miesiączke tylko się obawiam czy nie będzie w święta, bo cykle to ostatnio jakoś mam w cały świat, może po ty badaniach m
Moze mi sie wkomcu cos ruszy bo narazie to sroje w miejscu a jak sie jie dostane to chyba pojde do innego gin może jakoś inaczej podejdzie , może coś innego zaleci., bo naprawdę oszaleje. Naturalnie nic po tabletkach też już sama nie wiem chciałabym być już po badaniach
 
reklama
Hej. Czytam was.i długo się zastanawiam czy napisać.... Bo mogę wyrazić wobec niektórych zrozumienie ale inne mnie opierdziela. Ale trudno...
Tak was podczytuje i się zastanawiam ile z was.piszacych że trzeba odpuścić świrowalo nim zaszło.
Owszem, wiadomo, macie rację, stres i flustracja nie pomoże nam w niczym.
Ale jak odpuścić skoro trzeba działać cały czas? Jak można odpuścić skoro i tak trzeba kontrolować cykl wiedzieć kiedy owulacja itp. Moim zdaniem odpuszczenie to po prostu przestanie staran, a w tym wypadku w ciążę nie znajdziemy raczej.
Wiem na swoim przykładzie, że po kilku monitoringach okazało się że pęcherzyki mi pięknie rosną nawet po dwa, ale nie pękają, zatrzymują się w miejscu albo rosną do wielkich rozmiarów. I u mnie nie będzie ciąży jeśli nie będę brała zastrzyków. Więc jak mam odpuścić skoro w okresie owulacyjnym muszę łazić po ginekologach? Brać zastrzyk potem sprawdzać czy pękło. Może mi ktoś.o tym powiedzieć? Bo może jest cudowny sposób a ja nie wiem. Mało tego, jak ci lekarz mówi, że jeszcze miesiąc dwa i trzeba sprobowac inseminacji to jak odpuścić? Jak człowiek chce za wszelką cenę zajść naturalnie.

Odpuścić kochane to może ktos z regularnymi cyklami, z prawidłową owulacja, z dobrymi hormonami, sprawnym nasieniem. Ktoś kto faktycznie wszystko ma ok, tylko trzeba mu czasu i odpoczynku. Wtedy można faktycznie bawic w odpuszczanie i nie ma zmiłuj musi się udać.

Osobiście uważam, że stres ogólnie źle.na nas działa i jeżeli to jest faktycznie już histeria to należy skorzystać z jakiejś pomocy np. psychologa. Ale on pomoże nam tylko radzić sobie z emocjami, że stresem, z bólem że strachem. Ale nie uleczy nam macicy. Nie uleczy nam jajników. Nie sprawi że jajeczka zaczną pękać. I nie sprawi też, że nagle przestaniemy w ogóle myśleć o ciąży.

Myśleć będziemy cały czas póki nie ujrzymy dwóch kresek.

I błagam przestańcie gadać farmazony że wystarczy nie myśleć i się zajdzie.
I jeszcze jedno...... Co innego kiedy mówi tak kobieta która ma dziecko lub dwójkę i ma 26 lat a co innego jak te które mają 30-35 i od lat marzą o chociaż jednym.
Czasami.... Trochę zrozumienia.
Ja się z Tobą zgadzam masz trochę racji. Jeśli nie którym się to udaje odpuścić nie myśleć o tym i w ogóle i akurat zajde to mają naprawdę szczęście. Tak jeśli ktoś jest zdrowy i wszystko ma ok to w końcu się uda. Ja mam pcos i coś już wiem ale nie wszystko i nie do końca znaczy jestem na etapie diagnostyki badań, bo się staramy i nic już ok 3 lat i teraz nie mam jakieś bardzo presji bo czekam na badania, mam takie momenty że chce mi się płacąc bo myśleć o tym myślę co dzień A jak odpuszczę i nie będę myśleć i się kochać z mężem toni tak nie zajde więc, czasami mam takiego doła że nie chce mi się wyjść z domu A są dziewczyny co są w jeszcze gorszej sytuacji A jak czytam co musiały przejść to jeszcze wszystko przede mną, i dla mnie najgorszy jest ten czas bo na głupie badania do szpitala już czekam drugi miesiąc i was się tu nie stresuj. Mam taki plan na święta może nie to że odpuścić ale być razem z rodziną z mężem cieszyć się świętami byciem razem i już wiadomo to zawsze będę mieć z tylu głowy.a jak ktoś ma jeszcze jakieś patenty to piszcie.
 
Hej. Czytam was.i długo się zastanawiam czy napisać.... Bo mogę wyrazić wobec niektórych zrozumienie ale inne mnie opierdziela. Ale trudno...
Tak was podczytuje i się zastanawiam ile z was.piszacych że trzeba odpuścić świrowalo nim zaszło.

Pewnie większość z nas.
Stad wiemy o czym mówimy.


Owszem, wiadomo, macie rację, stres i flustracja nie pomoże nam w niczym.
Ale jak odpuścić skoro trzeba działać cały czas? Jak można odpuścić skoro i tak trzeba kontrolować cykl wiedzieć kiedy owulacja itp. Moim zdaniem odpuszczenie to po prostu przestanie staran, a w tym wypadku w ciążę nie znajdziemy raczej.
Wiem na swoim przykładzie, że po kilku monitoringach okazało się że pęcherzyki mi pięknie rosną nawet po dwa, ale nie pękają, zatrzymują się w miejscu albo rosną do wielkich rozmiarów. I u mnie nie będzie ciąży jeśli nie będę brała zastrzyków. Więc jak mam odpuścić skoro w okresie owulacyjnym muszę łazić po ginekologach? Brać zastrzyk potem sprawdzać czy pękło. Może mi ktoś.o tym powiedzieć? Bo może jest cudowny sposób a ja nie wiem. Mało tego, jak ci lekarz mówi, że jeszcze miesiąc dwa i trzeba sprobowac inseminacji to jak odpuścić? Jak człowiek chce za wszelką cenę zajść naturalnie.

Autorka wątku nie „zeznała”, ze ma jakieś problemy natury medycznej i z tego powodu nie może zajść w ciąże. Zeznala, ze dostaje świra bo od roku nie może. Gdyby powiedziała ze ma medyczny problem taki a taki to porady tez by były inne. A ona chce wiedzieć ile kobiet „z zadaniowym nastawieniem na ciąże i wkręceniem sobie schiz” w nią zaszło. A tutaj ja osobiście nie znam ani jednej kobiety której stres by w tym temacie pomógł.

Odpuścić kochane to może ktos z regularnymi cyklami, z prawidłową owulacja, z dobrymi hormonami, sprawnym nasieniem. Ktoś kto faktycznie wszystko ma ok, tylko trzeba mu czasu i odpoczynku. Wtedy można faktycznie bawic w odpuszczanie i nie ma zmiłuj musi się udać.

Wbrew pozorom takim parom jest jeszcze trudniej odpuścić. Bo skoro wszystkie badania na niebie i ziemi wskazuja na to, ze wszystko jest ok to czemu się nie udaje? Już czasem się myśli ze lepiej by było mieć jakiś jasno zdiagnozowany problem bo przynajmniej wiadomo z czym i jak się zmagać.

Osobiście uważam, że stres ogólnie źle.na nas działa i jeżeli to jest faktycznie już histeria to należy skorzystać z jakiejś pomocy np. psychologa. Ale on pomoże nam tylko radzić sobie z emocjami, że stresem, z bólem że strachem. Ale nie uleczy nam macicy. Nie uleczy nam jajników. Nie sprawi że jajeczka zaczną pękać. I nie sprawi też, że nagle przestaniemy w ogóle myśleć o ciąży.
Myśleć będziemy cały czas póki nie ujrzymy dwóch kresek.

Powtórzę to, co już ppowiedziałam powyżej. Gdyby autorka miała jakiś zdiagnozowany problem natury medycznej to nikt przy zdrowych zmysłach by jej nie kazał „się wyluzować”.

I błagam przestańcie gadać farmazony że wystarczy nie myśleć i się zajdzie.
I jeszcze jedno...... Co innego kiedy mówi tak kobieta która ma dziecko lub dwójkę i ma 26 lat a co innego jak te które mają 30-35 i od lat marzą o chociaż jednym.
Czasami.... Trochę zrozumienia.

Nie, oczywiście ze nie wystarczy przestać myśleć i się zajdzie. Ale cały czas myśląc na ten temat człowiek sam sobie orze psychikę i wpada w błędne koło. Próbuje nie myśleć ale im dłużej się nie udaje tym więcej myśli przez co znowu się nie udaje itd.

Zanim napiszesz o 26 latce z dwójka dzieci....skad wiesz kim jesteśmy? W jakim wieku i ile mamy dzieci? Czasami...mniej stereotypowego myślenia.

Wypowiedzialam się w tym wątku bo zdaje się być autorki starsza siostra.
Miałam identyczna sytuacje, zaczelam starania w wieku 28 lat z założeniem ze przed 30 chce urodzić. Wszystkie nas, przecież, straszą gwałtownym spadkiem płodności po 30, nie chciałam osobiście mieć tego problemu.
Gdybym wtedy wiedziała, jak byłam głupia, to bym musiała się rzucić z jakiegoś romantycznego klifu, żeby nie uwłaczać dobremu imieniu rodziny. Nie ma nic gorszego niż narzucenie sobie w temacie ciazy jakichkolwiek ram czasowych.
Po roku bezowocnych starań, seria badań i testow. Żaden nie wykazał jakiegokolwiek problemu. Ja zdrowa, drożna, hormonalnie i tarczycowa książkowa. Krew jak z bajki. Mąż z nasieniem mieszczącym się we wszelkich znanych normach...do niczego nie dało się przyczepić, nie było czego leczyć.
Podobnie jak autorka podchodzę do rzeczy zadaniowo. Mieliśmy świetne prace, własny dom, stabilna sytuacje, napodrozowalismy się, nalykalismy życia. Nadszedł czas na inne rzeczy. Frustracja sięgała zenitu. Objawy ciazy miałam co miesiąc, tylko o tym myślałam. A naokoło mnie wysyp ciąż....moje obie kuzynki, siostra męża, koleżanka....tak się wkurzylam na te niesprawiedliwość życiowa, ze....się poddałam. Bo co miałam zrobić? Nie było problemu ale i nie było tez ciazy. Stwierdziłam ze uj bombki strzelił, choinki nie będzie...zajęłam się innymi sprawami. Życie miałam do przeżycia i nie chciałam być wieku 30 lat rozwodka i emocjonalnym wrakiem.
Wiesz ile mi zajęło zajscie w ciąże? Siedem lat. Siedem...Do dzisiaj nie wiem dlaczego tak długo. Na chwile obecna nie jest to już istotne.
I ta pierwsza wyśniona ciąże poroniłam w 11 tygodniu...to było ciężkie do przeżycia. Załamanie trwało kilka tygodni i nie obyło się bez terapii. Terapie przerwałam bo po sześciu miesiącach od poronienia zaszłam w kolejna ciąże. Znowu stres, ze będzie tak samo jak z pierwsza, ze ja stracę itd... w wieku 36 lat urodziłam zdrowa dziewczynkę, obecnie dwulatke.
Tak się rozochociłam, ze zachciało mi się kolejnego dziecka. Corka miała sześć miesięcy jak zaszłam w kolejna ciąże. Ponownie poroniłam gdzieś w okolicach 8 tygodnia.
Kupilam testy owulacyjne i po siedmiu miesiącach znowu byłam w ciazy. Zdrowy synek, obecnie 10 tygodni.
Wiec nie mow, proszę o 26 latkach z dwójka dzieci bo to nijak się ma do rzeczywistości.
Moj poprzedni post został całkowicie zignorowany, bo nie nie dałam w nim łatwego do zastosowania przepisu na natychmiastowa ciąże. A jest kilka rzeczy, które można by wziąć pod uwagę.

Po pierwsze, nie narzucać sobie żadnych zbyt wyśrubowanych ram czasowych.

Po drugie, czasami po 30 łatwiej zajść w ciąże. W moim przypadku, gdybym donosiła wszystkie ciąże, mialabym przysłowiowy co rok prorok. Długość życia się wydłuża, płodność tez wydaje się przesuwać w czasie.

Po trzecie, stres naprawdę w niczym nie pomaga. Co jeśli komuś zajmuje 5,7,10 lat zajście w ciąże? Ryć sobie psychikę przez ten cały czas podczas kiedy życie przecieka między palcami? No jeśli komuś tego czasu nie szkoda to bardzo proszę. Jutro moze kogokolwiek z nas pieprznac ciężarówka i to będzie na tyle. Wolsłabym ten ostatni dzień spędzić robiąc to, co lubię, a nie rwac włosy z głowy, bo nie mogę zajść w ciąże.
 
Witajcie. Od dluzszego czasu Was podczytuje i planuje napisac kilka slow, ale za kazdym razem cos mnie wstrzymywalo. Jednak jesli nie dzis to kiedy?

Drogie dziewczyny, rozumiem doskonale Wasza chec posiadania w sobie malego szkraba, chec zobaczenia 2 kresek po latach staran itp ale uwierzcie mi, powiem to samo co wiele innych osob-NIE MA CO SIE NAKRECAC!!

Po pierwsze nie porownujcie sie do innych osob:w ciaze moze zajsc i 20 i 30-latka a nawet 40+ ale rowniez trudnosci maja zarowno 20-, jak i 30-latki. Brak reguly, bowiem nie ma dwoch takich samych organizmow, sztywnych norm wgledem wszystkich kobiet.

Po drugie takie porownania tylko nakrecaja Was w spirale MUSZE!! Pamietajcie,ze nic nie musicie, co najwyzej mozecie... To tez znaczaca roznica. Mniejsza presja narzucana na Was przez...Was same.

Po trzecie kontrola... Serio czy to takie istotne?! Spontan to chyba najlepsza z mozliwych opcji

Po czwarte stres tylko pogarsza sprawe. Nie bez powodu mowi sie,ze nawet w bedac w ciazy nalezy unikac stresowych sytuacji.

Ja wiem, ze mozecie uznac ze jestem w tych co sie wymadrzaja i wszystkie rozumy pozjadaly ale na moim przykladzie wiem ze mozliwe jest ujrzenie dwoch kresek przy mniejszym spieciu.

W moich staraniach z mezem bawilam sie z mierzeniem temperatury, obserwacja sluzu i polozenia szyjki. Czytalam fota i inne dostepne informacje w Internetach. Bylam nawet na monitoringu u lekarza, ktory mowil ze przy 29 dniowym cyklu owu wypada u mnie w 12 dc. Byl seks co 2-3 dni!! I szal kupowania testow i przyszla @ i znowu przyszla i ponownie... Raz sie udalo i niestety nie bylo szczesliwego zakonczenia. Po tej sytuacji ponownie mialam parcie i cykl ponownie przepadl. Zazdrosilam kolezankom, ktorym sie udalo, bylam wsciekla ze patologi sie udaje a mi nie.

W koncu zmienilam myslenie-schowalam termometr, testy i na 20 dni usunelam z telefonu niniejsze forum. Skupilam sie na zyciu malzenskim i pracy, na spotkaniach ze znajomymi itp. Na szybkosci korzystalam z toalety pilnujac sie aby nie sprawdzac sluzu lub szyjki. Co do przytulanek bylo roznie:bywaly maratony 3 dniowe ale i co 2 dzien. Nie zwracalismy uwagi na to, korzystalismy z zycia jakby to byl ostatni miesiac naszego zycia... W 20dc wrocilam na forum i sprawdzilam szyjke-nisko polozona... Wiec ja bylam lekko podlamana, choc zaobserwowalam ze zamiast bolu piersi mam tkliwe sutki (zazwyczaj mialam od owu do @ takie bole), mialam 2dniowe przeziebienie i tyle. W 28dc zrobilam test i wyszedl cien cienia. Po wizycie u lekarza dowiedzialam sie ze do zaplodnienia nie doszlo w 12 dc a w 18dc co bylo dla mnie niespodzianka.

Dzis jestem w 8tc i mam stracha czy wszystko bedzie dobrze. Ale wiem, ze nakrecanie sie niczego dobrego nie przyniesie. Stres, nerwy i nadmierne myslenie przynosi odwrotne skutki od tych zamierzonych. Nie bez powodu mowi sie,ze nie nalezy negatywnie myslec bo zle mysli sie przyciaga... Dlatego Kochane wyluzujcie, postarajcie sie serio na jeden cykl wypuscic z glowy mysl "dziecko". Wiem ze latwo sie mowi i trudno sie robi ale ja jestem tego przykladem... Wiadomo, moje przemyslenia odnosza sie do osob, ktore nie maja problemow zdrowotnych niemniej-Jak sie chce to mozna wiele [emoji846]
 
Przepraszam ale muszę się wygadać, ostatnio mamy z mężem gdzieś jakiś gorszy okres i pozarlismy się i chciałam trochę odpocząć wyluzować i poszłam dzisiaj do fryzjera, pomyślałam sobie odświeża sobie włoski zrobię jakąś fryzurke bo ma z jutro wraca A tam na początku wszystko fajnie włoski się robia i przychodzi pewna pani tydzień temu urodziła no i się zaczęło jak co po co i w ogóle no i myślenie się włączyło po prostu miałam ochotę z tamta wyjść u ich nie słychać,
 
Przepraszam ale muszę się wygadać, ostatnio mamy z mężem gdzieś jakiś gorszy okres i pozarlismy się i chciałam trochę odpocząć wyluzować i poszłam dzisiaj do fryzjera, pomyślałam sobie odświeża sobie włoski zrobię jakąś fryzurke bo ma z jutro wraca A tam na początku wszystko fajnie włoski się robia i przychodzi pewna pani tydzień temu urodziła no i się zaczęło jak co po co i w ogóle no i myślenie się włączyło po prostu miałam ochotę z tamta wyjść u ich nie słychać,
wiem co czujesz, mnie pielęgniarki zabierały z pooperacyjnej i opowiadały sobie jak to niedawno rodziły i teraz starają się o kolejne dziecko i że akurat jedna dzień wcześniej nie mogła bo mieli imprezkę...i takie chujowiny że mnie szarpalo
 
Ja wiem że one no nie wiedziały że ja się staram i nie mam i sobie gadaly A Ciebie aż skręca, wiesz one nie myślą że Ciebie to dotyka, A w tych szpitalach to się w ogóle człowiekiem nie przejmują ja mam dziadka który jest chory na raka i często teraz jestem w szpitalach z nim na badaniach i różnych tam na z oddziale jak był to latały te pielęgniarki ludźmi się mało co przejmują może jak jest jakaś wyrozumiały to może ale czasami to się trafiło na taka że jeszcze się na człowieka wywarła, ostatnio byliśmy na oddziale hematologicznym, co są już ludzie naprawdę chorzy i te taki to masakra to dopiero tam jakoś tak i raczej do człowieka podchodzą.
 
Ja wiem że one no nie wiedziały że ja się staram i nie mam i sobie gadaly A Ciebie aż skręca, wiesz one nie myślą że Ciebie to dotyka, A w tych szpitalach to się w ogóle człowiekiem nie przejmują ja mam dziadka który jest chory na raka i często teraz jestem w szpitalach z nim na badaniach i różnych tam na z oddziale jak był to latały te pielęgniarki ludźmi się mało co przejmują może jak jest jakaś wyrozumiały to może ale czasami to się trafiło na taka że jeszcze się na człowieka wywarła, ostatnio byliśmy na oddziale hematologicznym, co są już ludzie naprawdę chorzy i te taki to masakra to dopiero tam jakoś tak i raczej do człowieka podchodzą.
Staram się zrozumieć ich pracę. Nie mogą przecież też nad każdym płakać i głaskać po głowie bo same będą musiały wybrać się do lekarza..od głowy...
Mogłyby tylko czasem ugryźć się w język, albo po prostu nic nie mówić a nie zachowywać się jakby były na kawusi z najlepszą przyjaciółką.
 
Dziewczyny...po takich chujowych przeżyciach, polecam zapalić Lolka... Mózg od razu zaczyna inaczej myśleć... pozytywnie i z dużym kopem nadziei !
Oczywiście u umiarem ! Raz na chujowe przeżycie !
 
reklama
Do góry